Michał Daszek dla Radia dla Ciebie: zasługiwaliśmy na grę w półfinale LE

  • 29.05.2021 10:18

  • Aktualizacja: 03:22 26.07.2022

Mieliśmy dużo szczęścia na drodze do półfinału Ligi Europejskiej, ale nie umniejszajmy naszej pracy. Zasługiwaliśmy na to, żeby znaleźć się w Final Four - uważa Michał Daszek. Kapitan piłkarzy ręcznych Orlen Wisły Płock w rozmowie z Radiem dla Ciebie wskazał przyczyny porażki "Nafciarzy" w historycznym dla nich turnieju. Do tej pory Wisła nigdy nie była w czołowej czwórce imprezy tej rangi.
Szczypiorniści Wisły Płock mają na swoim koncie trzy ćwierćfinały europejskich rozgrywek, w których grali w latach 90. Wywalczyli też, już w XXI wieku, pięciokrotnie awans do TOP 16 Ligi Mistrzów. Awans do tegorocznego Final Four Ligi Europejskiej był największym, historycznym sukcesem klubu.

Radio dla Ciebie: - Które uczucie dominuje? Duma z zajęcia, bądź co bądź, historycznego czwartego miejsca w Lidze Europejskiej, czy niedosyt? Wygrana z Magdeburgiem w półfinale była bardzo blisko.

Michał Daszek, kapitan Orlen Wisły Płock: - Niedosyt. Przed samym Final Four widzieliśmy, że nie zajmiemy miejsca niższego niż czwarte. Byliśmy dumni, że znaleźliśmy się w TOP 4, ale chcieliśmy więcej. Jechaliśmy tam walczyć i sprawić niespodziankę. Ten półfinałowy pojedynek (przegrany z SC Magdeburg 29:30 - red.) na pewno wpłynął na to, jak prezentowaliśmy się w meczu o trzecie miejsce (przegranym z Rhein-Neckar Löwen 27:32). Straciliśmy dużo siły, a zawsze szybciej je odzyskujesz jak wygrasz dzień wcześniej. Co do półfinału z Magdeburgiem, byliśmy w grze przez cały mecz. Zdecydowało ich doświadczenie - byli lepsi w kluczowych momentach.

- Chodziło tylko o doświadczenie? Do około 50. minuty graliście z czołowym europejskim zespołem jak równy z równym. I nagle coś się stało.

- Magdeburg ma za sobą więcej tego typu spotkań - o stawkę na takim poziomie. Grali z najlepszymi. Myślę, że my byliśmy do turnieju przygotowani dobrze - zarówno fizycznie, jak i taktycznie. Zawsze któryś z zawodników wygląda lepiej, inny gorzej, ale na to trener nie ma wpływu.

- Jest pan w stanie zadeklarować, że Wisłę zobaczymy na europejskim topie w kolejnych sezonach? Że wasz sukces w LE nie będzie traktowany po czasie jedynie jako miły epizod?

- Cały sezon walczyliśmy o to, żeby się tam znaleźć. Mieliśmy dużo szczęścia pod drodze do półfinału, ale nie umniejszamy naszej pracy. Zasługiwaliśmy żeby tam być. Ten zespół się fajnie zbudował - dużym plusem jest to, że nie będzie w nim wielu zmian. Chcę tam wrócić i pokazać, że potrafimy grać na takich turniejach lepiej. Nie jestem w stanie niczego zadeklarować, różnie bywa. Są kontuzje, odchodzą kluczowi zawodnicy, ale na pewno jesteśmy bogatsi o doświadczenia z tego sezonu i teraz będzie nam łatwiej.

- Jak długo chce pan zostać w Płocku?

- Nie snuję planów dotyczących zakończenia kariery. Przede mną jeszcze kilka lat grania. Mam jeszcze ważny kontrakt w Płocku, do końca mojego pobytu tutaj będę dawał z siebie wszystko. Mam ten handicap, że w tych niespokojnych czasach nie muszę martwić o swoją przyszłość.

- Wisłę stać było w tym sezonie na mistrzostwo Polski?

- Na samym początku przegraliśmy z Pogonią Szczecin i to zaważyło de facto na całym sezonie. Później, żeby się odbić, musieliśmy wygrać dwa mecze z Łomżą Vive Kielce, a wiadomo jak trudny to rywal. Wygrać z nimi dwa razy na przestrzeni tygodnia jest piekielnie ciężko. Sport polega na tym, że bijesz się o najwyższe cele. Dajemy z siebie wszystko, żeby zmniejszyć dystans to Kielc. Sprawa mistrzostwa i wicemistrzostwa jest już jednak, niestety dla nas, raczej wyjaśniona.

- Szóstego czerwca w Kielcach zamkniecie sezon meczem z gospodarzami. Tytułu nikt im nie odbierze, ale czy to na prawdę będzie mecz o pietruszkę?

- Mecz będzie miał swój smaczek. Nie trzeba nikogo z nas specjalnie na niego mobilizować. My jesteśmy do tego spotkania fantastycznie nastawieni. Te mecze są zawsze na najwyższym poziomie, przyciągają kibiców, którzy w końcu pojawią się również w hali.

Rozmawiał Paweł Gospodarczyk

Źródło:

RDC

Autor:

PG