Musieliśmy zatrudnić ochroniarzy, a za nami jak cień poruszali się paparazzi - mówił w Radiu dla Ciebie Tomasz Świątek. Ojciec Igi Świątek, która sensacyjnie wygrała tegoroczny French Open, mówił w "Magazynie Sportowym RDC" o cenie sukcesu.
RDC
- Pierwsze dni po powrocie z Paryża były i piękne, i bardzo trudne - mówił Tomasz Świątek. - Dla mnie ta "igomania", "świątkomania" - jak niektórzy mówią - jest niebywała. Nie sądziłem nawet w najśmielszych oczekiwaniach, że to będzie miało takie przełożenie - dodał.
Iga i jej sztab musieli zmierzyć się z niezwykłym wzrostem popularności. - Te pierwsze dni były trochę szaleńcze. Nie ukrywam, że mieliśmy ochronę, mieliśmy zabezpieczenie, bo okazuje się, że wszyscy nagle chcieliby Igę zobaczyć, sfotografować się, dostać autograf. Iga jest bardzo otwarta i nigdy się przed tym nie chowała, nie kryła, ale nie mogą wszyscy na raz do niej podejść - tłumaczył Świątek.
Tenisistkę zaczęli też śledzić paparazzi. - Paparazzi faktycznie jeździli za nami, wykonywali jakieś dziwne ruchy, np. przejeżdżali na czerwonym świetle, jechali na czwartego. Totalne wariactwo - mówił ojciec tenisistki.
Ojciec mistrzyni Rolanda Garrosa wierzy, że z czasem fala zainteresowania nieco opadnie, aby Iga mogła względnie normalnie przygotować się do nowego sezonu.
19-latka ostatni tydzień spędziła na wakacjach nad polskim morzem. Do treningu ma wrócić w listopadzie. Dzięki wygranej w tegorocznym French Open Iga Świątek awansowała na najwyższa w karierze, 17. miejsce w rankingu WTA.