Nielegalnie kodowali karty miejskie, stanęli przed sądem

  • 21.01.2019 19:59

  • Aktualizacja: 00:01 26.07.2022

Przed Sądem Rejonowym Warszawa-Wola rozpoczął się w poniedziałek proces trzech mężczyzn oskarżonych o nielegalne doładowywanie kart miejskich. Zarząd Transportu Miejskiego miał przez nich stracić 120 tysięcy złotych.
Według prokuratury 36-letni Marek M. nielegalnie zakodował bilety na kwotę ponad 60 tys. zł, 32-letni Dominik K. na 32 tys. zł, a 56-letni Jarosław C. na 25 tys. zł.

Posłużyli się do tego laptopem lub telefonem z czytnikami NFC i specjalistycznym oprogramowaniem. Wskazówki, jak to zrobić, mieli znaleźć w internecie. Pasażerów komunikacji miejskiej zachęcali niskimi cenami - o 30, 40 proc. niższymi niż wyznaczył ZTM.

W poniedziałek oskarżeni składali wyjaśnienia przed sądem.

Dominik K. tłumaczył, że większość kart do nielegalnego doładowywania dostawał od znajomych. O jego działalności klienci mieli się dowiadywać "pocztą pantoflową". K. przyznał się do winy. Zobowiązał się też do naprawy szkody. Oświadczył, że od kiedy został złapany, nie popełnił żadnego przestępstwa.  - Żałuję swojego czynu. Chciałbym się dobrowolnie poddać karze - powiedział.

W trakcie przeszukania znaleziono u niego ponad 32 g marihuany. Na pytanie, skąd miał taką ilość narkotyku, stwierdził, że "ciężko ją zdobyć. W trakcie uprawiania tego procederu dysponowałem większymi sumami pieniędzy i jak była okazja, kupowałem więcej". Zapewnił jednak, że już nie zażywa narkotyku i poddał się terapii.

Częściowo przyznał się do winy

Marek M. Zakwestionował rozmiar szkody. Według tego oskarżonego wynosi ona nie 60 tys. zł, lecz 5 tys. zł. M. powiedział, że podczas składania zeznań na komendzie policji czuł się naciskany i chciał "szybko zakończyć sprawę". Stwierdził, że nie miał świadomości, iż proceder jest nielegalny. - Przyznaję się do wszystkiego za wyjątkiem ilości załadowanych kart. Dopiero jak przeczytałem w mediach o tym procederze, dowiedziałem się, że jest to nielegalne i przestałem się tym zajmować - mówił przed sądem Marek M.

Oskarżeniom prokuratury zaprzecza najstarszy z mężczyzn - Jarosław Cz., właściciel firmy zajmującej się systemami elektronicznymi, które wiążą się z zapisywaniem danych na kartach. - Zostałem pomówiony przez znajomego. Stanowczo nie przyznaję się do winy - stwierdził w sądzie Cz.

Kolejny termin rozprawy wyznaczono na kwiecień. Wówczas mają zostać przesłuchani świadkowie.

Według szacunków ZTM, w latach 2012-2015 aż 10 tys. osób w Warszawie posługiwało się nielegalnymi kartami miejskimi. Straty z tego tytułu spółka oszacowała na 3,5 mln zł. W sprawie nieautoryzowanych doładowań Warszawskich Kart Miejskich w prokuraturach toczy się wiele postępowań zarówno w stosunku do osób nielegalnie doładowujących karty, jak również ich klientów.

Źródło:

PAP

Autor:

rydz