Podopieczni młodzieżowych ośrodków wychowawczych są nieprzygotowani do samodzielnego życia – tak wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli. Najnowsza kontrola przeprowadzona w tych samych placówkach, które Izba badała w 2017 r., pokazała, że wzrosła liczba wychowanków, którzy po opuszczeniu ośrodka weszli w konflikt z prawem.
Przy ul. Dolnej 19 w Warszawie na 22 wychowanków pod koniec marca 2021 r. był tylko jeden psycholog i jeden pedagog. Są też inne niepokojące informacje.
– W badanym okresie do skontrolowanych placówek nie trafiła ponad połowa nieletnich kierowanych tam przez sąd rodzinny, a połowa ośrodków nie zapewniała podopiecznym opieki psychologiczno-pedagogicznej w odpowiednim wymiarze – mówi prezes NIK Marian Banaś.
Liczne zaniedbania
Nie wszystkie placówki przykładały także wagę do bezpieczeństwa. – Zdarzenia, do których doszło w trzech ośrodkach, były na tyle poważne, że kuratoria zwróciły się do Ministerstwa Edukacji i Nauki o wstrzymanie możliwości kierowania tam nowych podopiecznych. Powodem był kradzieże rzeczy osobistych wychowanków i przemoc rówieśnicza, a w jednym przypadków także przemoc, jaką wychowawca stosował wobec podopiecznego – wymienia Banaś.
Nie wiadomo jednak, czy któreś z tych wydarzeń miało miejsce w ośrodku w Warszawie.
Wyuczona bezradność
Jak zapewnia Jakub Leduchowski z biura prasowego urzędu Warszawy, sytuacja w ośrodku przy ul. Dolnej uległa poprawie. – Obecnie w Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym numer 4 przy ulicy Dolnej zatrudnionych jest 19 pracowników pedagogicznych. Taka obsada kadrowa pozwala na prawidłowe funkcjonowanie placówki. Jeśli chodzi o podopiecznych, to obecnie można zaobserwować ogólnopolską tendencję spadkową. Z roku na rok liczba chłopców kierowanych do ośrodków wychowawczych zmniejsza się – zauważa Leduchowski.
Według informacji ratusza w ośrodku przy Dolnej przebywa aktualnie 16 wychowanków.
Jednak mimo zatrudniania w ośrodkach wykwalifikowanych specjalistów, część wychowanków z takich ośrodków nie kontynuuje nauki lub nie podejmuje pracy. – Może to być spowodowane kilkoma czynnikami. Jednym z nich jest za późno zastosowany środek wychowawczy. Młodzież trafia do ośrodków zbyt późno, by w krótkim czasie dostępnymi metodami przygotować wychowanka do samodzielnego życia. Innym czynnikiem mającym związek z poprzednim jest zbyt krótki czas pobytu. Wychowanek kończy 18 lat, podejmuje próby ucieczki, zmienia ośrodki – mówi Leduchowski.
Zbyt długi pobyt wychowanków w ośrodkach może także powodować wyuczoną bezradność. Nie ma jednak dokładnych informacji o tym, jak wygląda życie osób, które wyszły z ośrodków, bo obecne przepisy RODO uniemożliwiają śledzenie losów podopiecznych.
Czytaj też: