Chore indyki z okolic Siedlec trafiały za granicę. "Przerabiano je na kebab"

  • 29.11.2021 17:11

  • Aktualizacja: 04:57 26.07.2022

Zakażone ptasią grypą indyki z fermy w Golicach Kolonii w powiecie siedleckim sprzedawano nie tylko w kraju, ale i za granicę. Najnowsze ustalenia służb weterynaryjnych wskazują, że mięso trafiło najprawdopodobniej do Francji i Włoch. Dotarło tam jako mrożony kebab - mówi wojewódzki lekarz weterynarii Paweł Jakubczak.
Surowe mięso z chorych indyków najpierw trafiło do województwa wielkopolskiego. - Tam przygotowano je na kebaby – mówi wojewódzki lekarz weterynarii Paweł Jakubczak. - Mrożony kebab wyjechał z województwa wielkopolskiego w ilości około 4 tys. kilogramów i należy się liczyć z tym, że on się gdzieś tam znajduje - wyjaśnia.

- Produkt nie stanowi zagrożenia dla zdrowia - uspokaja Jakubczak. - Produkt jest już po tylu obróbkach, jak peklowanie czy przyprawianie. Stosowanie tylu rodzajów mieszanek przyprawowo-konserwujących wyklucza żywotność tego wirusa - tłumaczy.

Mimo to mięso z zakażonego drobiu ma zostać zutylizowane.

Nielegalne grzebowisko


Jak informowaliśmy w połowie listopada, pracownicy inspektoratu weterynarii odkryli w Golicach Kolonii nielegalne grzebowisko tysięcy padłych na ptasią grypę indyków. Znajdowało się na oczyszczonej fermie. To prawdopodobnie źródło pierwotnego ogniska w regionie siedleckim, od którego choroba rozniosła się na siedem kolejnych ferm.

- Nasze przypuszczenia są takie, że właśnie z tego miejsca poprzez środki transportujące żywiec do rzeźni, poprzez osoby, który wyłapują drób rzeźny rozwleczono grypę na cały powiat siedlecki - mówił Paweł Jakubczak.

To skandal i skrajna nieodpowiedzialność – dodał Jakubczak. - Świadome sprowadzenie na hodowców powiatu siedleckiego zagrożenia spowodowania rozwleczenia choroby zakaźnej i spowodowania strat gospodarczych dużych rozmiarów, w mojej ocenie taki tytuł należy temu nadać - mówił.

Przypadkowe odkrycie

Zakopane indyki były w bardzo zaawansowanym rozkładzie. Ziemia, którą były przysypane, już się podnosiła. - Zostały zagrzebane nie wiadomo do końca gdzie, w ilu miejscach, w jakich warunkach. Odbywało się to bez zgody inspekcji sanitarnej, inspekcji środowiskowej, RDOŚ i naszej - informował Jakubczak.

Odkrycia dokonano przez przypadek, gdy chorobę potwierdzono na sąsiedniej fermie kurzej. Pracownicy inspektoratu zauważyli wówczas wyczyszczoną fermę indyczą.

- Ustaliliśmy, że na tej fermie mogło dziać się coś niepokojącego. Kiedy weszliśmy, zastaliśmy duże połacie świeżej ziemi, które są istotnie uniesione, co oznacza, że indor zaczął się już tam gotować i rozkładać w tych zakopanych pryzmach - zauważył Jakubczak.

Postępowanie w sprawie zakopania i sprzedaży chorych indyków prowadzi prokuratura rejonowa w Siedlcach. Hodowcy grozi nawet 8 lat więzienia. Konsekwencje poniesie też weterynarz, który poświadczył, że zakażone mięso nadaje się do uboju.

Źródło:

RDC

Autor:

Aneta Borkowska/Iwona Rodziewicz/PL