Nauczycielki z Sokołowa są już w domu po wypadku w Chorwacji. "Cierpią, ale ich stan jest stabilny"

  • 08.08.2022 13:06

  • Aktualizacja: 14:23 30.08.2022

Trzy nauczycielki z Sokołowa Podlaskiego, które brały udział w pielgrzymce do Medjugorie i były jednymi z pierwszych osób, które w sobotę wróciły do Polski, są już w swoich domach rodzinnych.
Pielgrzymi brali udział w sobotnim wypadku w Chorwacji. - Są w różnym stanie. Zostały wypisane ze szpitala i są w domu. Cierpią, ale ich stan jest stabilny - mówi Radiu dla Ciebie proboszcz parafii salezjańskiej ksiądz Stanisław Stachal, z której do świętego miejsca wyjechało pięcioro pielgrzymów.

Czwarta kobieta przebywa w szpitalu w Chorwacji. W najcięższym stanie jest wikariusz parafii. - Informacje mamy bardzo różne. Były już nawet takie, że nie żyje, ale później dementowane. Na tę chwilę mamy informacje, że jest bardzo poszkodowany i cierpi - mówi kapłan.

W sobotnim wypadku w Chorwacji zginęło 12 pielgrzymów, a 32 zostało rannych. Wycieczka jechała do Medjugorie z Częstochowy. Wśród osób byli też mieszkańcy Jedlni koło Radomia.

Stan pacjentów w Chorwacji

Wszystkich ośmiu pacjentów przyjętych w sobotę do kliniki traumatologii w Zagrzebiu jest w stanie dobrym - poinformował z kolei w poniedziałek Mario Malović, chirurg znajdującego się w stolicy Chorwacji szpitala. Komentując stan ofiar wypadku polskiego autokaru, lekarz przekazał, że trzech pacjentów znajduje się na oddziale intensywnej opieki medycznej, gdzie dochodzi do siebie po operacjach.

Iva Vukadin, dziennikarka chorwackiej telewizji HRT, poinformowała, że pięciu pacjentów umieszczonych w Szpitalu Uniwersyteckim w Zagrzebiu oraz sześciu z tamtejszego Szpitala Klinicznego czuje się dobrze, ich stan się poprawia.

- Pacjenci rozmawiali z rodzinami, jedną z kobiet w niedzielę odwiedziła wnuczka. Rannych przebywających w Szpitalu Uniwersyteckim nawiedzili też polscy księża - dodała dziennikarka.

W szpitalu ogólnym w Varażdinie nadal przebywa siedmiu pacjentów, z których dwoje znajduje się w stanie krytycznym. W szpitalu w Czakovcu z ciężkimi obrażeniami przebywają dwie kobiety - ich stan jest stabilny, a szpital zapewnił im również pomoc psychologiczną.

Polski wiceminister zdrowia Waldemar Kraska poinformował w poniedziałek, że jeszcze w tym tygodniu - najprawdopodobniej w środę - około 10 pacjentów z lżejszymi obrażeniami zostanie przewiezionych do Polski.

Kontrola po wypadku autokaru w Chorwacji

W najbliższych dniach rozpocznie się kontrola w firmie, której autokar uległ wypadkowi w Chorwacji, przeprowadzi ją Mazowiecki Wojewódzki Inspektor Transportu Drogowego - poinformował Główny Inspektor Transportu Drogowego Alvin Gajadhur.

- Inspekcja Transportu Drogowego oprócz tradycyjnych kontroli drogowych pojazdów, m.in. autokarów, również może prowadzić kontrole w siedzibie firm transportowych. Możemy sprawdzić całą dokumentację firm, jak również, co jest też bardzo istotne, kwestie przestrzegania przez kierowców norm czasu pracy. Możemy sprawdzić nawet rok wstecz, czy nie ma naruszeń związanych z czasem pracy kierowców. Czyli możemy sprawdzić, czy kierowcy jeżdżąc na innych trasach przestrzegali przepisów związanych z normami czasu pracy, mieli odpoczynki, czy nie były przekraczane normy czasu prowadzenia pojazdu - podkreślił Alvin Gajadhur.

Pytany, kiedy pojawią się pierwsze efekty kontroli, Gajadhur odparł, że "kontrole w siedzibach firm są szczegółowe, więc trzeba będzie na ten wynik zapewne poczekać". - Musimy m.in. sprawdzić, czy kierowcy pracujący w tej firmie mają odpowiednie uprawnienia. Możemy sprawdzić dokumentację firmy w zakresie pracy wszystkich kierowców, którzy pracują w firmie i zobaczyć jak firma w tym zakresie działa - dodał.

