A. Radwańska: tenis był całym moim życiem [WYWIAD]

  • 12.01.2019 12:46

  • Aktualizacja: 14:41 15.08.2022

Agnieszka Radwańska - przez problemy ze stopą - kilka tygodni temu zakończyła swoją karierę. Wygrała 20 turniejów głównego cyklu WTA, jest wicemistrzynią wielkoszlemowego Wimbledonu, a także - jako juniorka - triumfatorką tych zawodów. W 2015 roku zwyciężyła w kończącym sezon turnieju ośmiu najlepszych tenisistek w Singapurze. Wielokrotnie wygrywała głosowania na najlepsze zagranie roku, a także plebiscyty na najbardziej popularną wśród kibiców zawodniczkę.
W piątek 11 stycznia, z rąk prezydenta Andrzeja Dudy - za promowanie Polski na świecie i zasługi dla sportu - Agnieszka Radwańska odebrał Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski. Dziennikarz RDC Mariusz Niedźwiecki porozmawiał z tenisistką o jej planach na przyszłość, o tym czy czuje się zawodniczką spełnioną oraz m.in. o warszawiance Idze Świątek, która zdaniem ekspertów może zostać następczynią "Isi".

Mariusz Niedźwiecki: Czy Agnieszka Radwańska jest tenisistką spełnioną?

Agnieszka Radwańska: Tak, oczywiście. Robiłam przez lata wszystko co w mojej mocy, żeby grać najlepiej w tenisa, przygotowywać się do każdego turnieju jak najlepiej mogę. Oczywiście, czasami zdrowie nie pozwalało do końca robić wszystkiego na sto procent, ale podejmowałam w każdym momencie najlepsze dla siebie decyzje i niczego nie żałuję. Można gdybać po każdym meczu i po każdym roku, ale nie o to chodzi. Czasu się nie cofnie, tenis był zawsze dla mnie na pierwszym miejscu. Każdy chciałby więcej wygrywać i dłużej grać, ale bądźmy realistami – na ile mogłam, na tyle grałam.

To co w takim razie pozostanie w pamięci jako najlepsze momenty Pani kariery?

Momentów jest wiele. Karierę zaczęłam od turnieju juniorskiego na Wimbledonie w 2005 roku, czyli dość dawno. Meczów i turniejów jest tyle, że nie wszystkie pamiętam. Nie raz jest tak, że jak rozmawiamy sobie z kimś, jak się grało, to nie zawsze jestem w stanie sobie przypomnieć, czy w ogóle przeciwko komuś występowałam, a już nie mówiąc o tym, jaki był wynik. To były wspaniałe momenty. Tenis był całym moim życiem. Odkąd pamiętam, grałam w tenisa. Wszystko zawsze było ustawione pod tenis, zawsze ten sport był na pierwszym miejscu.

Zejście z kortu to jednak niezupełnie rozstanie z tenisem. Jest już pomysł na to, co dalej?

Jest jeszcze na to trochę za wcześnie. Minęło dopiero kilka tygodni od zakończenia kariery, więc na razie jeszcze odpoczywam. W jakim kierunku dokładnie pójdę? Myślę, że będę mogła odpowiedzieć na to pytanie za jakiś czas.

Czyli teraz odpoczynek? Jak spędziła Pani te ostatnie tygodnie?

Nie było tego czasu aż tak dużo. Może to i dobrze, że nie zdążyłam się jeszcze wynudzić. Mam czas na rzeczy, których nie miałam wcześniej okazji robić. Chociażby narty - nie mogłam sobie wcześniej pozwolić na tak kontuzjogenny sport. Mam czas na to, by popróbować czegoś innego. Na pewno różni się to od zawodowego grania.

Wspomniała Pani o kontuzjach. No właśnie, to jak z tą stopą? Lepiej?

Lepiej, aczkolwiek potrafię mieć skurcze przez 10-15 minut. Na pewno nie ma takiego bólu, jaki był cztery czy pięć miesięcy temu. Przeszkadzał nawet w życiu codziennym. Jest dużo lepiej, choć trzeba jeszcze kilku tygodni, a może i miesięcy, żeby było idealnie.

Ale z rakietą chyba się całkiem Pani przez ten czas nie rozstawała?

Od czasu do czasu gram w tenisa dla zdrowia. Nie zawsze jest tak, że jestem w stanie dograć nawet pół godziny. Ciało dopiero teraz pokazuje w jakim jest stanie, a jest w nie najlepszym. Nie mogę też jednak od razu przestać grać. Dla siebie, dla zdrowia. Nie można popadać ze skrajności w skrajność i z maksymalnego wysiłku przejść całkiem do zera. Tenis dalej jest na pierwszym miejscu, już oczywiście nie w takiej ilości w jakiej był, ale dalej gram i będę grać.

Eksperci mówią, że długo nie będzie w Polsce takiej zawodniczki jak Pani, że nie będzie tenisistki, która przyniesie nam aż tyle radości. Może warszawianka Iga Świątek?

Są osoby z ogromnym potencjałem, tak jak Iga. Jeszcze dużo pracy przed nią. Myślę, że kolejny rok czy dwa pokażą na co ją stać i jak poradzi sobie z presją, kiedy będzie wyżej w rankingu i będzie przystępować do rywalizacji z pozycji, która stawia ją w roli faworyta. Moim marzeniem jest pojechać za kilka lat na turniej Wielkiego Szlema i widzieć w tabelce kilka polskich nazwisk, pójść na mecze rodaków. Mocno trzymam kciuki i mam nadzieję, że któraś z naszych zawodniczek będzie w stanie zdziałać coś w zawodowym tenisie.

Co powinna więc zrobić Iga Świątek, żeby znaleźć się za kilka lat tam, gdzie była Pani?


Skupić się na sobie. Jak najmniej poddawać się presji, bo ta z wielu stron jest ogromna. Trzeba otaczać się właściwymi ludźmi, to najważniejsze na początku kariery. To są chyba takie dwie najważniejsze kwestie, na których trzeba się skupić, i będzie dobrze.

Źródło:

RDC

Autor:

mnd