Remis w debiucie Kibu Vicuny w roli trenera Wisły Płock. Sześć goli w Lubinie

  • 21.10.2018 19:22

  • Aktualizacja: 23:48 25.07.2022

Wisła Płock zremisowała z Zagłębiem Lubin 3:3 (1:2) w meczu 12. kolejki piłkarskiej ekstraklasy. Gospodarze kończyli mecz w osłabieniu po drugiej żółtej kartce dla Macieja Dąbrowskiego w doliczonym czasie drugiej połowy. W roli szkoleniowca "Nafciarzy" zadebiutował Hiszpan Kibu Vicuna.
Po końcowym gwizdku żadna z ekip nie była zadowolona. Wisła prowadziła już 3:1, ale w końcówce straciła dwa gole i wywiozła z Lubina tylko punkt. Zagłębie natomiast liczyło na przerwanie serii meczów bez zwycięstwa, a musiało zadowolić się remisem.

Aktywni goście

Pierwsza zaatakowała Wisła. Dominik Furman próbował wykorzystać fakt, że lubinianie grali pod słońce i zdecydował się na mocną centrę z rzutu rożnego w bramkę - Dominik Hładun nie bez problemu wybił piłkę. Później inicjatywę przejęli gospodarze, którzy pressingiem podchodzili aż pod pole karne przyjezdnych i starali się jak najszybciej przejmować piłkę. I tak wyglądało spotkanie - raz jedni naciskali przez kilka minut, a następnie sytuacja się zmieniała i atakowali drudzy.

Bardziej płynne i groźniejsze były akcje Wisły, co przyniosło efekt bramkowy. Po prostopadłym podaniu najpierw uderzył Damian Rasak. Hładun odbił piłkę, ale pierwszy dopadł do niej Ricardinho. Brazylijczyk strzelał z bardzo ostrego kąta i mogło się wydawać, że nie ma szans trafić do bramki, ale mimo wszystko piłka pod rękami bramkarza Zagłębia wtoczyła się do siatki. Nie był to ostatni błąd Hładuna w tym spotkaniu.

Przez kilka minut po stracie gola piłkarze Zagłębia sprawiali wrażenie rozbitych i inicjatywa należała do płocczan. Ostatni kwadrans pierwszej połowy, z małym wyjątkiem, należał już jednak zdecydowanie do gospodarzy.

Przebudzenie

Najpierw po stracie Giorgi Merebaszwilego piłka trafiła na prawe skrzydło do Bartłomieja Pawłowskiego, który zagrał natychmiast do wbiegającego Damjana Bohara, a ten strzałem z kilku metrów doprowadził do remisu.

Dwie minuty później mogło być 2:1. Filip Jagiełło znalazł się sam na sam z Thomasem Daehne, uderzył płasko, ale piłka odbiła się od słupka i poturlała wzdłuż linii bramkowej. Minęło kilka chwil i drugiego swojego gola mógł zdobyć Bohar. Po dośrodkowaniu z lewej strony Słoweniec był zupełnie sam przed bramką, ale źle trafił w piłkę. Najlepszą okazję miał jednak Łukasz Janoszka. Po szybkiej akcji pomocnik Zagłębia znalazł się kilka metrów przed bramką i właściwie mógł zapytać bramkarza Wisły, w który róg strzelić. Nie uderzył w żaden, bo wprost w Daehne.

I wtedy przyszła ta jedna chwila, w której zaatakowała ponownie Wisła. Po długim podaniu Damiana Szymańskiego zza pleców obrońców Zagłębia wybiegł Jakub Łukowski i lekkim uderzeniem obok niezdecydowanego Hładuna wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Bramkarz Zagłębia mógł lepiej zachować się przy tej sytuacji.

Chaotyczne próby

Druga połowa to ataki Zagłębia i kolejny błąd Hładuna, który kosztował lubinian utratę trzeciego gola. Zaczęło się od złego wybicia przez bramkarza Zagłębia piłki, którą przejęli rywale. Przy biernej postawie gospodarzy Furman zagrał na wolne pole do wbiegającego Łukowskiego, a ten wykorzystał kolejne niepewne wyjście Hładuna z bramki i podwyższył prowadzenie.

Zespół trenera Lewandowskiego starał się gonić wynik, ale atakował chaotycznie i nie potrafił poważniej zagrozić bramce rywali. Chociaż Wisła oddała inicjatywę, to wydawało się, że kontroluje przebieg spotkania i spokojnie utrzyma prowadzenie.