Zdaniem Gajadhura, w zależności od wielkości firmy kontrola może potrwać od ponad miesiąca do kilku miesięcy. Zwrócił też uwagę, że czas pracy kierowców jest kontrolowany także w trakcie rutynowych kontroli drogowych. - To są kontrole wyrywkowe, jeżeli zatrzymamy autokar na trasie, czy przed wyjazdem na prośbę organizatorów wyjazdu. Wtedy sprawdzany jest stan techniczny pojazdu, trzeźwość kierowcy, ale to jest kontrola konkretnego kierowcy i konkretnego autokaru - powiedział.

Przyznał, że inspekcja drogowa nie sprawdzała autokaru, który uległ wypadkowi na Chorwacji. - Być może robiła to policja - zaznaczył Gajadhur. Przypomniał, że przyczyny wypadku bada strona chorwacka; prokuratura i policja chorwacka.

Wypadek w Chorwacji

W sobotę nad ranem na autostradzie A4 na północ od stolicy Chorwacji Zagrzebia doszło do wypadku polskiego autokaru, w którym 12 osób zginęło, a 32 zostały ranne - 19 z nich jest w ciężkim stanie.

Do wypadku doszło ok. godz. 5:40 na autostradzie A4, w położonym na północ od Zagrzebia regionie varażdińskim, między miejscowościami Jarek Bisaszki i Podvorec. Jadący w kierunku Zagrzebia autobus zjechał z drogi i wpadł do rowu przy autostradzie - przekazała policja.



Rzecznik MSZ przekazał, że pielgrzymka była organizowana przez Biuro Bractwa św. Józefa, wyruszyła z Częstochowy. Wśród poszkodowanych są pielgrzymi z województwa mazowieckiego, z różnych miast. Potwierdzone są osoby z Sokołowa i Jedlni koło Radomia.

Cztery osoby ranne w wypadku w nocy wraz z delegacją rządową wróciły do Warszawy i są już w polskich szpitalach. Samolot z poszkodowanymi w wypadku w Chorwacji wylądował w Warszawie – potwierdził wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz. Dodał, że pacjenci są pod specjalistyczną opieką.

Pielgrzymi z Mazowsza 

Wśród pasażerów było czterech mieszkańców Jedlni - potwierdziła w rozmowie z proboszczem parafii św. Mikołaja Biskupa radomska dziennikarka RDC Anna Orzeł. Ksiądz Janusz Smerda dodał, że w autobusie była też siostra zakonna, która przyjechała do Jedlni z Warszawy.

- W tej pielgrzymce uczestniczyły osoby z mojej parafii oraz siostra Janina, która ogłosiła ten wyjazd do Medjugiorje. Od rana jesteśmy w wielkim szoku, dzwonią do nas parafianie. Modlimy się o jakieś informacje, że jednak żyją - powiedział ksiądz Smerda.



Autokar, który uległ wypadkowi w Chorwacji, miał tablice rejestracyjne z Grodziska Mazowieckiego, ale żadna pielgrzymka z tego miasta i okolic nie była w tym czasie w drodze do Medjugorie - poinformował w rozmowie z Radiem dla Ciebie Tomasz Krupski, zastępca burmistrza Grodziska.

- Mogę potwierdzić, że tablice rejestracyjne wskazują na powiat grodziski. Rozmawiałem z księdzem dziekanem, nie potwierdził, żeby jakakolwiek pielgrzymka z którejś z parafii pojechała do Medjugorie, wskazał na kierunek warszawski. Łączymy się w bólu z rodzinami ofiar - powiedział Krupski.



Z kolei ministerstwo infrastruktury przekazało, że autokar miał ważne badania techniczne.

"Pojazd został wyprodukowany w 2011 r., był zarejestrowany w Polsce i posiadał wszystkie wymagane prawem przeglądy, badanie techniczne zostało wykonane w czerwcu br. i było ważne do 13 grudnia 2022 r." - poinformował resort infrastruktury w komunikacie zamieszczonym na Twitterze.

Właściciel firmy przewozowej Megapol z Płońska Jacek Antoszkiewicz potwierdził, że w Chorwacji wypadkowi uległ autobus należący do jego spółki.

Na polecenie Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobry w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie wszczęte zostało śledztwo w sprawie tej katastrofy.

Źródło:

RDC/PAP

Autor:

Beata Głozak/PA