Legia pokonała Arkę Gdynia w wyjazdowym meczu Ekstraklasy

  • 10.03.2019 09:07

  • Aktualizacja: 00:11 26.07.2022

W wieczornym sobotnim meczu 25. kolejki piłkarskiej ekstraklasy Arka przegrała na własnym stadionie z Legią Warszawa 1:2 (0:0). Tym samym gospodarze ponieśli już piątą porażkę z rzędu. W sumie gdynianie nie wygrali dziewięciu kolejnych ligowych spotkań i zdobyli w nich tylko dwa punkty.
W wyjściowym składzie Arki pojawił się rekonwalescent Aleksandyr Kolew, który ostatni mecz rozegrał 11 listopada. Na liście kontuzjowanych znalazł się natomiast Damian Zbozień, który już w 14. minucie musiał opuścić boisko. Ten prawy obrońca jest autorem trzech z czterech zdobytych na wiosnę przez Arkę bramek.

Pierwsza połowa stała na bardzo słabym poziomie. Murawa gdyńskiego stadionu z pewnością nie sprzyja płynnej oraz efektownej grze, ale i tak od drużyn ekstraklasy, a zwłaszcza od mającej mistrzowskie aspiracje Legii, należy wymagać więcej.

W 14. minucie goście przeprowadzili dość składną akcję, jednak z obroną słabego strzału Sandro Kulenovica Pavels Steinbors nie miał problemów. Było to zresztą jedyne celne uderzenie do przerwy, bo na ogół ofensywne akcje kończyły się przed polem karnym.

Ciekawsza druga połowa

W drugiej połowie było znacznie więcej emocji, a obrońcy tytułu udokumentowali, ale nie bez problemów, swoją wyższość.

W 49. minucie nad poprzeczką posłał piłkę Michał Kucharczyk, a pięć minut później nieznacznie niecelnie uderzył drugi boczny pomocnik Legii, tym razem lewy, Dominik Nagy. W 56. Węgier strzelił celnie, ale słabo i w środek bramki.

W 58. minucie bliscy szczęście byli natomiast gospodarze, jednak po główce Michaela Olczyka i rykoszecie Radosław Majecki złapał piłkę. Ta zmarnowana okazja od razu się zemściła, bo za chwilę po ładnym strzale Carlitosa zza pola karnego goście objęli prowadzenie.

W 64. minucie było już 2:0 dla stołecznej drużyny. Wojskowi wyprowadzili wzorcową kontrę i w jej finale Cafu zagrał z bliska do Kulenovica, a chorwacki napastnik bez problemu z bliska pokonał golkipera rywali.

Rewanż Arki

Gdynianie nie złożyli jednak broni. Co prawda w 67. minucie Majecki w świetnym stylu obronił strzał Kolewa, ale 60 sekund później po centrze z lewej strony Michała Janoty i główce Macieja Jankowskiego musiał wyciągać piłkę z siatki.

Kontaktowy gol dodał gospodarzom animuszu. Niewiele brakowało, aby w 78. minucie piłkę we własnej bramce umieścił Kucharczyk. Z kolei w 83. minucie powinien uczynić to Tadeusz Socha, który z bliska uderzył potężnie, ale nad poprzeczką.

W końcówce Arka zamknęła Legię w polu karnym, ale nie zdołała doprowadzić do remisu. Tuż przed końcem golkiper przyjezdnych obronił jeszcze główkę Adama Marciniaka. A po ostatnim gwizdku gospodarze mieli ogromne pretensje do arbitrów – także za przedłużenie meczu tylko o trzy minuty.

Źródło:

PAP

Autor:

RDC/rydz