Na zewnątrz zimno i deszcz, a przed Centrum Onkologii długa kolejka. Tak wyglądała dziś do południa sytuacja przed głównym wejściem szpitala na Ursynowie. – Nie mamy personelu – tłumaczy Mariusz Gierej, rzecznik lecznicy.
Niektóre osoby stały czekając na wejście do budynku nawet ponad godzinę.
– Koszmar, nic więcej nikt nie jest w stanie powiedzieć. Tylko tyle żołnierz powiedział, że inne wejścia są zamknięte – powiedziała nam jedna z oczekujących kobiet. – Ja mam dzisiaj chemię, bo jestem po radioterapii – dodała inna. – W pięć minut przeszło się tylko 10 metrów – powiedział czekający mężczyzna. – Wszyscy wiedzą dlaczego tak długo. Dlatego, że tam stoi jedna pielęgniarka, która sprawdza czy ktoś może wejść, czy ma badania, czy nie. Dlatego mu marzniemy na deszczu – skwitowała kolejna czekająca.
Rzecznik Centrum Onkologii tłumaczy, że w poniedziałki zawsze jest najwięcej pacjentów. Kolejki stworzyły się dlatego, że każdy wchodzący pacjent musi zostać sprawdzony, czy nie ma objawów koronawirusa.
– Dziennie przyjmujemy od 2 do 2,5 tysiąca pacjentów – mówi PO. – Proszę pamiętać, że nasz personel też choruje. Ilość personelu jest ograniczona, w związku z tym mamy braki i non stop wszystkie wejścia nie mogą być otwarte. Nie jesteśmy w stanie nad tym zapanować. Wejście D jest dodatkowo czynne do godziny 11 – dodaje.
Władze szpitala proszą, by pacjenci umówieni na wizytę na konkretną godzinę, nie przychodzili z dużym wyprzedzeniem.
Czytaj też:
Koronawirus w Polsce. Najmniej nowych zakażeń od niemal miesiąca