Warszawa. Protest "przeciwko zabijaniu pieszych" na ul. Sokratesa

  • 21.10.2019 16:08

  • Aktualizacja: 01:03 26.07.2022

Około 200 osób wzięło w poniedziałek wieczorem udział w proteście na ulicy Sokratesa na stołecznych Bielanach, gdzie w niedzielę doszło do wypadku, w którym zginął 33-letni mężczyzna, a kobieta i małe dziecko odnieśli obrażenia. Protestujący domagali się od władz miasta poprawy bezpieczeństwa na tej ulicy.
W poniedziałek od godz. 18.00 na ul. Sokratesa trwał protest mieszańców tej ulicy. Wśród nich byli także rodzice z małymi dziećmi. Rozpoczynając protest, demonstranci kilkakrotnie przeszli przez pasy, po czym wszyscy stanęli na całej szerokości ulicy Sokratesa, blokując przejazd samochodów. Wiele osób zapaliło znicze.

Protest mieszkańców 

Protestujący domagali się od władz miasta zmian zmierzających do poprawy bezpieczeństwa na ul. Sokratesa. Niektórzy trzymali transparenty m.in. z hasłami: "Bezpieczne Bielany, ul. Sokratesa - miejsca śmierci" czy "Pieszy bardzo ważna osoba - warszawska inicjatywa piesza". Mieszkańcy próbowali wymusić zmiany na Sokratesa w budżecie obywatelskim. Dopiero w tej edycji udało się wybrać pierwszy z projektów. Jeden z projektów zakładał wytyczenie przejścia dla pieszych na wysokości nr 13 i zamontowanie progów zwalniających. Kolejny to przekształcenie feralnego przejścia w aktywne. Drugi z projektów zakwalifikował się do realizacji w przyszłym roku. - Na realizację czekały kolejne rozwiązania - mówi Karolina Gałecka, rzecznik Zarządu Dróg Miejskich.



- Ze względów finansowych te projekty niestety nie były wykonane. Mamy na uwadze to, aby poprawić tam bezpieczeństwo, doraźne rozwiązania będą wprowadzane poprzez budowę aktywnego przejścia, a także poprzez budowę progów zwalniających, przy wytyczonym w przyszłym roku nowym przejściu przy ulicy Sokratesa - wyjaśnia.

Mieszkańcy wnioskowali o założenie sygnalizacji świetlnej już w 2014 roku. - Jest tu niebezpiecznie. Jeżeli kierowca jest życzliwy to zatrzyma się przed pieszym. Samochody jeżdżą z dużą prędkością (...) Wchodząc tutaj na pasy zostałem prawie potrącony. Miały być światła, ale nic z tego nie wyszło - tłumaczą mieszkańcy.

Z badań przeprowadzonych przez drogowców wynika, że 15 procent kierowców przekracza tam dozwoloną prędkość. Rekordzista jechał 117 kilometrów na godzinę.

Źródło:

RDC/PAP

Autor:

Łukasz Rydzewski/MT