Badania genetyczne ciała odnalezionego w Tatrach mogą potrwać nawet dwa miesiące - powiedział Radiu dla Ciebie rzecznik zakopiańskiej policji Roman Wieczorek. Mają one potwierdzić lub wykluczyć, że jest to zaginiona we wrześniu warszawianka Joanna Felczak.
RDC
- Nie możemy zamknąć śledztwa dopóki nie będzie stuprocentowej pewności - powiedział nam rzecznik zakopiańskiej policji Roman Wieczorek. - Pozwala nam na to porównanie profilu DNA wyodrębnionego ze szczątków z bazą osób zaginionych. Dowód, plecak, portfel mógł w różnych okolicznościach się tam znaleźć. Ja w tej chwili już dywaguję tak całkowicie, nawet jakaś tam kradzież mogłaby zdarzyć się tej osobie. Więc na pewno ważne jest mieć tę pewność na podstawie tych badań - wyjaśnił.
Akcja TOPR-owców
21 czerwca policja dała znać ratownikom, że na Kozim Tarasie znaleziono rzeczy i ubrania, które mogą należeć do zaginionej Joanny Felczak. TOPR-owcy, którzy wyruszyli sprawdzić ten rejon, znaleźli jeszcze kilka rzeczy mogących należeć do turystki. Kolejnego dnia śmigłowcem na miejsce udała się większa grupa. Na miejscu znaleziono ludzkie szczątki, portfel z dokumentami i telefon należące do poszukiwanej. Długie poszukiwania
Zaginiona Joanna Felczak wyszła z pensjonatu 20 września 2020 roku i słuch po niej zaginął.
- Mamy wskazówkę, że mogła pójść w góry - mówił wtedy rzecznik zakopiańskiej policji Roman Wieczorek. - W pewien sposób udało nam się rejon tych poszukiwań określić poprzez krótkie logowanie telefonu zaginionej w rejonie Hali Gąsienicowej. Stąd te działania prowadzone przez ratowników TOPR-u. Oczywiście policjanci cały czas sprawdzają okoliczności, czy osoba przemieszczała się przez ulice Zakopanego - tłumaczył.
Turystka miała 40 lat. Nad Kozim Tarasem, gdzie odnaleziono ciało, przechodzi Orla Perć. To jeden z najtrudniejszych szlaków w Tatrach.