Tragiczna awantura na warszawskim Gocławiu. Prokuratura: na miejscu znaleziono drugi nóż
Na miejscu zbrodni, do której doszło w piątek w pralni na warszawskim Gocławiu znaleziono drugi nóż - poinformowała dziś rano Katarzyna Skrzeczkowska z Prokuratury Okręgowej Warszawa - Praga. Trwa ustalanie przyczyny tragedii.
W piątek po południu w rejonie ulic Umińskiego i Bora Komorowskiego na Gocławiu na warszawskiej Pradze-Południe doszło tragicznej w skutkach awantury. W pralni, w parterowym pawilonie znaleziono ciało mężczyzny - właściciela lokalu. Mężczyzna najprawdopodobniej wdał się w kłótnię ze swoim synem, który z ranami kłutymi trafił do szpitala. Młodszy z mężczyzn podczas zajścia zaatakował policjantów, funkcjonariusze oddali strzały ostrzegawcze.
Dwa nożeJak przekazał asp. Rafał Retmaniak z Komendy Stołecznej Policji, mundurowi dostali zgłoszenie w piątek około godziny 13:00. Po przyjeździe na miejsce próbowali dostać się do pralni przy Bora Komorowskiego, ale drzwi były zamknięte. W środku był mężczyzna z nożem, nie reagował na polecenia. –
Mężczyzna zaatakował funkcjonariuszy i podjął próbę ucieczki – powiedział Retmaniak. Ranny napastnik po obezwładnieniu został zatrzymany.
Służby zabezpieczyły noż, którym posługiwał się mężczyzna. Dziś prokuratura przekazała, że na miejscu zdarzenia znaleziono drugie takie narzędzie.
Relacje świadków–
Przyjechały dwa samochody straży, a policja była wcześniej. Strażacy szli z bosakiem do pralni i nagle zaczęli uciekać. Trzech mężczyzn wyskoczyło i za czwartym uciekającym wyskoczył napastnik z nożem, zakrwawione miał ręce i tors zakrwawiony – mówiła niedługo po zajściu jedna z mieszkanek Gocławia, dodając, że mężczyzna z nożem był półnagi.
–
Zaczął gonić z nożem policjanta. Ja się schowałam za budkę (przystanku), bo policjant krzyknął ‚niech pani ucieka!’. Wystraszyłam się. Policjant uciekał przed nim tyłem, a ten w ręku trzymał ten nóż. I ten policjant zaczął mu strzelać w nogi. No i złapali go z tyłu, upadł, zasłonili go i już nic nie widziałam – wskazała kobieta.
Inna mieszkanka ul. Umińskiego usłyszała strzały. –
Miałam wyjść do sklepu, usłyszałam strzały, widziałam dwóch policjantów, że celują do kogoś. Z pralni wyszedł mężczyzna, cały zakrwawiony, ręce miał uniesione w górze i szedł przed siebie, ignorując polecenia policjantów i strzały ostrzegawcze. On szedł, potem padł strzał i zobaczyłam jak policjanci go docisnęli i kładą się na niego – mówiła.
Policja i prokuratura ustalają przyczyny zdarzenia.