Dzień języka ojczystego. Filolog: w języku potocznym można pozwolić sobie na znacznie większy luz

  • 21.02.2017 17:22

  • Aktualizacja: 14:07 15.08.2022

- Włóżmy między bajki strachy, że jeśli nie zrobimy czegoś z zaśmiecaniem języka polskiego, to on za chwilę przestanie istnieć. Takie cuda się nie zdarzają, to się może zdarzyć małemu językowi - mówił w "Czasie dla Ciebie" prof. Włodzimierz Gruszczyński - filolog z Uniwersytetu SWPS.
- „Wesele” Stanisława Wyspiańskiego zostało lekturą na Narodowe Czytanie 2017 - ogłosił we wtorek prezydent Andrzej Duda podczas uroczystości z okazji Międzynarodowego Dnia Języka Ojczystego. - Naprawdę warto po raz kolejny przeczytać tę piękną pozycję naszej literatury - przekonywał.

- Myślę, że tegoroczne Narodowe Czytanie będzie niezwykle ciekawe - ocenił prezydent podczas uroczystości z udziałem pierwszej damy Agaty Kornhauser-Dudy. W uroczystości wzięła udział także minister edukacji narodowej Anna Zalewska.

Zaśmiecanie języka

Jak powiedział w RDC Włodzimierz Gruszczyński, jeśli wziąć pod uwagę, że na świecie używa się kilku tysięcy języków, a my jesteśmy w pierwszej trzydziestce, to należymy do grupy dużych języków. - Włóżmy między bajki strachy, że jeśli nie zrobimy czegoś z zaśmiecaniem języka polskiego, to on za chwilę przestanie istnieć. Takie cuda się nie zdarzają, to się może zdarzyć małemu językowi, który nie jest językiem oficjalnym i nie ma za sobą całej machiny państwowej - podkreślił.

Dodał, że osobiście ma na tę sprawę optymistyczne spojrzenie. - Ono wypływa z mojej znajomości historii. Kiedy przeglądałem rękopis pana Łukasza Opalińskiego z XVII wieku, człowieka wykształconego, z dobrego domu, prowadzącego olbrzymią korespondencję, to nie wiem, czy ze trzy razy widziałem tam przecinek albo znak diakrytyczny - zauważył Gruszczyński.

Dodał, że to przypomina dzisiejsze sms-y. - Oczywiście kiedy jego teksty były kierowane do druku, to razem z drukarzem dbał, aby wszystkie literki były złożone "po bożemu", natomiast listy były czymś w rodzaju prywatnej rozmowy. To jest język potoczny i wtedy można pozwolić sobie na znacznie większy luz. Jednak różnica jest taka, że do nas dotarło bardzo mało potocznych tekstów, bo mieliśmy głównie do czynienia z tymi multiplikowanymi. Rękopisy zaginęły, to się po prostu wyrzucało - mówił w "Czasie dla Ciebie" prof. Włodzimierz Gruszczyński i filolog z Uniwersytetu SWPS.

Źródło:

RDC

Autor:

mg