KSP po środowych protestach: ranny policjant, zatrzymano 20 osób

  • 19.11.2020 07:12

  • Aktualizacja: 02:33 26.07.2022

W związku ze środowym protestem w stolicy przeciwko zaostrzaniu prawa aborcyjnego policja zatrzymała 20 osób, z czego 13 - w związku z przestępstwami. Ranny został jeden policjant.
Rzecznik stołecznej policji Sylwester Marczak podkreślił, że zgromadzenie miało charakter nielegalny i do protestujących cały czas kierowane były komunikaty.

Wylegitymowano blisko 500 osób. Do sądu trafiło 320 wniosków, blisko 300 notatek do wysłano sanepidu. Wiele osób nie chciało zostać wylegitymowanych, starało się opuścić kordon i policja musiała użyć środków przymusu bezpośredniego.

Kontuzja policjanta

Zdaniem Sylwestra Marczaka doszło do sytuacji, w której wicemarszałek Włodzimierz Czarzasty doprowadził do kontuzji policjanta. W okolicach sejmu chciał przejść przez kordon policji, jednak miał nie pokazać legitymacji. Rzecznik podkreślił, że funkcjonariusze nie mają obowiązku znajomości wszystkich posłów.

Policjant pod naporem uderzył nogą na hak pojazdu, w związku z czym doznał kontuzji mięśnia czworogłowego uda. Poszkodowany funkcjonariusz przebywa w szpitalu, założono mu gips.  Zostanie wyłączony ze służy na kilka tygodni lub miesięcy.

Przepychanki i gaz łzawiący

Protest przeciwko zaostrzaniu prawa aborcyjnego trwał w Warszawie od godz. 18. Uczestnicy demonstracji z ulicy Matejki, spod odgrodzonego przez policjantów i żandarmów Sejmu, początkowo skierowali się Alejami Ujazdowskimi w stronę placu Na Rozdrożu, jednak przejście tamtędy uniemożliwili im funkcjonariusze. Protestujący zawrócili w stronę ronda de Gaulle'a, a następnie skierowali się na Nowy Świat, skąd próbowali przejść na Krakowskie Przedmieście. Na wysokości ul. Świętokrzyskiej ustawiły się wozy policyjne ponownie blokując przejście. Protestujący zawrócili i ulicą Warecką skierowali się ok. godz. 20 przed siedzibę TVP.

W pewnym momencie przed TVP zgromadzonych było kilka tysięcy osób, które wypełniały plac Powstańców Warszawy i okoliczne uliczki. Podczas demonstracji na cokole stojącego tam pomnika Napoleona ktoś namalował napis "pro abo". Demonstrantów otoczył tam później kordon policjantów. Dostęp na plac zablokowano ze wszystkich stron. Po próbie przerwania kordonu przez uczestników manifestacji policja użyła wobec nich gazu pieprzowego. Spryskane nim zostały m.in. aktywistki Strajku Kobiet Marta Lempart i Klementyna Suchanow oraz posłanka Lewicy Magdalena Biejat.

Na placu dochodziło do bójek i przepychanek z policją. Rzucane były petardy, odpalano race. Demonstranci krzyczeli "Puśćcie nas do domu". Policjanci do protestujących skierowali komunikat z informacją, że zostaną wylegitymowani, a następni zwolnieni. Policja podkreślała, że zgromadzenie w obliczu panujących obostrzeń epidemicznych było nielegalne.

Rzecznik Komendy Stołecznej Policji nadkom. Sylwester Marczak poinformował, że na placu "nieumundurowani policjanci podjęli czynność legitymowania wobec jednego z agresorów". Policjanci użyli siły fizycznej, mężczyzna został zatrzymany.

Protesty od prawie miesiąca

Protesty przeciw zmianie ustawy z 1993 r. trwają od 22 października. Trybunał Konstytucyjny orzekł wówczas, że przepis zezwalający na dopuszczalność aborcji w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodny z konstytucją. Wyrok TK zapadł w pełnym składzie; zdania odrębne złożyli dwaj sędziowie.

Zgodnie z informacją zamieszczoną na stronie Rządowego Centrum Legislacji orzeczenie TK powinno było zostać opublikowane najpóźniej 2 listopada. Publikacja, która oznaczałaby wejście w życie orzeczenia dotąd nie nastąpiła.

W Sejmie jest już prezydencki projekt nowelizacji przewidujący, że aborcja byłaby możliwa w przypadku wystąpienie tzw. wad letalnych, nie umożliwiałoby jej wystąpienie innych wad rozwojowych.

Obowiązująca od 1993 r. ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży zezwala na dokonanie aborcji, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, jest duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu, albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, lub gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego. W dwóch pierwszych przypadkach przerwanie ciąży jest dopuszczalne do osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem matki; w przypadku gwałtu - jeśli od początku ciąży nie upłynęło więcej niż 12 tygodni.

Źródło:

PAP

Autor:

PL