Ekstraklasa piłkarska. Wisła Płock pokonana przez Lecha Poznań

  • 22.10.2021 22:49

  • Aktualizacja: 04:39 26.07.2022

Piłkarze Wisły Płock przegrali na wyjeździe 1:4 z Lechem Poznań w meczu 12. kolejki ekstraklasy.
Lider ekstraklasy nie zwalnia tempa i pewnie pokonał Wisłę Płock 4:1. Swoją przewagę udokumentował jednak dopiero w drugiej połowie. Płocczanie zanotowali z kolei siódmą porażkę na wyjeździe.

Wiślacy do Poznania przyjechali z nadzieją na przerwanie fatalnej wyjazdowej passy – w tym sezonie w dotychczasowych sześciu meczach na boiskach rywali nie zdobyli nawet punktu. To jednak Lech podbudowany zwycięstwem na Łazienkowskiej (1:0) był zdecydowanym faworytem spotkania.

Trener płocczan Maciej Bartoszek jeszcze przed meczem miał twardy orzech do zgryzienia, bowiem na rozgrzewce urazu doznał kapitan zespołu Dominik Furman, którego zastąpił Filip Lesniak. Ta nieoczekiwana zmiana nie zdeprymowała piłkarzy Wisły, choć od pierwszych minut musieli odpierać ataki gospodarzy.

W 14. minucie pod dośrodkowaniu Dani Ramireza, Bartosz Salamon "wcisnął" głowę między obrońców gości i pokonał Krzysztofa Kamińskiego. Radość podopiecznych Macieja Skorży trwała zaledwie 120 sekund. Po dalekim wyrzucie z autu, piłki nie przeciął żaden z piłkarzy Lecha, ta trafiła do Damiana Michalskiego, który idealnie obsłużył Dusana Lagatora. Czarnogórzec z bliska nie dał szans Filipowi Bednarkowi.

Szybko stracony gol nieco zaskoczył poznaniaków, a goście umiejętnie wybijali z rytmu "Kolejorza". Wiślacy starali się szybko przerywać akcje lechitów, czasami uciekając się do fauli. Sami też powoli wznawiali grę, celebrowali wykonywanie rzutów wolnych.

Płocczani byli też dość dobrze zorganizowani w defensywie i choć przewaga Lecha w strzałach na bramkę była ogromna (11-1), to tylko raz Kamiński znalazł się prawdziwych opałach. Najpierw z trudem sparował uderzenie Jakuba Kamińskiego, a po chwili słupek go wyręczył po dobitce Adriela Ba Loua.

Po przerwie Lech z jeszcze większą determinacją zaatakował. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Mikael Ishak dograł piłkę wzdłuż bramki, a Lagator skiksował przy próbie wybicia piłki. Ta stała się łatwym łupem dla Radosława Murawskiego, który z łatwością wpakował piłkę do siatki, zdobywając pierwszego gola w barwach Lecha.

Po ponownym objęciu prowadzenia, lider ekstraklasy chciał jak najszybciej "zamknąć" spotkanie, bowiem piłka nie opuszczała połowy gości. Podopieczni Bartoszka nie mieli sposobu na powstrzymanie ataków Lecha, ale mieli trochę szczęścia, bowiem rywalom brakowało dobrego wykończenia.

Wisła sporadycznie gościła w polu karnym poznaniaków, w drugiej odsłonie Bednarek był praktycznie bezrobotny. Rezerwowy Łukasz Sekulski zdobył wprawdzie gola, ale uczynił to ze spalonego.

Lechici mieli coraz więcej przestrzeni na boisku i coraz częściej mieli okazję do gry z kontry. Po jednej z nich Joao Amaral podał do Kamińskiego, który z boku pola karnego uderzył niezwykle precyzyjnie. Czwarty gol padł po fatalnym zagraniu Marko Kolara, który został zablokowany przez Amarala. Portugalczyk przejął piłkę i przez ponad 40 metrów samotnie biegł w kierunku Kamińskiego. W sytuacji jeden na jeden nie dał szans golkiperowi rywali.

Źródło:

PAP/IAR

Autor:

PL