Psychiatrzy zbadają mężczyznę, który chciał wysadzić blok w Płocku

  • 22.11.2019 17:48

  • Aktualizacja: 01:10 26.07.2022

Biegli zbadają stan zdrowia psychicznego 47-letniego Krzysztofa P., który podejrzany jest o przygotowania do wysadzenia bloku w Płocku. W prowadzonym w tej sprawie śledztwie odbyła się wizja lokalna z udziałem podejrzanego. Trwają przesłuchania świadków.
Jak poinformowała w piątek prokurator Iwona Śmigielska-Kowalska, rzeczniczka płockiej Prokuratury Okręgowej, w ramach toczącego się tam postępowania powołani zostali biegli z zakresu psychiatrii, którzy przeprowadzą badania Krzysztofa P. i wydadzą opinię, dotyczącą jego stanu zdrowia psychicznego, a także zdolności do rozpoznania znaczenia czynu i pokierowania swoim postępowaniem. - W związku z planowaną opinią biegłych psychiatrów, prokurator zwrócił się o dokumentację lekarską Krzysztofa P. Opinia powinna zostać wydana do końca tego roku – zaznaczyła Śmigielska-Kowalska.

Przesłuchania świadków

Rzeczniczka płockiej Prokuratury Okręgowej dodała, iż w ramach prowadzonego tam śledztwa, które obejmuje m.in. powołanie biegłych z zakresu chemii i materiałów wybuchowych, budownictwa oraz informatyki, planowane są kolejne przesłuchania wytypowanych świadków – dotychczas przesłuchano m.in. pracodawcę Krzysztofa P. - W celu ustalenia miejsc zakupu komponentów do substancji niebezpiecznych przeprowadzono także wizję lokalną z udziałem podejrzanego – podkreśliła Śmigielska-Kowalska.

Tydzień temu, 15 listopada, policja ewakuowała na pięć godzin mieszkańców bloku przy ul. Kossobudzkiego w Płocku, w którym mieszkał 47-letni Krzysztof P., a także pobliskie przedszkole i szkołę - w sumie ponad 430 osób. Ewakuację przeprowadzono z uwagi na konieczność bezpiecznego dla ludzi wywiezienia przy udziale pirotechników odkrytych w mieszkaniu mężczyzny niebezpiecznych materiałów i substancji chemicznych. Substancje takie, mogące posłużyć do wyrobu materiałów wybuchowych, zabezpieczono też na działce, z której korzystał Krzysztof P. Tego samego dnia, już po wywiezieniu z bloku niebezpiecznych materiałów i chemikaliów, rzecznik Komendy Głównej Policji Mariusz Ciarka powiedział, że w mieszkaniu Krzysztofa P. znajdowała się duża ilość materiałów wybuchowych i były one przygotowane do detonacji.

Zarzuty dla Krzysztofa P. 

Na wniosek prokuratury sąd aresztował na trzy miesiące Krzysztofa P., któremu wcześniej przedstawiono zarzuty nielegalnego gromadzeniem materiałów wybuchowych i sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach w postaci eksplozji materiałów wybuchowych. W trakcie przesłuchania mężczyzna nie przyznał się do tego zamiaru. Przyznał się natomiast do pierwszego zarzutu, czyli gromadzenia materiałów wybuchowych. Jak informowała wówczas prokuratura, w trakcie przesłuchania Krzysztof P. podał informacje dotyczące miejsc i okoliczności nabywania komponentów do produkcji materiałów wybuchowych, ujawnił także miejsce gdzie przeprowadzał eksperymenty z tymi materiałami wybuchowymi, a także wyjaśnił, że od dłuższego czasu planował popełnienie samobójstwa przy użyciu wyprodukowanych przez siebie materiałów, w tym przy wykorzystaniu nitroglikolu.

O włos od tragedii

Wkrótce po wszczęciu śledztwa prokuratura podała, iż przeprowadzony został eksperyment procesowy z udziałem biegłego z zakresu materiałów wybuchowych, który potwierdził, że zabezpieczone substancje stanowiły materiały wybuchowe. Wcześniej, po wywiezieniu materiałów niebezpiecznych z bloku przy ul. Kossobudzkiego w Płocku, rzecznik KGP, powołując się na opinie ekspertów, podkreślił, że wybuch mieszkania w 11-piętrowym budynku doprowadziłby do tragedii "niewyobrażalnych rozmiarów", mogącej skutkować śmiercią setek osób. Zwrócił przy tym uwagę, że tragedii tej zapobiegły wspólne działania ABW oraz policji.

Z nieoficjalnych informacji PAP wynika, że Krzysztof P. mieszkał w bloku przy ul. Kossobudzkiego w Płocku przez długi czas, ukończył studia politechniczne, przy czym zmienił uczelnię, gdyż wcześniej miał studiować na WAT - jak powiedziała jedna z osób znająca jego przeszłość, "nie był chemikiem, ale interesował się chemią i miał dużą wiedzę". Według sąsiadów, jako lokator nie stwarzał problemów. Ostatnio miał pracować w jednej z firm w Warszawie.

Źródło:

PAP

Autor:

PL