Polacy pokonali Izrael. Awans na Euro z pierwszego miejsca w grupie

  • 17.11.2019 09:43

  • Aktualizacja: 01:08 26.07.2022

Gole Grzegorza Krychowiaka i Krzysztofa Piątka dały polskim piłkarzom zwycięstwo nad Izraelem w przedostatnim meczu eliminacji mistrzostw Europy 2020. Biało-czerwoni wygrali w Jerozolimie 2:1 i zakończą kwalifikacje na pierwszym miejscu w tabeli grupy G. Pod koniec meczu na boisko wszedł pomocnik Wisły Płock Dominik Furman.
Dominik Furman pojawił się na placu gry w 83. minucie zmieniając zdobywcę pierwszej bramki - Grzegorza Krychowiaka. Dla kapitana Wisły Płock to pierwszy występ w kadrze od 2013 roku.

Trener Jerzy Brzęczek zdecydował się na kilka roszad w składzie w porównaniu z poprzednimi spotkaniami. Przede wszystkim na ławce rezerwowych pozostał Robert Lewandowski, który wcześniej grał we wszystkich meczach od pierwszej do ostatniej minuty. Zabrakło też Kamila Grosickiego.

Przewaga w ataku od początku

Biało-czerwoni zaczęli od mocnego uderzenia. Akcja Piotra Zielińskiego i dobitka Sebastiana Szymańskiego w trzeciej minucie jeszcze gola nie przyniosły, bo oba strzały obronił bramkarz Ofir Marciano, ale już po rzucie rożnym będącym konsekwencją tej akcji cieszyli się z prowadzenia. Z narożnika boiska dośrodkował Szymański, piłka trafiła pod nogi Grzegorza Krychowiaka, który z dużą siłą z bliska wpakował ją do bramki.

Dominacja gości w pierwszej połowie nie podlegała dyskusji, ale nie potrafili oni drugi raz pokonać dobrze dysponowanego Marciano. Izraelski bramkarz wygrał pojedynki sam na sam z Przemysławem Frankowskim (23. i 38. minuta), Szymańskim (34.) i Zielińskim (41.). Ten ostatni próbował też uderzenia z rzutu wolnego (43.), ale trafił prosto w ustawionego na środku bramki Marciano.

Podanie do bramkarza

Dużą szansę Polacy mieli też w 27. minucie, kiedy obrońca Izraela Loai Taha zbyt lekko podawał do swojego bramkarza. Blisko przejęcia piłki był Krzysztof Piątek, więc Marciano ratował sytuację, łapiąc ją w ręce. Fiński sędzia Mattias Gestranius podyktował rzut wolny pośredni metr od punktu karnego. Po podaniu Krychowiaka szczęścia próbował Zieliński, ale jeden z obrońców wybił piłkę głową.

Dopiero w 45. minucie miejscowi stworzyli pierwsze zagrożenie, ale dobrze spisał się Wojciech Szczęsny, który przeciął dośrodkowanie. Chwilę później strzał kapitana gospodarzy Bibrasa Natcho został zablokowany, a niebezpieczeństwo - zażegnane.

Gola po zamieszaniu w polu bramkowym

W statystykach UEFA nie zostało to jednak odnotowane jako szansa bramkowa i w tym aspekcie Polacy prowadzili do przerwy 14-0. Strzałów mieli dziewięć, w tym siedem celnych.

Druga połowa zaczęła się podobnie, a podwyższenie prowadzenia nastąpiło znów po rzucie rożnym. W 54. minucie po dośrodkowaniu Zielińskiego piłka odbiła się od Bielika i od słupka, ale z bliska bez kłopotu w siatce umieścił ją Piątek. To jego czwarty gol w eliminacjach.

Później jednak gospodarze zaczęli się odgryzać. Przed szansą w 59. minucie stanął Munis Dabbur, który dostał piłkę na środku pola karnego i miał przed sobą już tylko Szczęsnego, ale strzelił za lekko, aby pokonać polskiego bramkarza.

Kontaktowa bramka w końcówce

W 68. min z dobrej strony pokazał się najskuteczniejszy strzelec eliminacji Eran Zahavi. Napastnik chińskiego Guangzhou R&F oddał mocny strzał z kilkunastu metrów, a Szczęsny musiał wybijać na rzut rożny. Kwadrans przed końcem meczu Zahavi trafił do siatki, ale sędziowie orzekli, iż znajdował się na spalonym.

Wówczas inicjatywa była już po stronie gospodarzy, którzy w końcu dopięli swego, wykorzystując rozluźnienie w polskich szeregach. W 88. minucie uderzenie Zahaviego zablokował JHan Bednarek, ale do piłki dopadł Dabbur i sprytnie przerzucił ją nad Szczęsnym. Tym samym biało-czerwonym nie udało się zachować po raz ósmy czystego konta w eliminacyjnym spotkaniu.

Przerwany mecz

W 63. minucie Szymańskiego zmienił Robert Lewandowski. Był to jego 111. występ w kadrze – jest pod tym względem rekordzistą. W sobotę nie powiększył jednak dorobku strzeleckiego, choć był tego bliski w doliczonym czasie gry. Jedno jego uderzenie wybronił Marciano, drugie było niecelne.

