Pracownicy Domu Pomocy Społecznej w Siedlcach mówią „dość”. Wnioskują o 20-procentową podwyżkę dla najsłabiej zarabiających. 62 proc. załogi otrzymuje minimalne wynagrodzenie zasadnicze.
– Szykujemy się do strajku – mówi jedna z opiekunek. – Pracujemy w systemie 12-godzinnym fizycznie i nie oszukujmy się, psychicznie jesteśmy obciążone. Nie jest nam lekko, jest nam naprawdę ciężko. Jesteśmy na to gotowi, żeby zacząć strajkować – wyjaśnia.
Opiekunki tłumaczą, że są od wszystkiego – od mycia kubków, przez roznoszenie jedzenia, po mycie pensjonariuszy. Odpowiedź z siedleckiego ratusza jest jedna i krótka.
– Nie stać nas na 20 procent podwyżki – mówi naczelnik wydziału bezpieczeństwa i spraw społecznych Leszek Borkowski. – Możliwości miasta pozwalają na wprowadzenie podwyżek 7,5 proc. Niektórzy mogli dostać już w styczniu, niektórzy dostaną z wyrównaniami od lutego – tłumaczy.
Pracownicy przypominają, że podwyżek nie mieli od dwóch lat, a dodatek covidowy z ministerstwa tylko raz, mimo że od 2020 pracują z osobami zakażonymi.
Czytaj też:
COVID-19. Krótsza nauka zdalna, koniec z kwarantanną „z kontaktu”