Wszystko zaczęło się zmieniać na dziesięć minut przed końcem spotkania. Najpierw Marcin Warcholak wybijał piłkę spod nóg Patryka Tuszyńskiego, a ten padł na murawę. Arbiter po weryfikacji wideo uznał, że obrońca gości faulował i podyktował rzut karny, który na gola zamienił Filip Starzyński.

Obrona wyniku

Od tego momentu zaczął się szturm lubinian na bramkę gości, którzy dali się zepchnąć do defensywy. Zagłębie szukało wyrównującego gola przede wszystkim po stałych fragmentach gry i to przyniosło oczekiwany efekt. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego zawodnicy Wisły nie upilnowali Bartłomieja Pawłowskiego, który strzałem głową doprowadził do remisu.

Chociaż do końca pozostawało zaledwie kilka minut, to nie był koniec emocji. Lubinianie próbowali jeszcze zaatakować, ale sytuacja się zmieniła, kiedy drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę ujrzał Maciej Dąbrowski. W ostatnich fragmentach to goście byli stroną nacierającą, a Zagłębie broniącą, ale siódmego gola kibice już nie zobaczyli.

Skład:

KGHM Zagłębie Lubin: Dominik Hładun – Jakub Tosik (66. Dawid Pakulski), Maciej Dąbrowski, Lubomir Guldan, Sasa Balic (46. Daniel Dziwniel) – Łukasz Janoszka (61. Patryk Tuszyński), Adam Matuszczyk, Filip Jagiełło, Filip Starzyński, Damjan Bohar – Bartłomiej Pawłowski.

Wisła Płock: Thomas Daehne - Cezary Stefańczyk, Adam Dźwigała, Alan Uryga, Marcin Warcholak – Jakub Łukowski (90+3. Semir Stilic), Damian Rasak, Dominik Furman, Damian Szymański, Giorgi Merebaszwili (72. Carlitos de Oliveira) – Ricardinho (83. Karol Angielski).

Po meczu powiedzieli:

Jose Antonio "Kibu" Vicuna (trener Wisły Płock): - Niestety, nie wygraliśmy. Mieliśmy dobre pierwsze 25 minut i strzeliliśmy wtedy gola. Później Zagłębie doprowadziło do remisu i miało dwie bardzo dobre sytuacje, aby wyjść na prowadzenie. W końcówce pierwszej połowy wyszliśmy na 2:1, a od stanu 3:1 kontrolowaliśmy spotkanie. Później był karny na 3:2. Zagłębie szukało gola na remis ze stałych fragmentów gry i wyrównało. Mieliśmy trzy punkty, a wracamy z jednym (...) Ocena, kto kontrolował mecz, zależy od punktu patrzenia. Dla mnie to my mieliśmy pod kontrolą spotkanie przez pierwsze 25 minut i później do rzutu karnego. Piłkarze Zagłębia mogą to widzieć inaczej. Potrzebujemy pewności siebie, a wtedy taki mecz jak dzisiejszy na pewno będziemy wygrywać. Na razie tej pewności nie mamy. Nie mogliśmy grać 90 minut na równym wysokim poziomie. Piłkarze Zagłębia dobrze grali z kontrataku, ale nie mieli sytuacji, kiedy byli zmuszeni do ataku pozycyjnego.

Mariusz Lewandowski (trener Zagłębia Lubin): - Przede wszystkim rzadko się zdarza, aby mieć takie sytuacje bramkowe, jak my w pierwszej połowie i ich nie wykorzystywać. I zamiast prowadzić spokojnie różnicą dwóch, trzech bramek i kontrolować mecz, musieliśmy gonić wynik. Wydaje mi się, że zagraliśmy dobre spotkanie. Wisła strzeliła trzy gole po błędach Dominika Hładuna. To też się rzadko zdarza, aby bramkarz zawinił przy trzech bramkach. Brakowało nam zimnej krwi przy sytuacjach, które mieliśmy. Jest jeden punkt, ale mogło być lepiej, bo byliśmy lepszym zespołem, lepiej graliśmy piłką. Wisła miała swoje sytuacje po naszych błędach i je wykorzystała. Kibicom mógł się podobać mecz, a pretensje mogą mieć jedynie o naszą skuteczność.

Źródło:

PAP/IAR

Autor:

PG