Legia - Flora 2:1. "Wojskowi" bliżej 3. rundy el. Ligi Mistrzów

  • 21.07.2021 23:01

  • Aktualizacja: 03:45 26.07.2022

Zwycięstwem 2:1 zakończył się mecz Legii Warszawa z estońską Florą Tallinn w ramach 2. rundy eliminacji do piłkarskiej Ligii Mistrzów. Gole dla "Wojskowych" strzelili Bartosz Kapustka i Rafael Lopes. Dla Estończyków trafił natomiast Rauno Sappinen.
Spotkanie rozpoczęło się po myśli gospodarzy, którzy objęli prowadzenie w trzeciej minucie. Wówczas Bartosz Kapustka przebiegł z piłką kilkadziesiąt metrów, wbiegł praktycznie nieatakowany w pole karne i lekkim, ale precyzyjnym strzałem lewą nogą pokonał bramkarza.

Niefortunna "cieszynka"

Pomocnik gospodarzy w ekspresyjnym geście radości podskoczył wysoko i wylądował na murawie "z przytupem", jednak tak nieszczęśliwie, że nabawił się urazu. Próbował jeszcze kontynuować grę, ale ostatecznie w siódmej minucie został zmieniony przez Bartosza Slisza.

Gospodarze chcieli pójść za ciosem i wyglądali na pewniejszych siebie niż rywale. Nie przekładało się to wprawdzie na okazje bramkowe, ale zupełnie nie dopuszczali mistrza Estonii pod swoje pole karne.

To zmieniło się między 27. a 29. minutą, kiedy dwa proste błędy obrońców Legii praktycznie otworzyły Florze drogę do bramki. Dwukrotnie akcję próbował wykończyć były piłkarz Cracovii Sergei Zenjov, ale za pierwszym razem dobrze interweniował bramkarz Artur Boruc, a za drugim strzał Estończyka był niecelny.

W 31. goście już bez "pomocy" defensywy mistrza Polski przedostali się pod bramkę Boruca, na którą sprzed linii pola karnego uderzył Henrik Ojamaa, niegdyś zawodnik Legii, Miedzi Legnica i Widzewa Łódź. Polski bramkarz był jednak dobrze ustawiony i bez kłopotów złapał piłkę.

Chwila nieuwagi w polu karnym

Goście uzyskiwali coraz większą kontrolę nad meczem, a efektem tego był gol wyrównujący w 53. minucie. Ojamaa jednym zwodem zmylił wówczas niemal całą linię defensywy gospodarzy, dograł na środek pola karnego, a tam lekkim uderzeniem piłkę do siatki skierował Rauno Sappinen.

10 minut później akcja przeniosła się na dłużej pod bramkę Flory, gdzie gospodarze dochodzili kilkukrotnie do pozycji strzeleckich po serii dośrodkowań z gry oraz z rzutów rożnych. Najbliższy pokonania bramkarzy gości był Artur Jędrzejczyk, jednak refleksem popisał się Matvei Igonen, który wybił uderzoną z niewielkiej odległości piłkę poza boisko. Pozostałe próby były niecelne lub blokowane.

W 75. kolejne dośrodkowanie z rzutu rożnego znów przyniosło zagrożenie pod bramką gości. Po uderzeniu głową Mateusza Wieteski Igonen był bezradny, ale sprzed linii bramkowej piłkę wybił Zenjov.

Nerwy przed rewanżem

Stały fragment gry w końcu pozwolił Legii rozstrzygnąć spotkanie na swoją korzyść. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego w pierwszej doliczonej minucie drugiej połowy zbyt lekko piłkę wybił jeden z obrońców Flory, a mocnym strzałem z ok. 10 metrów Igonena pokonał Portugalczyk Rafael Lopes.

Podopieczni trenera Czesława Michniewicza pojadą w przyszłym tygodniu do Tallinna w nieco korzystniejszej sytuacji. Wobec zniesienia przed tym sezonem reguły o większej wadze bramek wyjazdowych każda porażka warszawian jedną bramką oznaczać będzie dogrywkę.

Następnym rywalem Legii w europejskich pucharach będzie albo Dinamo Zagrzeb, albo Omonia Nikozja. Jeśli mistrz Polski wyeliminuje Florę, w 3. rundzie eliminacji Champions League zagra ze zwycięzcą tej pary, natomiast jeśli przegra dwumecz z Estończykami, zmierzy się ze słabszym z tej dwójki w 3. rundzie eliminacji Ligi Europy. We wtorek Dinamo pokonało u siebie Omonię 2:0.



Składy:

Legia Warszawa: Artur Boruc - Artur Jędrzejczyk, Mateusz Wieteska, Mateusz Hołownia (60. Rafael Lopes) - Josip Juranovic, Bartosz Kapustka (7. Bartosz Slisz), Luquinhas, Andre Martins, Filip Mladenovic - Mahir Emreli (56. Josue), Tomas Pekhart.

Flora Tallinn: Matvei Igonen - Michael Lilander, Henrik Puerg, Maerten Kuusk, Marco Lukka (74. Ken Kallaste) - Sergei Zenjov, Konstantin Vassiljev, Markus Soomets (80. Markus Poom), Martin Miller, Henrik Ojamaa - Rauno Sappinen (80. Sten Reinkort).

Po meczu powiedzieli:

Czesław Michniewicz (trener Legii Warszawa): - Spodziewałem się trudnego meczu i zwycięstwa, ale nie będę ukrywał, że bardziej okazałego. Początek meczu należał do nas, fantastyczna bramka Bartka Kapustki, ale i jego kontuzja. Lekarz badał kolano Bartka, na razie manualnie, nie wygląda to dobrze, liczymy się z tym, że będzie go jakiś czas brakować. Musieliśmy dokonać zmiany, również ustawienia, i zaczęły się kłopoty. Gra przestała się kleić, brakowało dokładności, a nasze błędy napędzały rywali. Zaczęło być nerwowo, ale tak się dzieje, jak faworytowi jest pod górkę. Wygraliśmy jednak, to są puchary, więc to cieszy. Po zmianie przepisów 2:1 to taki sam wynik jak 1:0.

Juergen Henn (trener Flory Tallinn): - Mecz był dla nas naprawdę trudny, szczególnie jego końcowa część. Pierwsze 60 minut gry było dość wyrównane, dopiero potem Legia zaczęła coraz intensywniej napierać, a rozstrzygnięcie przyszło już w doliczonym czasie gry. Na szczęście jesteśmy dopiero na półmetku rywalizacji, pozostajemy wciąż w grze i będziemy walczyć o korzystny rezultat w kolejnym spotkaniu. Próbowaliśmy dostosować skład personalny do taktyki przygotowanej na środowy mecz, stąd nieobecność niektórych zawodników, którzy mogli być oczekiwani w wyjściowej jedenastce. Mecz był dla nas bardzo trudny, aż ciężko opisać, ile wysiłku musieli włożyć nasi zawodnicy w to, by powstrzymać drużynę Legii.

Źródło:

PAP/IAR

Autor:

PL