Rosyjskie czołgi zniszczone przez ukraińską armię w Warszawie
Wystawa rosyjskiego sprzętu wojskowego zniszczonego przez ukraińską armię została otwarta na placu Zamkowym w Warszawie. "Za wolność naszą i waszą" odwołuje się do historycznej maksymy, która dziś zyskuje na aktualności.
Jednym z obiektów przedstawionych na wystawie jest zniszczony rosyjski czołg T-72. Wiceminister obrony Ukrainy Hanna Maliar, obecna na wernisażu, mówiła, że ukraińscy żołnierze potrafią skutecznie zwalczać te wozy pancerne. -
To główny czołg wykorzystywany przez armię rosyjską, armia ukraińska w ciągu czterech miesięcy walk zniszczyła półtora tysiąca rosyjskich czołgów. W Rosji do dzisiaj pozostały sowieckie ambicje, aby dojść ze swoimi czołgami do Atlantyku, do Kanału La Manche, jednak odpór, który daje ukraińska armia, powoduje, że taki sprzęt może przybyć tutaj i dalej, ale wyłącznie jako eksponaty muzealne - powiedziała.
Na wystawie znalazła się też rosyjska armatohaubica, która, jak mówiła Hanna Maliar, została zniszczona, jak wiele innych dzięki między innymi polskiej broni. -
Z takim sprzętem walczą dziś polskie armatohaubice Krab. Przekazuję największą wdzięczność od naszych żołnierzy dla narodu polskiego za to, że mamy możliwość wykorzystywać w walce armatohaubice Krab - podkreśliła.
Rosyjskie rakiety w WarszawieNa placu Zamkowym zobaczyć można także pozostałości rosyjskich rakiet, które spadają na ukraińskie miasta i domy. -
W ciągu tego weekendu na Ukrainę wypuszczono ponad sto tego rodzaju rakiet. Wczoraj takie rakiety uderzyły także w kijowskie przedszkole i budynek mieszkalny. Wczoraj takie rakiety uderzyły także w szpital w Charkowie, przebiły kilka pięter i zniszczyły salę operacyjną - powiedziała.
Zniszczony rosyjski sprzęt w Warszawie można oglądać do 6 lipca. Następnie powędruje on do innych miast. Wystawa powstała z inicjatywy Ministerstwa Obrony Narodowej Ukrainy we wsparciu polskiego MON i władz stolicy.