Każdy polski olimpijczyk zostanie przed zimowymi igrzyskami poddany co najmniej dwa razy kontroli antydopingowej - mówiła w "Magazynie sportowym" Radia dla Ciebie dr Katarzyna Kopeć-Ziemczyk z Polskiej Agencji Antydopingowej. Jak zaznaczyła, gencja szczególnie uważnie przygląda się sportowcom, którzy notują nagły wystrzał formy.
RDC
- To są bardzo wymierzone działania. Mamy paszport biologiczny, który ocenia zawodników według jego konkretnych wskaźników. Widzimy, czy nagle się coś zmienia, ktoś wyskakuje w górę - powiedziała Kopeć-Ziemczyk.
- Czasami jest taki wybuch superformy i to też daje nam do myślenia. Może być tak, że to przychodzi naturalnie, ktoś bardzo długo trenował i po prostu wszedł w ten odpowiedni moment - zauważyła.
Kontrola i obserwacja
Działania agencji antydopingowej nie sprowadzają się jedynie do wysyłania kontrolerów. - Bardzo mocno obserwujemy kwalifikacje olimpijskie i przyglądamy się sportowcom, którzy mają szansę na te kwalifikacje. Mamy swój top w Polsce, który obserwujemy - zdradziła Kopeć-Ziemczyk.
Podstawą do dyskwalifikacji może być nie tylko stwierdzenie dopingu, ale także np. trzykrotna nieobecność w deklarowanym przez sportowca miejscu pobytu.
W czasie igrzysk w Pekinie olimpijczycy badani będą przez Międzynarodową Agencję Badań Antydopingowych.