Sprawca incydentu przed Pałacem Prezydenckim nie trafi do więzienia. W styczniu tego roku Tomasz S. swój rajd zakończył przed bramą budynku. Pirat drogowy trafi do zamkniętego zakładu psychiatrycznego. Początkowo nie wykluczano, że był pod wpływem narkotyków.
RDC/PAP
- Prokurator po uzyskaniu opinii biegłych psychiatrów, z których wynikało, że podejrzany jest niepoczytalny, skierował do sądu wniosek o umorzenie postępowania i zastosowanie środka zabezpieczającego. Sąd ten wniosek uwzględnił i orzekł umieszczenie podejrzanego w zamkniętym zakładzie, gdzie będzie poddawany leczeniu - mówi rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Łukasz Łapczyński.
Ucierpiał policjant
W zdarzeniu, do którego doszło pod koniec stycznia ucierpiał funkcjonariusz. Policjant pełniący służbę w patrolu pieszym zauważył na jednokierunkowej ulicy Focha, w pobliżu placu Piłsudskiego, osobowego volkswagena jadącego pod prąd. Mundurowy wszedł na jezdnię i próbował zatrzymać kierowcę, żeby zwrócić mu uwagę. Ten jednak, zamiast zatrzymać się do kontroli, potrącił policjanta i podjął próbę ucieczki.
36-letni Tomasz S., który kierował volkswagenem, zawrócił na ul. Focha, po czym skręcił w ulicę Trębacką. Został zatrzymany na Krakowskim Przedmieściu, w niewielkiej odległości od miejsca, z którego zaczął uciekać. Samochód, którym się poruszał, zatrzymał się na zaporze przy wjeździe na teren Pałacu Prezydenckiego.
Jak podał prok. Łapczyński, 36-latek w momencie zajścia nie zachowywał się agresywnie, „ale jednocześnie nie wykonywał wydawanych mu poleceń i kontakt z nim był utrudniony”. Mężczyzna był trzeźwy.