Tramwaje konne w Warszawie. "Można było podróżować nawet na dachu"

  • 30.12.2016 17:12

  • Aktualizacja: 14:05 15.08.2022

- Pierwsza linia tramwaju konnego w Warszawie nie została wybudowana po to, żeby dać miastu komunikację i żeby ludzie mogli wsiąść do pojazdu i nim podróżować. Została wybudowana po to, żeby przewozić pasażerów kolei żelaznych, ich bagaże i wszelkie towary - mówiła w RDC Hanna Polańska, kuratorka wystawy "Początki komunikacji miejskiej w Warszawie".

W Muzeum Łowiectwa i Jeździectwa w warszawskich Łazienkach można oglądać wystawę "Początki komunikacji miejskiej w Warszawie - tramwaje konne 1866-1908" (dowiedz się więcej).


Kursy między dworcami


- Pierwsza linia tramwaju konnego nie została wybudowana po to, żeby dać miastu komunikację i żeby ludzie mogli wsiąść do pojazdu i nim podróżować. Została wybudowana, żeby przywozić pasażerów kolei żelaznych, ich bagaże i wszelkie towary dowożone do Warszawy między dworcem Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej a dworcem Kolei Petersbursko-Warszawskiej - opowiadała w RDC Polańska.


Dodała, że w ramach tej linii wydzielono zaledwie dwa krótkie kursy dla mieszkańców. - Jeden tramwaj ruszał z Krakowskiego Przedmieścia i zawoził pasażerów do dworca Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej, a drugi zaczynał w tym samym miejscu, ale dojeżdżał do dworców na Pradze - tłumaczyła.


Siedem linii w trzy lata


Polańska zwróciła uwagę, że tramwaje konne przyjęły się wśród mieszkańców, ludzie polubili ten środek transportu. - Kiedy otwarto most kolejowy pod Cytadelą i przewóz towarów nie stanowił już problemu, myślano o budowie sieci tramwajowej w Warszawie. W trzy lata powstało siedem linii tramwaju konnego - opowiadała w RDC.

Przyznała, że ówczesne tramwaje w niczym nie przypominały współczesnych. - To był duży, piętrowy pojazd. Można było podróżować nawet na dachu - była tam zamontowana ławka i specjalna barierka - mówiła w audycji. Dodała, że za przejazd wewnątrz wagonu trzeba było zapłacić pięć kopiejek, natomiast podróż na dachu kosztowała trzy kopiejki.


Podział na klasy


- Kiedy była już sieć kolei konnych, można było przejechać z jednego krańca miasta na drugi. Wtedy bilety kosztowały już pięć lub siedem kopiejek, obowiązywał również podział na klasę pierwszą i drugą - wyjaśniała Polańska. Dodała, że w pierwszej klasie siedzenia obite były poduszkami, natomiast w drugiej były tylko twarde, drewniane siedziska.


Zdaniem  gościa RDC, podróżowanie tramwajami konnymi było dość bezpiecznie. Przyznała jednak, że trafiali się czasem kieszonkowcy, ale konduktor sprawował kontrolę nad pasażerami. - Nie wpuszczał osób pijanych, brzydko ubranych, z psami czy dużymi bagażami - wyliczała Polańska. Nie było natomiast możliwości podróżowania "na gapę". - Bilet kupowało się podczas wsiadania. Były częste kontrole, ale nie było takich kar, jak dziś. Jeśli ktoś został złapany bez biletu, musiał go po prostu kupić - opowiadała w audycji.


Zdjęcia:

1) 24 grudnia 1898. Warszawa, Krakowskie Przedmieście/ Fot. "Album odsłonięcia pomnika Adama Mickiewicza w Warszawie 24 grudnia 1898 r."/fotopolska.eu
2) Lata 1881-1885. Warszawa, Krakowskie Przedmieście - widok w kierunku Placu Zamkowego/fotopolska.eu
3) 1867. Warszawa, Ulica Marszałkowska na ilustracji Wojciecha Gersona z 1867 r./fotopolska.eu
4) Lata 1882-1900. Warszawa, Nowy Zjazd/fotopolska.eu

Źródło:

RDC/zdj.fotopolska.eu

Autor:

gk