"Paweł będzie w nas zawsze". Pogrzeb prezydenta Gdańska

  • 19.01.2019 12:47

  • Aktualizacja: 00:00 26.07.2022

Urna z prochami tragicznie zmarłego prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza została złożona w niszy w kaplicy św. Marcina gdańskiej Bazyliki Mariackiej. Włodarza żegnały tłumy ludzi. Świątynia była wypełniona po brzegi, podobnie jak wszystkie okoliczne ulice.
W czasie mszy pogrzebowej, której przewodniczył przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki, urna znajdowała się przed ołtarzem głównym Bazyliki Mariackiej.

Pod koniec nabożeństwa przeniesiono ją w asyście żołnierzy Marynarki Wojennej i najbliższych Pawła Adamowicza do kaplicy św. Marcina, gdzie została umieszczona w ściennej niszy. Kaplica ta sąsiaduje z Izbą Rajców – historyczną salą, z której przed wiekami korzystali dawni gdańscy radni.

W odbywającym się w Bazylice Mariackiej ostatnim pożegnaniu prezydenta Gdańska wzięły udział dziesiątki tysięcy ludzi. Mogąca pomieścić około 15 tysięcy osób świątynia wypełniona była po brzegi. We wnętrzu gdańskiej Bazyliki Mariackiej byli m.in. prezydent Andrzej Duda, szef Rady Europejskiej Donald Tusk, byli prezydenci: Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski i Bronisław Komorowski, premier Mateusz Morawiecki i jego poprzednicy: Włodzimierz Cimoszewicz, Waldemar Pawlak, Kazimierz Marcinkiewicz, Marek Belka i Jerzy Buzek.

W pogrzebie brał udział Jerzy Owsiak, założyciel Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy (WOŚP).

Tłumy zapełniały też sąsiadujące z Bazyliką ulice. Bardzo dużo osób oglądało transmisję z uroczystości na ośmiu telebimach, które ustawiono w czterech puntach w historycznym centrum Gdańska. Pięć ekranów stało na ulicach Długiej i Długi Targ. Kolejne - na Targu Węglowym, Placu Świętopełka oraz na Wyspie Ołowianka. Bezpośrednia transmisja prowadzona była też na ekranach zainstalowanych w hali Ergo Arena, stojącej na granicy Gdańska i Sopotu.

Transmisja z mszy prowadzona była też na telebimach stojących w Sopocie – na placu przyjaciół Sopotu oraz w Gdyni – w kościele pw. Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski. Uroczystości transmitowano też na ekranach m.in. w Szczecinie, w Warszawie czy w Płocku.



"Lider gdańskich samorządowców"

Metropolita gdański w homilii wygłoszonej w czasie uroczystości pogrzebowych prezydenta Gdańska przypominał jego ostatnie słowa przed tragicznym zamachem, podczas końcowego finału dorocznej kwesty Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy: "Gdańsk jest szczodry, Gdańsk dzieli się dobrem, Gdańsk chce być miastem solidarności!".

- Odczytujemy te słowa jako swoisty testament. Wyznanie i deklarację miłości, uznania, szacunku i zachwytu dla Gdańska. Był jego prezydentem 20 lat - mówił.

- Powraca jeszcze raz telewizyjny obraz prezydenta Pawła ze wzniesioną ku górze ręką. "To jest swoista statua wolności dla Gdańska, i nie tylko". Takie słowa wpisałem w Księdze Kondolencyjnej w Urzędzie Miasta. W ręku trzymał światełko skierowane ku niebu. Ku światłości wiekuistej, gdzie mieszka Bóg "bogaty w miłosierdzie". Jakby sygnał, oznajmienie – nieuświadomione wtedy – że niebawem i on będzie zmierzał ku Temu, który "zna wszystko" - powiedział metropolita gdański.

Podkreślił, że Paweł Adamowicz należał do pokolenia, "które na drodze swych młodzieńczych lat odczuło tchnienie wichru Solidarności" i było "ogarnięte pragnieniem wolności i w służbie wolności", był wydawcą i drukarzem podziemnego studenckiego pisma.

Głódź przypomniał, że w roku 1989 Paweł Adamowicz włączył się w życie społeczne, polityczne, a przede wszystkim samorządowe.

- Takim go znaliście od lat i takim ja go znałem od 2008 roku. Lider gdańskich samorządowców. Od 1998 roku prezydent miasta Gdańska. Zwycięzca kolejnych wyborów. Ofiarował tej służbie rodzinnemu miastu swoje serce, zapał, kompetencje, wrażliwość, inteligencję, także twórczą wyobraźnię. Patriota Gdańska. Jakże wiele zrobił, aby nasze miasto wzrastało nad poziomy. Piękniało. Nasycało się rozmaitymi inwestycjami w służbie gdańskiej pamięci, edukacji, artyzmu, zdrowia, życia społecznego, użyteczności publicznej. Aby promieniowało przedsięwzięciami artystycznymi i kulturalnymi. Przyciągało ku sobie, szczególnie latem, innych. Było gościnne, atrakcyjne; wielkie i dumne. Świadome swej ważnej roli w historii współczesności ojczyzny, ale i także chrześcijańskiej Europy - mówił Głódź.

Różaniec od papieża Franciszka

Podkreślił, że także Kościół katolicki w Gdańsku doznał od niego wiele pomocy, a wiele działań Kościoła, szczególnie tych o wymiarze społecznym, mogło liczyć na wsparcie włodarza miasta. Głódź mówił też, że śp. prezydent "był człowiekiem wiary, praktykującym katolikiem" i nie wstydził się swojej wiary.

