Ekstraklasa piłkarska: mecz Legia - Ruch zakończony remisem 0:0

  • 19.04.2016 22:49

  • Aktualizacja: 21:37 25.07.2022

Ruch Chorzów zremisował z Legią Warszawa 0:0 w meczu 32. kolejki piłkarskiej ekstraklasy.
Ruch w Chorzowie bezbramkowo zremisował z prowadzącą w tabeli warszawską Legią we wtorkowym wieczornym meczu grupy mistrzowskiej ekstraklasy. Mimo iż gole nie padły, kibice mogli się czuć usatysfakcjonowani opuszczając stadion, bo zobaczyli ciekawe, pełne podbramkowych spięć widowisko.

"Wojskowi", przystępując do gry, wiedzieli, że goniący ich Piast Gliwice zremisował w Poznaniu z Lechem 2:2, ale nie zdołali jednak wykorzystać potknięcia gliwiczan.

Podbramkowe sytuacje

Gospodarze na pewno chcieli uniknąć powtórki z wrześniowego meczu z legionistami w Chorzowie, kiedy już po 12 minutach przegrywali 0:3, a skończyło się 1:4. Tym razem zaczęli uważnie w obronie. Legioniści mieli inicjatywę, gra toczyła się częściej na połowie "Niebieskich". W 11. minucie z dystansu "przymierzył" Aleksandar Prijovic i chorzowski bramkarz końcami palców wybił piłkę na róg.

Kwadrans później powinno być 0:1. Znów strzelał Prijovic, tym razem z pięciu metrów, ponownie refleksem błysnął Matus Putnocky, a dobitkę Michaiła Aleksandrowa wybił sprzed pustej bramki Mateusz Cichocki.

Piłkarzom Ruchu raz udało się przedrzeć w pole karne przeciwnika, jednak centrę Łukasza Monety "zgasił" Arkadiusz Malarz i kibice - a wśród nich kadra polskich hokeistów - nie doczekali się goli.

Druga połowa

Drugą połowę "Niebiescy" zaczęli widowiskowymi "nożycami" Mariusza Stępińskiego, po których skuteczną interwencją popisał się Malarz. Ruch zachęcony sytuacją częściej atakował, zmuszając do wysiłku obrońców gości. A że i legioniści byli zainteresowani zdobyczą bramkową, gra mogła się podobać publiczności.

Stępiński mógł dać swojej drużynie prowadzenie ponownie w 68. minucie po dokładnym podaniu Monety, ale uderzył za wysoko. W odpowiedzi spudłował z bliska Kasper Hamalainen, z kolei Moneta przegrał pojedynek sam na sam z warszawskim bramkarzem. Malarz był potem cichym bohaterem, bowiem uratował swój zespół od utraty goli w kolejnych akcjach.

Chorzowianie byli w drugiej połowie bliżsi zdobycia bramki. Zabrakło im skuteczności, by przerwać trwającą od 1 grudnia serię gier bez zwycięstwa u siebie.

Źródło:

IAR, PAP

Autor:

RDC