Siedlce: dziesięć rasowych psów zginęło w ciągu dwóch tygodni
Znikają z zamkniętych posesji lub spod sklepów i zwykle nie udaje się ich odzyskać. W Siedlcach w ciągu ostatnich dwóch tygodni zniknęło dziesięć rasowych psów. Tylko w ostatni weekend ślad zaginął po pięciu długowłosych owczarkach niemieckich.
Podobny los prawdopodobnie spotkał Gapę -
Szóstego grudnia zginął mi pies. Mógł uciec, ostatni sygnał mamy z poniedziałku. Potem ślad się urywa - tłumaczyła pani Natalia..
Pani Natalia kontaktowała się z weterynarzami. Jeden z nich powiedział jej, że w ostatni weekend zniknęło kilka rasowych owczarków. -
Psy potrafią się potem znaleźć w innych miejscach Polski, sprzedaje się je jako rodowodowe. Często jednak trafiają do pseudo hodowli, gdzie są wykorzystywane do płodzenia coraz to nowych miotów - dodała.
-
Ten biznes kwitnie. Są nawet wyspecjalizowane grupy szukające rasowych psów z papierami, których szczenięta można byłoby dobrze sprzedać - powiedziała nam Mariola Zaczyńska z Fundacji Amicus.
Weszła tylko na chwilę do sklepuRzecznik prasowy siedleckiej komendy policji, Jerzy Długosz, twierdzi, że nie można powiedzieć o pladze kradzieży rasowych psów w Siedlcach. -
W tym roku wśród wszystkich zgłoszeń dotyczących kradzieży mieliśmy tylko pięć dotyczących zwierząt. Chodziło o króliki, kota syjamskiego i konie, a tylko w dwóch przypadkach - o psy. Ostatnie zgłoszenie mamy z początku grudnia, chodziło o kradzież yorka - poinformował.
Wtedy spod sklepu zniknęła Miszka. Jej właścicielka mówi, że weszła tylko na chwilę do sklepu i tak jak miliony właścicieli czworonogów na całym świecie, po prostu uwiązała ją przed wejściem. -
Nie było mnie dosłownie chwilę. Wychodzę - psa nie ma. Dotarłam do monitoringu, dzięki któremu okazało się, że Miszka została skradziona. Jakaś kobieta po prostu ją odwiązała i za sobą pociągnęła. Pies robił tak zwanego "osiołka", nie chciał iść - dodała. -
Film udostępniłam w internecie i dzięki pomocy ludzi udało się rozpoznać tę kobietę. W asyście policji pojechałam do jej domu. Funkcjonariusze "w cywilu" odebrali psa. Kobieta mówiła, że go znalazła, ale zapis monitoringu temu zaprzeczył - opowiadała.
Szukają na własną rękęRzecznik siedleckiej komendy zaznaczył, że gdy ginie pies, mało kto zgłasza na policję podejrzenie popełnienia przestępstwa i takich przypadków nie mamy wtedy w rejestrze spraw. -
Większość właścicieli psów szuka swoich pupili na własną rękę, dlatego skala problemu jest tak naprawdę nieznana - powiedział RDC Jerzy Długosz.