- Jesteśmy tu dziś (...), aby otoczyć modlitwą pożegnania naszego brata w wierze, śp. Pawła Adamowicza, Prezydenta Miasta Gdańska. Oddać mu ostatnią posługę: braterstwa, szacunku i uznania. Wyrazić naszą solidarność z rodziną Pana Prezydenta rażoną gromem nieszczęścia. Zaświadczyć o jedności naszych serc w obliczu tragedii, której ofiarą padł śp. Paweł Adamowicz - powiedział abp Głódź.

Jak podkreślił, w tej modlitewnej solidarności z rodziną Pawła Adamowicza uczestniczy papież Franciszek, który za pośrednictwem kardynała Konrada Krajewskiego, Jałmużnika Papieskiego, przesłał różańce najbliższym prezydenta Gdańska "z zapewnieniem, iż przytula ich do serca i modli się za nich".

- Ale nade wszystko jesteśmy po to, aby nagle przerwane życie pana prezydenta włączyć w Paschalne Misterium Śmierci i Zmartwychwstania Chrystusa. Potwierdzić i wypowiedzieć pewność naszej katolickiej wiary, że śmierć nie oddziela nas wzajem od siebie, że pozostajemy nadal w głębokiej jedności i łączności z tym, którego żegnamy na drogę wieczności. On przecież nas tylko na tej drodze wyprzedził – nagle i niespodziewanie. Ale wszyscy tą drogą zdążamy i wszyscy kiedyś razem będziemy w Chrystusie - powiedział metropolita gdański.

Paweł Adamowicz "szedł drogą swego doczesnego dynamicznego, twórczego, wybiegającego ku przyszłości życia" i jako prezydent Gdańska był "wychylony ku przyszłości, ku planom, projektom, marzeniom, które były przed nim, z którymi miał się zmierzyć" - mówił w homilii metropolita gdański, abp Sławoj Leszek Głódź.


- 13 stycznia miała miejsce porażająca zbrodnia. Wstrząsnęła milionami serc - mówił abp Głódź. Wspominał, że był w nocy z niedzieli na poniedziałek w szpitalu, do którego przewieziony został prezydent Gdańska.

- Widziałem pana prezydenta - nieprzytomnego, otoczonego gronem lekarzy walczących o rozdmuchanie płomienia jego życia. Modliliśmy się o cud, świadomi, jak tragiczny jest jego stan. Ale pan ludzkich losów rozrządził inaczej. I nie wysłuchał naszych modlitw, bowiem przy szpitalnym łóżku prezydenta Gdańska stanął anioł śmierci. Otworzył przed nim bramy wieczności. Przeprowadził na drugą stronę życia. Ku Chrystusowi, którego Paweł Adamowicz stanowił – tak jak każdy chrześcijanin – własność - powiedział metropolita gdański.

Przemówienia rodziny i przyjaciół

Pod koniec uroczystości swoje przemówienia wygłosili m.in.: prezydent Sopotu Jacek Karnowski, działacz opozycji w czasach PRL-u Aleksander Hall, bliska współpracowniczka zmarłego prezydenta Gdańska Aleksandra Dulkiewicz, ale także brat, żona i córka Pawła Adamowicza.

Żona prezydenta Gdańska podkreśliła, że "nie chce, by na pogrzebie panował przede wszystkim smutek, byśmy pogrążyli się w rozpaczy". - To prawda, jest nam dziś bardzo ciężko, ale chcę właśnie teraz podziękować Bogu, że wiele lat temu skrzyżował nasze drogi, że dzięki niemu poznałam człowieka i że zmieniło się nasze życie, że miałam wspaniałego męża i cudownego ojca naszych córek - Tuni i Tereski - dodała.

Magdalena Adamowicz mówiła, że razem z mężem spędzili wiele pięknych lat i mają mnóstwo cudownych wspomnień, a w maju mieli obchodzić 20 rocznicę ślubu. - Od początku naszego związku wiedziałam, że Twoją miłością muszę dzielić się z Gdańskiem. I dzieliłam się, ale nie byłam zazdrosna. Rozumiałam dobrze, że kochasz Gdańsk i potrzebujesz go, tak, jak Gdańsk kocha i potrzebuje ciebie - podkreśliła.

- Teraz zostałyśmy same. Same, ale to nie znaczy samotne, bo są z nami tysiące gdańszczan i gdańszczanek, bo są z nami Polacy w innych miastach, bo są przyjaciele zza granicy, bo są z nami wspaniali, kochani ludzie - mówiła żona prezydenta Gdańska.

Dziękowała za płynące zewsząd ciepłe myśli, za oddaną krew, za spływające po policzkach łzy, za nocne czuwanie pod szpitalem, za serce ze zniczy i pełne prawdziwej żałoby milczenie i pożegnanie, za współczucie. - Jeżeli prawdą jest, że pamięć jest nieśmiertelnością, to w nas Paweł będzie zawsze - dodała Magdalena Adamowicz.

Dźgnięty nożem podczas finału WOŚP

W niedzielę wieczorem Pawła Adamowicza zaatakował nożem w centrum miasta 27-letni Stefan W., który podczas finału WOŚP wtargnął na scenę. Samorządowiec trafił do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku, gdzie w poniedziałek po południu zmarł. Paweł Adamowicz miał 53 lata, prezydentem Gdańska był od 20 lat.

Czytaj także: Warszawiacy żegnali na Placu Zamkowym prezydenta Gdańska

Czytaj także: Tysiące gdańszczan towarzyszyło w ostatniej drodze prezydentowi Pawłowi Adamowiczowi

Czytaj także: Żałoba narodowa po śmierci prezydenta Gdańska od piątku

Czytaj także: Paweł Adamowicz honorowym obywatelem Warszawy

Źródło:

RDC

Autor:

mnd