Kolejne czarne punkty na wodnej mapie Mazowsza

  • 08.06.2022 17:59

  • Aktualizacja: 14:21 30.08.2022

Przybywa niebezpiecznych kąpielisk na Mazowszu. Są kolejne cztery czarne punkty w regionie. Specjalne znaki będą ostrzegać przed wchodzeniem do wody w Wierzbicy, Krukach, Słopsku i Godziszu. Łącznie w całym województwie jest ich 125.
Od 2009 r. samorząd województwa mazowieckiego we współpracy z Wojewódzką Komendą Policji w Radomiu oraz Komendą Stołeczną Policji w Warszawie prowadzą akcję prewencyjną polegającą na oznaczaniu miejsc niebezpiecznych tzw. czarnymi punktami wodnymi. Przed kąpielą w takich miejscach i jej zgubnymi skutkami ostrzegają charakterystyczne czarno-żółte tablice.

W tym roku na listę niestrzeżonych akwenów trafiły kolejne cztery.

- Czarny punkt wodny oznacza miejsce potencjalnie niebezpieczne - przypomina Marcin Zawadzki z Komisariatu Rzecznego Policji w Warszawie. - To jest pełna analogia do czarnych punktów na drogach. Miejsce, gdzie wydarzyło się jakieś nieszczęście, zdarzenie, niekoniecznie zakończone śmiercią, ale niebezpieczne. Te miejsca są oznakowane właśnie czarnymi punktami. To są te miejsca, które mogą dla oso.b korzystających z wody stanowić szczególne zagrożenie - wyjaśnia.

Nie jest to jednak zakaz, jeśli w jego pobliżu nie ma znaku zakazu kąpieli. Jeśli jest, wchodząc do wody, narażamy się na mandat nawet do 250 złotych.

125 miejsc szczególnie niebezpiecznych

- Oznaczyliśmy już 125 miejsc na terytorium Mazowsza - informuje Joanna Sokołowska, zastępca dyrektora Departamentu Organizacji do spraw Bezpieczeństwa. - W tym roku cztery. W Wierzbicy - to jest powiat radomski, w Krukach - to jest powiat ostrołęcki, gmina Olszewo-Borki, w Słopsku w powiecie wyszkowskim w gminie Zabrodzie i w Godziszu - powiat garwoliński, gmina Sobole - wylicza.

Wykaz czarnych punktów na Mazowszu TUTAJ.

- W Warszawie i okolicy już są 32 takie punkty - dodaje Sokołowska. - W samej Warszawie 22 miejsca, dwa Warszawa wschodnia i osiem w powicie warszawskim zachodnim. To np. Staw Cietrzewia od ulicy Dukatowej, też od ulicy Zbocze, ul. Pana Tadeusza, od ulicy Konewki czy Jeziorko Gocławskie od ulicy Stanów Zjednoczonych - mówi.



Gdy widzimy tonącego, najpierw musimy zadzwonić pod numer alarmowy 112 i wezwać służby.

- Nie podawajmy mu ręki - zaznacza Paweł Panfilewicz, ratownik WOPR w Piasecznie. - Trzeba podać mu jakiś przedmiot, którego on się złapie, uspokoi, będzie mógł nabrać kilka wdechów i nie będzie już dla nas zagrożeniem. W przeciwnym razie człowiek tonący na pewnym etapie już zaczyna działać tak, że myśli tylko o tym, żeby się wydostać z wody, żeby nabrać kolejnego oddechu, więc będzie się po nas wspinał jak po drabinie. Pociągnie nas za sobą do wody, złapie nas za rękę, złapie nas bardzo mocno, więc nawet jeśli będzie od nas słabszy, to się od niego nie uwolnimy. Jeżeli jesteśmy w stanie takiego człowieka wyciągnąć na brzeg, to układamy go przede wszystkim w bezpiecznym i stabilnym miejscu. Staramy się w ogóle ruszać jak najmniej, ze względu na to, że nie wiemy, jakich urazów doznał, czy nie ma np. uszkodzonego kręgosłupa. Sprawdzamy czynności życiowe. Jeżeli możemy z nim porozmawiać, to w ogóle nie ma problemu. Natomiast jeżeli nie ma z nim kontaktu, to obserwujemy jego oddech, obserwując jego klatkę piersiową i nasłuchując, jednocześnie czując policzkiem powietrze z ust i nosa. Przez 10 sekund powinien wykonać dwa wdechy i wydechy. Jeżeli nie czujemy tego, to przystępujemy do resuscytacji. Zaczynamy od pięciu wdechów, potem 30 uciśnięć klatki piersiowej na środku mostka. Potem znowu dwa wdechy i tak w kółko. Jeżeli nie chcemy robić tych wdechów, bo człowiek np. jest we krwi albo w wymiocinach i się po prostu brzydzimy, to uciskajmy samą klatkę piersiową. To jest praktycznie równie skuteczne. Tak robimy do skutku, czyli do momentu odzyskania funkcji życiowych, człowiek zacznie kasłać, zacznie się poruszać albo jak przyjmą od nas tego człowieka służby ratownicze, ewentualnie jak opadniemy z sił. Wtedy szukamy zastępstwa. Taka resuscytacja trwa czasem np. pół godziny, to nie jest tak, jak w filmach. Nigdy się nie należy poddawać. My nie jesteśmy w stanie stwierdzić, czy człowiek nie żyje, czy nie - tłumaczy.

W 2021 r. na terenie Mazowsza doszło do 38 utonięć. Rok wcześniej w naszym regionie utonęło 58 osób. Najczęstszą przyczyną utonięć są brawura, lekkomyślność oraz alkohol.

Źródło:

RDC/PAP

Autor:

Adrian Pieczka/PL