Warszawa. Tragiczna awantura na Gocławiu. Syn miał zabić ojca

  • 07.05.2021 15:00

  • Aktualizacja: 22:17 15.08.2022

Do tragicznej w skutkach awantury doszło w piątek po południu na Gocławiu w Warszawie. W pralni przy ul. Bora Komorowskiego policja znalazła ciało mężczyzny, drugi z uczestników zajścia ranny trafił do szpitala. Padły strzały ostrzegawcze.
W pralni mieszczącej się w parterowym pawilonie na warszawskim Gocławiu doszło do awantury między ojcem i jego synem. Starszy z mężczyzn nie żyje, a jego syn z ciężkimi obrażeniami został zatrzymany i trafił do szpitala. Reporterzy PAP dotarli do świadków powstrzymania agresora.

Pani Elżbieta mieszkająca na Gocławiu zobaczyła strażaków i policjantów, gdy stała na przystanku. Opowiada, że chcieli wejść do pralni (w której zamknął się napastnik). - Przyjechały dwa samochody straży, a policja była wcześniej. Strażacy szli z bosakiem do pralni i nagle zaczęli uciekać. Trzech mężczyzn wyskoczyło i za czwartym uciekającym wyskoczył napastnik z nożem, zakrwawione miał ręce i tors zakrwawiony - opowiada kobieta, dodając, że mężczyzna z nożem był półnagi.

- Zaczął gonić z nożem policjanta. Ja się schowałam za budkę (przystanku), bo policjant krzyknął 'niech pani ucieka!'. Wystraszyłam się. Policjant uciekał przed nim tyłem, a ten w ręku trzymał ten nóż. I ten policjant zaczął mu strzelać w nogi. No i złapali go z tyłu, upadł, zasłonili go i już nic nie widziałam - dodaje kobieta.

Atak i próba ucieczki

Inna mieszkanka ul. Umińskiego usłyszała strzały. - Miałam wyjść do sklepu, usłyszałam strzały, widziałam dwóch policjantów, że celują do kogoś. Z pralni wyszedł mężczyzna, cały zakrwawiony, ręce miał uniesione w górze i szedł przed siebie, ignorując polecenia policjantów i strzały ostrzegawcze. On szedł, potem padł strzał i zobaczyłam jak policjanci go docisnęli i kładą się na niego - mówi pani Karolina.

Jak wynika z informacji policji, policjanci zostali wezwani ok. godz. 13:00 do interwencji w pralni przy ul. Bora Komorowskiego. Próbowali wejść do środka, ale drzwi były zamknięte. W środku policjanci był mężczyzna z nożem. Nie reagował na polecenia. - Mężczyzna zaatakował funkcjonariuszy i podjął próbę ucieczki – powiedział asp. Rafał Retmaniak z Komendy Stołecznej Policji.

Policjanci obezwładnili agresora i zatrzymali go. W środku pralni znaleziono zwłoki innego mężczyzny. Według ustaleń PAP to ojciec agresora. Pralnia to zakład prowadzony przez młodszego z mężczyzn. Sąsiedzi właśnie jego widywali najczęściej w zakładzie.

Interwencja w lokalu

- Dostaliśmy zgłoszenie od policji, że policjanci potrzebują się dostać do lokalu. Dojechaliśmy, na miejscu był patrol i pogotowie ratunkowe. Przy pomocy sprzętu burzącego lokal został otworzony. Szerszą akcję prowadzi policja - mówił z kolei niedługo po zdarzeniu w rozmowie z Radiem dla Ciebie Wojciech Kapczyński ze stołecznej straży pożarnej.

Zatrzymany mężczyzna został przewieziony do szpitala.



Źródło:

RDC/PAP

Autor:

RDC/PG