Koszykarska Legia przegrała w 1. meczu finału Ekstraklasy

  • 17.05.2022 22:33

  • Aktualizacja: 06:24 26.07.2022

Pierwszy mecz finału ekstraklasy koszykarzy dla Śląska Wrocław. We własnej hali wrocławianie pokonali Legię Warszawa 76:72 (27:18, 17:25, 18:14, 14:15). 22 punkty dla Śląska rzucił amerykański rozgrywający Travis Trice. Legii nie pomogły 24 punkty innego Amerykanina Roberta Johnsona.
Hala Stulecia we wtorek wypełniła się do ostatniego miejsca i przypomniały się stare czasy, kiedy bilety na mecze koszykarskiego Śląska były towarem mocno pożądanym. Nawet mecze polskiej reprezentacji siatkarzy podczas mistrzostw świata w 2014 roku nie wzbudzały tak ogromnego zainteresowania.

Pierwsze punkty zdobył weteran polskich parkietów Łukasz Koszarek, później jeszcze z dystansu trafił Raymond Cowels III (4:5), ale od tego momentu inicjatywę zaczął przejmować niesiony ogłuszającym dopingiem Śląsk. Wrocławianie odskoczyli na 13:5, a po trafieniu Travisa Trice’a na dwie i pół minuty przed końcem kwarty było już 25:13.



Gospodarze świetnie bronili i zmuszali przyjezdnych do oddawania rzutów z trudnych pozycji albo tuż przed upływem 24 sekund. Stąd też Legia miała skuteczność z gry na poziomie 36 procent, a Śląsk - 66.

Dobry początek kwarty dla Legii

Druga kwarta rozpoczęła się fantastycznie dla Legii, która w niespełna trzy minuty odrobiła straty i doprowadziła do remisu (29:29), a po złym podaniu Szymona Tomczaka i akcji trzypunktowej Muhammad-Ali Abdur-Rahkmana wyszła na prowadzenie 32:29. Goście zaczęli trafiać z dystansu, ale też nie pozwalali Śląskowi na zdobywanie łatwych punktów.

W połowie meczu gospodarze prowadzili 44:43. Wrocławianie byli skuteczniejsi z gry (51 procent do 45), ale Legia nadrabiała straty rzutami zza linii 6,75 m. Przyjezdni mieli 14 prób i sześć udanych, a "Kosynierzy" zaledwie dwie celne na sześć.

Spore zmiany w trzeciej kwarcie

Trzecia kwarta niewiele zmieniła w obrazie gry i nadal wynik oscylował wokół remisu. Przy stanie 50:50 Travis Trice zdobył pięć punktów z rzędu i Śląsk odskoczył. W tym fragmencie kibice oglądali na boisku pojedynek Trice kontra Robert Johnson. Obaj Amerykanie wzięli ciężar gry na siebie i często decydowali się na indywidualne akcje.

Decydującą odsłonę meczu Śląsk rozpoczął prowadząc 62:57 i zanosiło się na emocjonującą końcówkę. Pierwsze minuty czwartej kwarty wrocławianie wygrali 6:0 (68:57) i trener Wojciech Kamiński poprosiło czas. Przerwa zmieniła tylko tyle, że przewaga Śląska przestała rosnąć. Kiedy od stanu 72:60 przyjezdni doprowadzili do 72:68, o przerwę poprosił trener Andrej Urlep. Po wznowieniu gry wrocławianie popełnili dwa błędy, ale goście nie potrafili tego wykorzystać. Śląsk miał jednak nadal duże problemy ze zdobywaniem punktów i na niewiele ponad pół minuty przed końcem spotkania Legia przegrywała już tylko 72:74.

W kolejnej akcji faulowany był Ivan Ramljak i wykorzystał dwa rzuty osobiste. W hali już nikt nie siedział i panował potworny tumult. Legia miała 19 sekund, na rzut za trzy punkty zdecydował się Abdur-Rahkman. Piłka nie wpadła do kosza i wygrana Śląska po 18 latach przerwy w występach w finale stała się faktem. Dla Legii była to natomiast pierwsza porażka w tegorocznym play off.

W czwartek mecz numer dwa, ale tym razem w hali Orbita.

Źródło:

PAP/IAR

Autor:

PA