W zablokowanym przez wojska rosyjskie Mariupolu na południowym wschodzie Ukrainy wciąż brakuje wody pitnej, a 150-170 tys. mieszkańców stało się „zakładnikami władz okupacyjnych” – ogłosił w sobotę doradca mera tego miasta Petro Andriuszczenko.
W zablokowanym przez wojska rosyjskie Mariupolu na południowym wschodzie Ukrainy wciąż brakuje wody pitnej, a 150-170 tys. mieszkańców stało się „zakładnikami władz okupacyjnych” – ogłosił w sobotę doradca mera tego miasta Petro Andriuszczenko. Według niego większość mieszkańców nie ma dostępu do bieżącej wody i musi chodzić do punktów dystrybucji, w których również wody nie wystarcza dla wszystkich. W dalszym ciągu brakuje też żywności, a piwnice są zalane – przekazała agencja Ukrinform.
Andriuszczenko zamieścił na Telegramie nagranie z ulic Mariupola i napisał, że około 150-170 tys. mieszkańców miasta stało się „zakładnikami władz okupacyjnych”, którzy „prawie nie mają szans, by wyrwać się” na obszary kontrolowane przez Ukrainę.
W miastach Saki, Dżankoj i Krasnohwardijskie rezerwiści są zapraszani do komisji wojskowych „na sprawdzenie”. Przy tym mają mieć przy sobie paszport.
Zgodnie z decyzją miejskiej komisji wojskowej w Eupatorii wszyscy mężczyźni zameldowani w Sakach i obwodzie sakskim, którzy otrzymali kategorię A lub B, muszą od 16 do 20 maja przyjść do komisji. O analogicznych decyzjach poinformowano odnośnie do Dżankoja i Krasnohwardijskiego.
Według oficjalnego komunikatu w komisjach sprawdzane są m.in. „dane osobowe” oraz „miejsce zameldowania i zamieszkania” – podał Krymskij Wietier.
O pomoc Pekinu rodziny żołnierzy poprosiły na konferencji prasowej w Kijowie w sobotę. Jak przekonywały, Xi Jinping jest „może jedynym człowiekiem, do którego jeszcze można się zwrócić” o pomoc. – Prosimy przywódcę Chin, by stał się rozjemcą w tej wojnie – powiedział Stawr Wyszniak, ojciec jednego z ukraińskich żołnierzy.
Rodziny żołnierzy proszą, by Chiny wystąpiły jako pośrednik w rozmowach o wywiezieniu żołnierzy z Azowstalu do Turcji, która – według nich – zgodziła się przyjąć ukraińskich obrońców. Pekin miałby też stać się gwarantem tej procedury.
– Chiny mają od dawna bliskie związki polityczne i gospodarcze z Rosją. Mają też na nią silny wpływ, w tym osobiście na samego (prezydenta Władimira) Putina – powiedział Wyszniak. Przekonywał, „czasu już faktycznie nie ma, liczą się dni, godziny, sekundy”.
Wicepremier Ukrainy Iryna Wereszczuk powiedziała w sobotę, że trwają rozmowy o ewakuacji 60 osób z zakładów – ciężko rannych i medyków. Jeden z obrońców Azowstalu cytowany w sobotę przez agencję Ukrinform powiedział, że w zakładach przebywa ogółem 600 rannych.
Azowstal jest ostatnim punktem ukraińskiego oporu w Mariupolu, bronionym przez pułk Gwardii Narodowej Azow i 36. Samodzielną Brygadę Piechoty Morskiej. W ostatnich dniach udało się uratować kilkuset cywilów, którzy przez około dwa miesiące ukrywali się w rozległych podziemnych korytarzach i schronach na terenie kombinatu. Zorganizowanie konwojów humanitarnych było możliwe dzięki współpracy strony ukraińskiej z ONZ.
Czytaj też:
Atak rakietowy zniszczył centrum pomocy humanitarnej k. Charkowa