"Prawdziwy artysta wyczyta w oczach więcej, niż w jakimś krzyku, czy opowieściach"

  • 11.12.2015 16:11

  • Aktualizacja: 13:46 15.08.2022

- Każdy, jak idzie do kina czy teatru, czy pisze powieść, to mówi, że robi to dla siebie. A każdy normalny człowiek szuka widza, słuchacza, szuka sławy, sukcesu. Normalny aktor marzy o Hollywoodzie, o Oscarze, po to się idzie do czegoś, żeby to robić jak najlepiej - mówił Janusz Kłosiński, słynny Józio z "Rejsu". - Ja jak zacząłem pisać, to marzyłem, żeby dostać Nobla. Nie dostałem, bo byłem za leniwy - przyznał w audycji "Polak potrafi".

Jak przypomniał Cezary Polak, "Rejs" był pierwszym występem Kłosińskiego na ekranie. Grany przez niego śpiewak Józio został wyrzucony z sekcji wokalnej i przeniesiony do gimnastycznej. - To było na tamte czasy za smutne, wydawało się, że to za smutna piosenka, szukali bardziej przebojowych artystów - komentował gość RDC.



- Teraz są castingi, wtedy były targi na gwiazdy. Było ogłoszenie w gazecie "Ekspres wieczorny", w dodatku "Kulisy". Piwowski po latach napisał, że na ponad 20 tys. chętnych wyszedł taki pan Józio i nie powiedział słowa, tylko patrzył i patrzył, i patrzył, i został przyjęty - opowiadał Kłosiński. - Drugim zwycięzcą tego wszystkiego był Jan Himilsbach - dodał.


"W oczach można wyczytać więcej"


Gość RDC uważa, że "prawdziwy artysta wyczyta w oczach więcej, niż w jakimś krzyku, opowieściach". - Gdyby nie Piwowski, to by mnie tu nie było - przyznał Kłosiński.


Oprócz aktorstwa i reżyserii, Kłosiński zajmuje się również pisaniem. - Moje opowiadania jak są mogę przemieszać - z przodu, do tyłu, w środek i zawsze będzie dobrze, bo nie ma tam takiej narracji, jak normalnie jest w powieściach, tylko to są przemyślenia - wyjaśniał w rozmowie z Cezarym Polakiem.


Kabaret


W sobotę, w Ośrodku Kultury Oko, o godz. 17, Kłosińskiego będzie można zobaczyć na scenie kabaretowej. - Przypadkowo szukałem do filmu aktorek i aktorów, lubię brać ludzi z ulicy, to są cudowni ludzie - opowiadał. - Zobaczyłem ogłoszenie, że pan Marek Mikołajewicz robi warsztaty i wyszkoli do kabaretu na gwiazdy. Zgłosiłem się. Wszedłem tam jak taka pierdoła i myślałem, że mnie pogoni. Ale nie pogonił. Po kilku słowach zapytał, ile lat jestem na scenie - wspominał.


Źródło:

RDC

Autor:

gk