Płock. Zator lodowy ruszył, Wisła zaczęła opadać. Służby w gotowości

  • 10.02.2021 16:04

  • Aktualizacja: 02:53 26.07.2022

Niebezpieczeństwo oddala się - powiedział dziś w Płocku Maciej Wąsik. Wiceminister spraw wewnętrznych i administracji odniósł się do sytuacji na Wiśle. Poziom rzeki zaczął opadać po tym, jak po południu ruszył zator lodowy w miejscowości Popłacin. W Płocku i siedmiu gminach powiatu nadal obowiązuje alarm powodziowy.
Tuż przed rozpoczęciem konferencji prasowej, przed godziną 15:00, na profilu Wód Polskich w mediach społecznościowych pojawiła się informacja, według której "na wodowskazie na bramie w Płocku (poziom Wisły - red.) obniżył się o metr - ze stanu 480 cm do 380 cm.". Tak znaczący spadek ma związek z ponownym swobodnym przepływem rzeki pod taflą lodu w miejscowości Popłacin pod Płockiem.

Niedługo później szczegóły sytuacji na Wiśle przybliżyli sekretarz stanu w MSWiA Maciej Wąsik, sekretarz stanu w Ministerstwie Aktywów Państwowych Maciej Małecki, prezydent Płocka Andrzej Nowakowski, komendant główny Państwowej Straży Pożarnej nadbryg. Andrzej Bartkowiak oraz prezes Wód Polskich Przemysław Daca.

- Na razie, na krótki moment, natura poradziła sobie sama - zator lodowy pod Płockiem ruszył. Pytanie, czy w najbliższym czasie na Wiśle nie powstanie kolejny - powiedział Andrzej Nowakowski. Jak dodał, służby pozostają w stanie najwyższej gotowości, a alarm powodziowy na terenie miasta i powiatu nadal obowiązuje.

- Użycie lodołamaczy przy temperaturach mocno ujemnych i aurze, którą mieliśmy wczoraj byłoby wywołaniem jeszcze większego problemu dla Płocka - tłumaczył Maciej Małecki.

- Najprawdopodobniej pod taflą lodu Wisła znalazła ujście, w tej chwili lód w rejonie Płocka płynie z prędkością ok. 15 km/h. Osiem lodołamaczy we Włocławku jest w gotowości, lecz ich wykorzystanie obecnie może doprowadzić do nieszczęścia - mówił Przemysław Daca. Wcześniej o użycie lodołamaczy apelował płocki ratusz, jednak Wody Polskie nie podjęły decyzji o wysłaniu maszyn, przekonując że jest to niemożliwe w obliczu panujących niskich temperatur.



- Monitorowaliśmy sytuację. Cieszymy się, że mamy ten widok, który napawa nadzieją, że powódź się oddala, chociaż te lody spływają niżej, do Włocławka – zobaczymy, co będzie się dalej się działo. Mamy przynajmniej chwilę oddechu. Wygląda na to, że w tym momencie niebezpieczeństwo się oddala - mówił z kolei wiceszef MSWiA Maciej Wąsik. - Powódź się oddala, lody spływają niżej do Włocławka. Mamy chwilę oddechu bo wygląda na to, ze niebezpieczeństwo się oddala - dodał Wąsik.

Alarm przeciwpowodziowy utrzymany

Alarm przeciwpowodziowy obowiązuje w Płocku od poniedziałku. Dziś ogłoszono go też w siedmiu położonych nad rzeką gminach powiatu płockiego: Wyszogród, Gąbin, Mała Wieś, Słupno, Bodzanów, Nowy Duninów i Słubice.

We wtorek po południu prezydent Płocka zarządził ewakuację z zagrożonych powodzią terenów osiedla Borowiczki – ul. Gmury, najniżej położonej na terenie miasta, sąsiadującej bezpośrednio z rzeką. Do ewakuacji wyznaczono 115 osób, a także zwierzęta. Ewakuowano także mieszkańców z kamienicy przy ul. Rybaki 4, w rejonie bulwarów.

- Większość mieszkańców ul. Gmury ewakuowała się, mniej więcej sto osób. Z przygotowanych miejsc noclegowych w internacie Bursy Płockiej skorzystało kilka osób. Pozostali ewakuowani udali się do swych rodzin – przekazał w środę rano Nowakowski. Podziękował jednocześnie wszystkim zaangażowanym w działania zabezpieczające przed powodzią, w tym strażakom, policji, Straży Miejskiej, ratownikom WOPR i żołnierzom WOT.

Zatory na innych rzekach

Według Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, poziom Wisły może wzrastać jeszcze przez najbliższe dwa dni. - Spodziewamy się fali powstałej po roztopach na południu, z drugiej strony ujemne temperatury będą sprzyjały rozwojowi zjawisk lodowych - mówi hydrolog Jan Szymankiewicz z IMGW.

Hydrolodzy zauważają kolejne problemy. - Powstał zator lodowy na Drwęcy. Rzeki mogą spiętrzać się także w innych rejonach Polski - dodaje Szymankiewicz.

Meteorolodzy podkreślają, że trudno dokładnie określić, kiedy temperatura w Polsce znacząco wzrośnie. Może to nastąpić dopiero pod koniec lutego.

Służby chcą uniknąć sytuacji sprzed niespełna 40 lat. Podczas powodzi w styczniu 1982 roku zalana została lewobrzeżna część Płocka – Radziwie i kilka okolicznych miejscowości. Według Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej, powódź ta była największą i jednocześnie najgroźniejszą powodzią zatorową w Polsce w XX wieku. Rozległy zator lodowy na Wiśle spowodował wówczas przybór rzeki o 126 cm ponad obserwowany wcześniej najwyższy poziom w historii. Rzeka zalała wtedy ok. 10 tys. ha gruntów i ponad 5 tys. budynków. Ewakuowano ok. 14 tys. ludzi i ok. 12 tys. sztuk zwierząt.

Źródło:

RDC/PAP

Autor:

PG