Wiadomości
Udostępnij:
Nie tylko Sherlock Holmes. "Są tacy, którzy uważają, że istniał naprawdę"
-
13.10.2016 16:23
-
Aktualizacja: 21:58 25.07.2022
"Sherlocka Holmesa w Polsce przedstawiać nie trzeba, ale sierżanta Cuffa czy inspektora Bucketa raczej tak; Lestrade jest znany, ale Gregson już mniej; nazwisko Abberline kojarzy się nam z konkretną sprawą, ale Whicher brzmi obco, choć to on odwiedził nasz kraj ok. 150 lat temu. I nie jest prawdą, że w XIX-wiecznej Anglii rola detektywa przypadała wyłącznie mężczyznom" - czytamy w krótkim opisie wykładu "Nie tylko Sherlock Holmes: w kręgu wiktoriańskich detektywów", który dr Lucyna Krawczyk-Żywko poprowadziła w ramach tegorocznego Festiwalu Nauki w Warszawie.
Conan Doyle kronikarzem?
- Jeżeli chodzi o to, co mogło stać za Sherlockiem Holmesem, to ciekawe jest, że jest to ikona angielskości, a autor był z pochodzenia Szkotem. Mamy do czynienia z inspiracją w postaci prof. Bella - również Szkota, a inspiracje literackie były amerykańskie - mówiła w RDC.
Jak przyznała w audycji, są osoby, które uważają, że detektyw Holmes istniał naprawdę. - Uważają, że Conan Doyle był kronikarzem, który wydał opowieści o faktycznie istniejącym detektywie i jego koledze, doktorze Watsonie - wyjaśniała. - Ja traktuję go jako dobrze stworzoną postać literacką - dodała.
Jack Whicher
Dr Krawczyk-Żywko zwróciła uwagę, że Sherlock Holmes nie był jedynym detektywem, który stał się bohaterem wiktoriańskiej literatury. - Był detektyw nazywany księciem detektywów - Jonathan Jack Whicher, który zasłynął wieloma rozwiązanymi sprawami. U szczytu kariery został wysłany do rozwiązania zagadki i ta sprawa stała się początkiem jego upadku - opowiadała. Jak mówiła, była to bardzo tajemnicza historia i niektórzy uważają, że to, co się tam wtedy działo, było odtwarzane w tzw. złotym wieku powieści detektywistycznej. - Mamy rodzinę, zamknięty krąg podejrzanych, lokalną policję, która nie wie, jak poradzić sobie ze sprawą i słynnego detektywa, który jest outsiderem - wyliczała.
Jak mówiła, Whicher został wysłany do małego miasteczka o nazwie Road, w którym morderstwo dziecka spowodowało sensację. - Detektyw ma podejrzaną, zostaje zatrzymana. Ale Whicher nie mógł znaleźć dowodu, musiał wyjechać z niczym. Pięć lat później ta osoba przyznała się do tego morderstwa - opowiadała w RDC.
Anonimowe historie
Dr Krawczyk-Żywko mówiła także o tym, że mimo iż w tamtych czasach w Scotland Yardzie nie pracowały kobiety, to pisano także o nich. - Była cała masa anonimowych postaci. Dużo książek wydawanych w latach 50. i 60. XIX wieku było takimi pseudopamiętnikami policyjnymi, które miały opisywać różne sprawy, zazwyczaj zakończone sukcesem. Nie wiadomo kto za nimi stał - wyjaśniała.
Źródło:
Autor:
gk