Śląsk był za mocny. Wisła Płock wciąż bez zwycięstwa na wyjeździe

  • 26.09.2021 17:22

  • Aktualizacja: 04:22 26.07.2022

Piłkarze Wisły Płock przegrali ze Śląskiem Wrocław 1:3 w meczu 9. kolejki PKO BP Ekstraklasy. "Nafciarze" pozostają bez wyjazdowego zwycięstwa w tym sezonie.
Śląsk wygrał z Wisłą 3:1 i jako jedyny pozostaje niepokonany w tym sezonie w lidze. Zwycięstwo pozwoliło awansować wrocławianom na drugie miejsce i mają już tylko punkt straty do Lecha Poznań, z którym zmierzą się za tydzień.

Rewolucja w składzie

Zespół z Płocka natomiast w piątym wyjazdowym meczu poniosła piątą porażkę. W ostatniej kolejce Wisła efektownie pokonała u siebie Jagiellonię Białystok 3:0, ale trener Maciej Bartoszek mocno przebudował wyjściowy skład na spotkanie z Śląskiem. Nie dlatego, że chciał, ale musiał z powodu urazów piłkarzy. I tak we Wrocławiu zabrakło m.in. Jakuba Rzeźniczaka, Damiana Rasaka, Mateusza Szwocha a Damian Warchoł zaczął na ławce rezerwowych.

Trener Jacek Magiera też nie mógł skorzystać z wszystkich swoich zawodników. Z powodu urazów zabrakło Marka Tamasa i przede wszystkim Victora Garcii, który ostatnio prezentował wysoką formę.

Przewaga gospodarzy

Od pierwszych minut przewagę miał Śląsk, który dłużej utrzymywał się przy piłce i częściej gościł na połowie rywali, a Wisła, wycofana, szukała szans na gola przede wszystkim w kontratakach. Sytuacji bramkowych długo jednak nie było, bo obie ekipy w kluczowych momentach byli niedokładne. Ciekawie zrobiło się dopiero po 20 minutach gry. Najpierw doskonałą okazję miał Jorginho. Pomocnik gości był sam kilka metrów przed bramką, ale w nią nie trafił.

Kilkadziesiąt sekund później piłka do siatki wpadła, ale do siatki gości. Po świetnym dośrodkowaniu Bartłomieja Pawłowskiego Mateusz Praszelik wbiegł w pole karne i strzałem głową nie dał szans Krzysztofowi Kamińskiemu. Pięć minut później było 1:1. Po rzucie wolnym Damian Michalski wygrał pojedynek powietrzny z Szymonem Lewkotem, zgrał piłkę do Antona Krywociuka a ten z bliska się nie pomylił i strzałem głową doprowadził do remisu.

Minęło kolejnych pięć minut i padł trzeci gol. Najpierw Erik Exposito zdecydował się na strzał zza pola karnego a piłka zmierzająca w kierunki bramki trafiła w rękę Krywociuka. Sędzia Tomasz Musiał się nie wahał i wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł Robert Pich i chociaż Kamiński wyczuł jego intencję, Śląsk wyszedł na prowadzenie.

Kontrowersje

Wisła miała doskonałą okazję po kontrataku, ale Łukasz Sekulski nie zdołał pokonać Michała Szromnika. W końcówce pierwszej połowy Wisła mocniej przycisnęła i co chwilę pod bramką Śląska było groźnie. Gościom brakowało jedynie skutecznego wykończenia i na przerwę schodzili przegrywając 1:2.

Druga połowa rozpoczęła się od gola dla Śląska, który po analizie VAR został anulowany. Minęło kilka minut i ponownie analiza wideo była potrzebna. Arbiter podyktował rzut karny dla gości za zagranie ręką Diogo Verdaski, ale zmienił decyzję. W międzyczasie doszło do przepychanek między zawodnikami i nerwowa atmosfera długo się jeszcze później utrzymywała.

W kolejnych fragmentach przewagę mieli goście, ale do nerwowej końcówki nie doszło, bo wcześniej Śląsk zdobył trzeciego gola. Ponownie z rzutu karnego, ponownie za zagranie ręką zawodnika gości w polu karnym i ponownie była potrzebna konsultacja z arbitrami w wozie z analizą wideo. Do piłki podszedł Pich i pewnym uderzeniem ustalił wynik spotkania.



Składy:

Śląsk Wrocław: Michał Szromnik – Szymon Lewkot, Wojciech Golla, Diogo Verdasca – Bartłomiej Pawłowski (75. Jakub Iskra), Petr Schwarz, Krzysztof Mączyński (85. Rafał Makowski), Dino Stiglec – Mateusz Praszelik (85. Caye Quintana), Robert Pich (90+4. Adrian Łyszczarz) - Erik Exposito.

Wisła Płock: Krzysztof Kamiński – Kristian Vallo (62. Dominik Furman), Damian Michalski, Anton Krywociuk, Piotr Tomasik – Jorginho (62. Damian Warchoł), Filip Lesniak, Rafał Wolski, Dusan Lagator (83. Patryk Tuszyński), Dawid Kocyła (89. Tomasz Walczak) - Łukasz Sekulski (89. Fryderyk Gerbowski).

Po meczu powiedzieli:

Maciej Bartoszek (trener Wisły): - Biorąc pod uwagę nasze problemy kadrowe i dyspozycję Śląska wiedzieliśmy, że czeka nas trudne zadanie. Byliśmy jednak dobrze przygotowani i myślę, że było to widać. Śląsk był o te dwa gole skuteczniejszy. Za łatwo daliśmy sobie strzelić pierwszą bramkę, a później były dwa karne po kontrowersjach. Już wiele lat pracuję w piłce nożnej i nadal sam nie wiem, kiedy jest rzut karny po zagraniu ręką w polu karnym. To boli, bo według mnie nie zasłużyliśmy na porażkę. Boiskowo był remis. Pomimo porażki gratuluję moim zawodnikom postawy. Musimy jeszcze dużo pracować w defensywie, aby nie tracić tak łatwo goli i nie dawać pretekstów do dyktowania rzutów karnych, takich ja te dzisiaj.

Jacek Magiera (trener Śląska): - Chciałbym mówić o piłce nożnej, a mówimy o sytuacjach, o których nie powinniśmy mówić. O zostawionej pięcie Petra Schwarza, która została odgwizdana po pięciu podaniach dalej i tym samym odebrano nam pięknego gola. Akcja była dokładnie przygotowana, cała strefa wyczyszczona dla Erika Exposito, zagraliśmy tak, jak chcieliśmy. Dla mnie nie było podstaw, aby tego gola nam zabierać. Co do rąk – pamiętamy wiele meczów, kiedy VAR też był tak długo sprawdzany. Po dośrodkowaniu Jakuba Iskry gwizdek był tak głośny, że chyba usłyszeli go na Stadionie Olimpijskim i żużlowcy rozpoczęli wtedy swój mecz.

Źródło:

RDC

Autor:

PG