Żądają zaległych wypłat, zablokowali tory pod Warszawą

  • 06.12.2018 10:21

  • Aktualizacja: 14:39 15.08.2022

Przywrócono ruch pociągów na torach w Parzniewie koło Pruszkowa, ale zmiany w rozkładzie spowodowane zablokowaniem przejazdu kolejowo-drogowego będą odczuwalne do końca dnia - poinformowały w czwartkowym komunikacie PKP Polskie Linie Kolejowe.
"O godzinie 14:00 przywrócony został ruch pociągów pomiędzy Warszawą a Grodziskiem Mazowieckim, Krakowem i Łodzią. Możliwe jest kursowanie pociągów przez miejscowość Parzniew. Duże zmiany w rozkładzie spowodowane zablokowaniem przejazdu kolejowo-drogowego będą odczuwalne do końca dnia. Na stacjach i przystankach podawane są bieżące informacje, w pociągach informacji udzielają drużyny konduktorskie" - napisano w komunikacie.

Tory w Parzniewie zostały zablokowane przed godziną 11. Blokada torów związana była z protestem podwykonawców firmy Astaldi, którzy domagają się od PKP wypłaty za wykonane prace.

Jak nieoficjalnie dowiedziała się PAP, przedstawiciele PKP PLK rozpoczynają właśnie rozmowy z protestującymi.

Duże utrudnienia

Po tym jak tory zostały zablokowane, rzecznik prasowy PKP PLK Mirosław Siemieniec informował, że zmiany w organizacji ruchu pociągów są znaczne. - W związku z utrudnieniami na torach, spowodowanymi protestami podwykonawców włoskiej firmy Astaldi na przejeździe kolejowo-drogowym w Parzniewie na trasie Warszawa, Grodzisk Mazowiecki, Kraków, Łódź, Katowice, wprowadzono zmiany w organizacji ruchu - mówił rzecznik.

Pociągi dalekobieżne kursowały trasą zmienioną m.in. przez Radom. Pociągi podmiejskie od Warszawy dojeżdżały do Pruszkowa. Dalej na odcinku do Grodziska Mazowieckiego wprowadzono zastępczą komunikację autobusową.



Protestującym chodzi o wypłatę pieniędzy za pracę wykonaną na zlecenie firmy Astaldi. Zarzucają PKP PLK, że - mimo zapewnień iż spółka ureguluje zobowiązania włoskiej firmy - to oni nadal nie dostali wszystkich zaległych pieniędzy.

- PKP PLK wciąż nie wypłaciły nam 70 ze 160 milionów złotych. Ile można czekać? - powiedział RDC jeden z organizatorów protestu Andrzej Jasiński. - Cały czas żądają nowych dokumentów. My donosimy i końca nie widać. Nie było innego wyjścia - przez dwa miesiące rozmawialiśmy i byliśmy zwodzeni - dodał.

Jasiński przeprosił pasażerów za zaistniałą sytuację, ale - jak zaznaczył - protestującym zależy na zrozumieniu. - Jak wielka musi być desperacja, żeby zdecydować się na takie działanie? - pytał.

Astaldi pod koniec września przysłała do PKP PLK informację, że umowy dotyczące modernizacji linii Dęblin – Lublin i linii Poznań – Leszno wygasły. Resort infrastruktury wezwał włoską firmę do wznowienia prac, ale wykonawca nie powrócił na place budów. Dlatego PKP PLK 2 października wezwały Astaldi wraz z konsorcjantami do podjęcia prac na kontraktach, tj. linii kolejowej nr 7 na odcinku Dęblin – Lublin i linii Poznań – Wrocław. W związku z tym, że włoska firma nie podjęła prac na obu liniach, PLK 5 października złożyły oświadczenia o odstąpieniu od obu umów z winy konsorcjantów.

Astaldi jest zaangażowane w Polsce także w budowę dróg i warszawskiego metra (jest samodzielnym wykonawcą rozbudowy II linii metra na Pradze-Północ i Targówku o stacje Szwedzka, Targówek i Trocka).

Źródło:

PAP

Autor:

mnd/mg