Szpital na Banacha zamknął kilka sal operacyjnych

  • 22.10.2019 15:15

  • Aktualizacja: 14:56 15.08.2022

Największy szpital w Polsce wstrzymał pracę kilku sal operacyjnych. - Nie ma pieniędzy i personelu, funkcjonujemy w realiach jakie narzuca nam NFZ - mówi Maciej Zabelski, dyrektor szpitala Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego na Banacha. Wyjaśnia, że z części sal operacyjnych placówka nie korzysta już od roku, a pozostałe stara się efektywnie wykorzystywać i w pełni realizować świadczenia zapisane w kontrakcie.
- Sale działają w zależności od tego, jakie jest zapotrzebowanie. Czasowo nie korzystamy z pięciu, sześciu sal - różnie. W sumie mamy ich 21, więc kliniki zabiegowe mają do nich dostęp i realizują plan zabiegowy. Liczba zabiegów nie ulega zmianom - tłumaczy Maciej Zabelski.

Dyrektor podkreśla, że do tej pory wykonał już o 7 proc. zabiegów więcej, niż wynika to z kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia. Na pełne wykorzystanie zasobów lokalowych nie ma już pieniędzy.

Problemy przy Niekłańskiej

Z problemem braków kadrowych boryka się także warszawski Szpital Dziecięcy im. prof. Jana Bogdanowicza. Dyrektor placówki przy Niekłańskiej zaznacza, że dotąd nie zdarzyło się, aby przez brak lekarzy trzeba było zamykać lub ograniczać pracę któregokolwiek oddziału.

- Braki w lecznicach dla dzieci w wieku rozwojowym występują na całym Mazowszu, my jakoś sobie radzimy - mówi Małgorzata Stachurska-Turos. - Windowanie wynagrodzeń nie rozwiąże problemu - dodaje.

Szpital przy Niekłańskiej otrzymał 1,7 mln zł dofinansowania na uruchomienie systemu wytwarzającego ciepło i prąd. Ma oszczędzić dzięki temu 130 tys. złotych rocznie. Środki pochodzą z funduszy europejskich.

Źródło:

RDC

Autor:

Łukasz Rydzewski/PG