Nie ma chętnych do pracy w szpitalu zakaźnym w Siedlcach. Placówka zaapelowała do medyków o pomoc w walce z pandemią. Chodziło o zabezpieczenie na wypadek zwiększonej liczby chorych.
RDC
- Skutek był żaden – przyznaje rzeczniczka ratusza Aneta Krajewska. - Po tym apelu do społeczeństwa nikt się nie zgłosił. Były też przekierowane do pracy dwie osoby przez wojewodę, które się nie stawiły. Pracuje kilku żołnierzy przekierowanych z Warszawy - mówi.
Około 50 osób na ponad 300 pracowników szpitala zakaźnego w Siedlcach jest nieobecnych. Większość przebywa na zwolnieniach lekarskich i zasiłku opiekuńczym na dzieci. U pięciorga stwierdzono zakażenie COVID-19.