Władze Siedlec wypowiedziały umowy ościennym gminom na przewozy autobusowe. Oznacza to, że od nowego roku Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne może nie realizować kursów poza miastem. Chodzi o gminy, które nie chcą uczestniczyć w pokryciu strat spowodowanych pandemią.
RDC
Nowe porozumienie zakłada wzrost kosztów spowodowany wyższymi cenami wynagrodzenia czy paliwa. Chodzi o około pół miliona złotych. Kolejne rozmowy samorządowców w tej sprawie odbędą się w sierpniu. - Jeśli miasto nie zrezygnuje ze swoich oczekiwań, to mamy plan B - mówi w imieniu ościennych gmin wójt gminy Siedlce Henryk Brodowski. - Gmina będzie musiała zorganizować transport wspólnie z ościennymi gminami, do których te autobusy podmiejskie jeździły - wyjaśnia.
Prezes MPK Jacek Dmowski uważa, że ościenne gminy powinny dołożyć się do transportu. Inaczej stracą na tym pasażerowie: - Mieszkańcy gmin ościennych, ale i miasta, którzy coraz częściej wyjeżdżają do pracy poza miastem. Jednak najbardziej ucierpią mieszkańcy gmin ościennych, którzy na naszym bilecie nie będą mogli dojechać do miasta i jeździć po mieście, stracą ulgi - tłumaczy Dmowski.
Na likwidacji kursów straciliby także seniorzy.
Z danych MPK wynika, że ze względu na pandemię w ubiegłym roku przewieziono 43 proc. pasażerów mniej. W pierwszym półroczu tego roku liczby te są większe o 12 proc.
Gminy nie chcą płacić
Henryk Brodowski wyjaśnia, że gminy ościenne są gotowe zapłacić za czas pandemii, jednak nie zgadzają się na zapisy w umowie dotyczące większych nakładów na wydatki spółki, a więc między innymi na wynagrodzenia i paliwo. - Gmina nie może mieć zobowiązań na przyszłość. Jakby w przyszłości pojawiła się pandemia, gmina dopłaciłaby, jednak nie może podpisać aneksu, według którego musi, niezależnie od sytuacji, dopłacić, gdy w MPK wzrosną koszty - tłumaczy wójt.
Co ważne, w tym roku straty mają być jeszcze większe, ponieważ po pierwszym półroczu liczba pasażerów spadła o 55 proc. w stosunku do czasu przed pandemią.