Ekstraklasa piłkarska. Wisła Płock przegrała z Lechem Poznań 0:2

  • 30.11.2019 09:25

  • Aktualizacja: 01:12 26.07.2022

Pojedynek 17. kolejki rozpoczął się od wydarzenia, na które czekali od wielu lat nie tylko płoccy kibice. Tuż przed pierwszym gwizdkiem sędziego, odbyło się uroczyste podpisanie umowy na budowę nowego stadionu Wisły Płock. Właściciel obiektu, Miasto Płock, w imieniu którego podpis pod dokumentem złożył prezydent Andrzej Nowakowski, powierzył budowę stadionu firmie Mirbud ze Skierniewic.
Pojedynek 17. kolejki rozpoczął się od wydarzenia, na które czekali od wielu lat nie tylko płoccy kibice. Tuż przed pierwszym gwizdkiem sędziego, odbyło się uroczyste podpisanie umowy na budowę nowego stadionu Wisły Płock. Właściciel obiektu, Miasto Płock, w imieniu którego podpis pod dokumentem złożył prezydent Andrzej Nowakowski, powierzył budowę stadionu firmie Mirbud ze Skierniewic. Nowy obiekt, który pomieści 12 tys. kibiców, zostanie oddany do użytku za trzy lata, kosztem ponad 160 mln zł. Obiekt będzie tak budowany, że Wisła przez cały czas będzie rozgrywać swoje mecze przy ul. Łukasiewicza 34.

Pierwsze trzydzieści minut spotkania, to gra pozycyjna w środku pola, z rzadka kończona strzałami na bramkę, które i tak nie zagrażały golkiperom. Nawet przy wykonywaniu stałych fragmentów gry brakowało zawodnika, który próbowałby przeciąć lot piłki i skierować ją do siatki. Dopiero w 30. min. pozycję do strzału wypracował sobie Dominik Furman, ale na gola trzeba było poczekać do 33. min.

Akcję zapoczątkował Joao Amaral, który idealnie podał do Tymoteusza Puchacza, który mocnym strzałem wpakował idealnie piłkę pod poprzeczką. Goście prowadzili 1:0 po pierwszej składnej sytuacji stworzonej przez "Kolejorza".

Druga połowa należała do gości

Po przerwie goście całkiem zepchnęli płocką drużynę do defensywy. Zawodnicy gospodarzy nie mieli pomysłu, jak zagrozić bramce rywali. Piłkarze Lecha również zwolnili tempo, częściej zagrywali do swojego bramkarza niż na pole karne Wisły.

Zupełnie niegroźne były rzuty wolne wykonywane przez Furmana, ani razu wstrzelona przez niego w pole karne piłka nie doszła do adresata.

W 65. min. Lech przeprowadził składną akcję. Christian Gytkjaer dostał piłkę na 11. metrze, ale jego uderzenie zablokował Piotr Marcjanik.

Pięć minut później wspaniałym refleksem popisał się Thomas Daehne. Na bramkę Wisły strzelał będący sam na sam z bramkarzem Wisły Gytkjaer, ale Daehne nie dał się zaskoczyć, a rywale wywalczyli tylko rzut rożny.

Ostatnie dziesięć minut było szybkie, Wisła włączyła się do walki, częściej przebywała na połowie przeciwników, ale nie potrafiła znaleźć sposobu na skutecznie grających obrońców Lecha. Płocczanie atakowali, ale to goście podwyższyli wynik spotkania. Już w doliczonym czasie gry goście wyszli z kontrą i do bramki Daehne, po podaniu Pedro Tiby, trafił Gytkjaer, ustalając wynik spotkania.

Źródło:

PAP

Autor:

RDC/rydz