Ptasia grypa w warszawskim ZOO. W ogrodzie zoologicznym potwierdzono jeden przypadek u kaczki. Placówka podjęła działania prewencyjne.
RDC
- Tych kaczek na Mazowszu przybywa, ale jest niedosyt samic w populacji, bo zjadają je kuny. W związku z tym samce nadwyżkowe szukają samic. U nas sobie znalazły przy wolierze i molestują te kaczki przez siatkę. W efekcie musiały sprzedać im tego wirusa. Więc zabezpieczyliśmy się, ostreczowaliśmy wolierę, założyliśmy daszek, zlikwidaliśmy wszystkie elementy wystroju, dezynfekcja - informuje dyrektor ZOO Andrzej Kruszewicz.
Zamknięto m.in. Halę Wolnych Lotów. Z wybiegów zewnętrznych zabrano także flamingi, bociany i pingwiny.
- Na razie dmuchamy na zimne. Woliera jest potraktowana jako miejsce zakażone. Stosujemy reżim sanitarny, jeśli chodzi o obsługę. Fartuchy jednorazowe, maty dezynfekcyjne itd. Na wjeździe i wyjeździe też są maty dezynfekcyjne, zwiedzający z nich korzystają. Rozdajemy też ulotki o tym, by nie dokarmiać ptaków. Wcześniej już zabraliśmy część ptaków ze stawu, by nasze ptaki nie stykały się z ptakami dzikimi - tłumaczy Andrzej Kruszewicz.
Wirus ptasiej grypy jest śmiertelnym niebezpieczeństwem dla dzikich ptaków oraz drobiu hodowlanego.
W Polsce służby weterynaryjne potwierdziły dotąd wystąpienie 24 ognisk ptasiej grypy u drobiu hodowlanego i 13 przypadków u ptaków dzikich. Obecność wirusa odnotowano również w większości krajów Europy. Najwięcej, ponad 400 ognisk, stwierdzono we Francji.