"Kilometry to przeszłość". Policjant z Płocka zakończył przejazd po 470 km

  • 23.09.2021 07:11

  • Aktualizacja: 04:21 26.07.2022

Policjant z Płocka mł. asp. Sebastian Nowacki, który chciał przejechać rowerem tysiąc kilometrów bez snu, żeby wesprzeć zbiórkę pieniędzy na leczenie chorej na nowotwór 19-letniej Oli z Radomia, zakończył przejazd w nocy ze środy na czwartek po pokonaniu prawie połowy dystansu. Zbiórka dla Oli nadal trwa.
W środę rano, po prawie 24 godzinach jazdy, Nowacki trafił do szpitala w Grudziądzu z urazem głowy i uda, jakich doznał w kolizji z cysterną, w której kierowca samochodu nie udzielił pierwszeństwa przejazdu, wyjeżdżając z drogi podporządkowanej. Po badaniach lekarskich policjant zdecydował się w środę po południu kontynuować charytatywną wyprawę – w nocy ogłosił, że jest zmuszony zakończyć wyzwanie, podkreślając jednak, iż zbiórka na leczenie Oli nadal trwa.

Zbiórka nadal trwa

- Niestety z przyczyn zdrowotnych niezależnych ode mnie zmuszony byłem przerwać dalszą jazdę z wynikiem 470 km przejechanych w wydarzeniu charytatywnym dla Aleksandry Ziomki. Z przyczyn zdrowotnych dalsza jazda skutkowałaby poważnymi konsekwencjami - powiedział Nowacki.

Nowacki przyznał, iż mimo obrażeń, których doznał w trakcie kolizji, mógł jechać dalej, jednak ból, jaki pojawił się w trakcie pokonywania kolejnych odcinków trasy, zmusił go ostatecznie do zasięgnięcia porady lekarskiej, podczas której stwierdzono, iż kontynuowanie podróży zagrażałoby jego zdrowiu. Zaznaczył przy tym, że „kilometry to już przeszłość”, natomiast zbiórka pieniędzy na leczenie Oli nadal jest prowadzona. Zachęcając do wpłat na ten cel, podziękował za okazywane mu w trakcie przejazdu wsparcie.



„Z zapartym tchem śledziliśmy poczynania naszego kolegi mł. asp. Sebastiana Nowackiego, który podjął się niezwykłego trudu w ramach akcji 1000 km non-stop na rowerze dla Aleksandry - Zbiórka charytatywna. Niestety musiał zakończyć swój przejazd po 470 km z uwagi na kontuzję, której doznał w wyniku zderzenia z pojazdem ciężarowym” – przekazała KGP na swoim profilu w mediach społecznościowych. Jak podkreślono w informacji, organizując całe wydarzenie, które wymagało wielu przygotowań, Nowacki „pokazał, że ma ogromne serce, a los innych osób nie jest mu obojętny”.

„Sebastian, to wcale nie jest porażka, jesteśmy przekonani, że ta sytuacja da Ci jeszcze więcej siły” – podkreśliła KGP. I dodała, zwracając się do obserwujących wydarzenie charytatywne, zorganizowane przez policjanta z Płocka: „Patrząc na jego poświęcenie, zachęcamy do wsparcia zorganizowanej przez Sebastiana zrzutki na pomoc dla Aleksandry”.

Zderzenie z cysterną

- Nie odpuszczam, jadę dalej – mówił jeszcze w środę po południu Nowacki. Przyznał wówczas, że po badaniach, które przeszedł w szpitalu w Grudziądzu, lekarze przepisali mu leki i dzięki temu mógł wyruszyć w dalszą podróż. - Wyjechałem właśnie spod szpitala w kierunku Gdańska - dodał.

Wcześniej, w środę przed południem, o wypadku mł. asp. Sebastiana Nowackiego poinformowała KGP – policjant pokonał wtedy 370 km. Jak podawała Komenda Wojewódzka Policji w Radomiu, zdarzenie, które przerwało charytatywną wyprawę, miało miejsce na trasie między Bydgoszczą a Grudziądzem.

- Cała sytuacja wyglądała w ten sposób, że jechałem drogą z pierwszeństwem, na wprost, a z lewej strony, z drogi podporządkowanej, wyjechała cysterna. Niestety stało się tak, że uderzyłem w cysternę centralnie między jej przednimi a tylnymi kołami. Na szczęście odbiłem się ciałem i rowerem od cysterny, i nie wpadłem pod koła – relacjonował Nowacki jeszcze podczas pobytu w szpitalu. Zapewniał już wtedy, że chciałby kontynuować wyzwanie.

Drogi lek jedynym ratunkiem

Mł. asp. Sebastian Nowacki, na co dzień pełniący służbę w Komendzie Miejskiej Policji w Płocku, wyruszył we wtorek rowerem z Radomia do Szczecina, planując przejechać tysiąc kilometrów bez snu, aby pomóc w zbiórce pieniędzy na leczenie chorej na nowotwór 19-letniej Aleksandry. Aktualnie pozostaje ona pod opieką Instytutu "Pomnik - Centrum Zdrowia Dziecka" w Warszawie.

Mieszkająca w Radomiu 19-latka od kwietnia 2018 r. walczy z nowotworem złośliwym kości i chrząstki stawowej. Przeszła już cztery operacje. Lekarze nie byli w stanie usunąć guza, jednocześnie nie powodując większego zagrożenia. Chemioterapia i radioterapia również zawiodły. Jedynym ratunkiem dla Oli jest podanie leku biologicznego, mogącego powstrzymać rozwój choroby, terapia jest jednak bardzo kosztowna i rodzice nie dadzą rady sami uzbierać środków.

Jeszcze przed wyruszeniem w trasę Sebastian Nowacki mówił, że zamierza przejechać non-stop tysiąc kilometrów, z krótkimi postojami na picie, jedzenie i toaletę, z Radomia do Gdańska i na Hel, a następnie wzdłuż wybrzeża Morza Bałtyckiego do Szczecina.

Zrzutka większym wyzwaniem

- Aleksandra ma 19 lat. To córka moich znajomych. Gdy dowiedziałem się, że choruje na nowotwór i konieczne jest kosztowne leczenie, postanowiłem pomóc, dając od siebie coś więcej. Stąd pomysł, żeby przejechać tysiąc kilometrów bez snu i w ten sposób wesprzeć zbiórkę pieniędzy na niezbędną terapię – mówił w ubiegłym tygodniu Nowacki, który policjantem jest od 9 lat.

- Trasa, którą zaplanowałem do pokonania, to oczywiście wyzwanie, ale jeszcze większym jest zebranie pieniędzy dla Oli, a największym, by pokonała chorobę. Jestem przekonany, że to się uda, także dzięki wsparciu życzliwych ludzi - podkreślał policjant.

Na Facebooku Nowacki założył stronę wydarzenia - 1000 km non-stop na rowerze dla Aleksandry. Do charytatywnej wyprawy przygotowywał się pod opieką specjalistów z jednej z płockich akademii zdrowia, natomiast wsparcie techniczne w trakcie przejazdu zaoferował jeden z tamtejszych sklepów rowerowych. Jedno z laboratoriów medycznych zadeklarowało jeszcze przed rozpoczęciem przejazdu, że przekaże po 10 zł za każdy przejechany kilometr przez Nowackiego.

Źródło:

PAP

Autor:

PA