Ptasia grypa na Mazowszu. Koniec z problemem zalegającego drobiu?

  • 13.05.2021 20:53

  • Aktualizacja: 22:18 15.08.2022

Martwy drób nie zalega już w kurnikach na północy Mazowsza. Jest też mniej zachorowań na ptasią grypę - wynika z informacji przekazanych przez Mazowieckiego Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii Pawła Jakubczaka. Nie oznacza to jednak, że problem kolejnych zakażeń został zażegnany. Na Mazowszu potwierdzonych jest 117 ognisk wirusa, najwięcej w powiatach żuromińskim i mławskim.
Mimo niższej niż w ostatnich tygodniach liczby nowych ognisk, ptasia grypa na Mazowszu nie odpuszcza. Najgorsza sytuacja jest w powiatach żuromińskim i mławskim, ale coraz częściej mówi się o zagrożeniu w innych rejonach województwa. - Jest kolejne podejrzenie w powiecie gostynińskim oraz siedleckim - mówi w rozmowie z Radiem dla Ciebie Paweł Jakubczak, Mazowiecki Wojewódzki Lekarz Weterynarii.

W ramach działań ograniczających rozprzestrzenianie się wirusa ptasiej grypy na Mazowszu, wojewoda Konstanty Radziwiłł zdecydował o objęciu strefą zamknięta powiatów żuromińskiego, mławskiego oraz sierpeckiego. Obowiązują tam takie obostrzenia, jak na obszarze zagrożonym – m.in. obowiązek trzymania drobiu w pomieszczeniach, bioasekuracja oraz odkażenie. Zamknięta dla ruch jest również droga wojewódzka numer 541 w powiecie żuromińskim, przebiegająca przez centrum obszaru z największą liczbą ognisk. Chodzi o odcinek między Franciszkowem a Bieżuniem.

Zalegający padły drób. Problem zażegnany?

Dobra informacja przekazana Mazowieckiego Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii dotyczy kwestii padłego z powodu zakażenia ptasią grypą drobiu. Jeszcze w poniedziałek informowaliśmy o około dwóch tysiącach ton padłych ptaków w kurnikach, głównie w powiecie żuromińskim.

- Zakłady utylizacyjne wywożą zagazowany drób na bieżąco - mówi Paweł Jakubczak. Jak dodaje, pomogły grzebowiska utworzone przy fermach.

Dużych grzebowisk nie chcą mieszkańcy. Najpierw protestowali w Lipowcu Kościelnym w powiecie mławskim, później we wsi Zawady Dworskie w powiecie ciechanowskim. Do tej drugiej miejscowości już jechały ciężarówki z padłym drobiem. Mieszkańcy zablokowali rolniczymi maszynami dojazd do wykopanego dołu.

Baliśmy się skażenia sieci wodociągowej  - mówi RDC wójt gminy Gołymin-Ośrodek Piotr Budek. - Przeraziła nas sama skala wykopów - dół siedmiometrowy, gdzie wody gruntowe natychmiast naszły, w to miało być wrzucone i zasypane ptactwo - zaznacza.

W gminie Gołymin-Ośrodek nie ma ani jednego kurnika.

Źródło:

RDC

Autor:

Agnieszka Maruszak/IR/PG