Chwilę wcześniej na boisko wbiegło kilku kibiców z sektora gospodarzy. Jeden z nich zderzył się z Tomaszem Kędziorą, inny... przytulił Lewandowskiego. Sędzia przerwał spotkanie na kilka minut, a po dyskusji ze sztabami obu drużyn postanowił je wznowić.

Tym pierwszym od ponad 30 lat zwycięstwem w Izraelu biało-czerwoni zapewnili sobie najwyższą lokatę w grupie G. Zgromadzili 22 punkty i mają trzy przewagi nad Austrią, która pokonała u siebie Macedonię Północną 2:1 i także zagra w Euro 2020. Polacy mają jednak lepszy bezpośredni bilans z tym rywalem, więc nie stracą pierwszej pozycji niezależnie od wyników ostatniej kolejki.

Wbrew obawom, mecz bez zakłóceń

Izrael ma jeszcze szansę, aby zagrać na Euro 2020. Zagra bowiem w marcowych barażach Ligi Narodów.

Mecz w Jerozolimie, przed którym ostrzegali zarówno przedstawiciele mediów, jak i meteorolodzy, odbył się bez zakłóceń – nie licząc wtargnięcia kibiców na boisko.

We wtorek i środę Izrael został ostrzelany rakietami ze Strefy Gazy, w związku z czym pojawiły się obawy dotyczące bezpieczeństwa. Trochę nerwów pojawiło się też po tym, jak "The Jerusalem Post" napisał, że organizacja terrorystyczna Palestyński Islamski Dżihad dokona ataku na stadionie. Artykuł został jednak później skasowany.

Polacy wrócą do Warszawy w niedzielę po południu. We wtorek na PGE Narodowym zakończą kwalifikacje spotkaniem ze Słowenią.



Składy:

Izrael: Ofir Marciano – Eli Dasa, Eytan Tibi, Nir Bitton, Loai Taha (42. Dolev Haziza), Omri Ben Harush (65. Sun Menachem) – Beram Kayal (79. Ilay Elmkies), Dan Glazer, Bibras Natcho – Munis Dabbur, Eran Zahavi.

Polska: Wojciech Szczęsny – Tomasz Kędziora, Jan Bednarek, Kamil Glik, Arkadiusz Reca – Przemysław Frankowski, Krystian Bielik, Piotr Zieliński, Grzegorz Krychowiak (84. Dominik Furman), Sebastian Szymański (63. Robert Lewandowski) – Krzysztof Piątek (70. Mateusz Klich).

Po meczu powiedzieli:

Jerzy Brzęczek - trener reprezentacji Polski: - Pierwsza połowa była w naszym wykonaniu bardzo dobra, jednak druga pokazała, jak futbol może być zmienny. Mówiłem zawodnikom w przerwie, żeby zapomnieli o pierwszej części, ponieważ druga będzie zupełnie inna. Rywale przeszli na system z czterema obrońcami, łatwiej było im rozgrywać piłkę. Najpierw kontrolowaliśmy przebieg spotkania, ale nie udało nam się go +zamknąć+. Nie wykorzystywaliśmy stwarzanych okazji. Trzeba wyciągnąć kilka wniosków, ale mimo wszystko jestem zadowolony z tego meczu.

Andreas Herzog - trener reprezentacji Izraela: - Trzeba pamiętać, że graliśmy dziś z reprezentacją Polski, która ma w składzie wielu zawodników o wysokiej jakości. Przez to mieliśmy poważne problemy z wygrywaniem boiskowych pojedynków. Co do incydentu w końcowych minutach (wtargnięcie kibiców na murawę - red.), bardzo się cieszę i doceniam fakt, że zarówno selekcjoner polskiej kadry, a także zawodnicy stwierdzili, że nic wielkiego się nie stało i mogliśmy dokończyć to spotkanie.

Zbigniew Boniek - prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej: - Izrael to nie jest wielka drużyna. Graliśmy bardzo dobrze taktycznie, nie pozwalaliśmy na zbyt wiele gospodarzom. Atakowaliśmy, podwajaliśmy skrzydła. Drużyna dojrzała na przerwę schodzi jednak w takim meczu z wynikiem 3:0. A wtedy może grać drugą połowę w spokoju. Piłka jest jednak taka, że ciężko utrzymać koncentrację przez pełne 90 minut i czasami tak bywa, że pod koniec jest nerwowo

Robert Lewandowski - napastnik reprezentacji Polski: - Myślę, że dzisiaj zespół Izraela nie postawił wysokich wymagań. W pierwszej połowie mieliśmy dużo sytuacji, ten wynik powinien być zupełnie inny, powinniśmy byli strzelić więcej bramek. Wygraliśmy zasłużenie i na spokojnie (...) Chciałbym, żeby to była reprezentacja z pierwszej połowy. Ale przeciwnik dzisiaj nie wyglądał dobrze i to powinniśmy byli wykorzystać szybciej i lepiej. Później, w drugiej połowie, trochę tych sił brakowało, koncentracja uciekła. Bramkę straciliśmy przypadkiem, po rykoszecie.

Źródło:

PAP

Autor:

PG