Dancingi i karnawał w PRL-u. "Wtedy ludzie umieli się bawić. Teraz nie ma takich balów"

  • 15.01.2016 18:12

  • Aktualizacja: 13:48 15.08.2022

- Wtedy stosunkowo niska gaża, którą miałem jako początkujący pianista, była taka, że połowa wystarczała na pełne utrzymanie, a druga połowa na inne wydatki. Myśmy bywali na dancingach cztery razy w tygodniu - wspominał w audycji "Polak potrafi" Zbigniew Rymarz - kompozytor, pianista, ze Stołeczną Estradą współpracował przez pół wieku.

- Na balach tańczyło się walca, tango, polkę, swinga, nawet kujawiaka i mazura - wspominał gość RDC. - Jeśli chodzi o bale sylwestrowe, to obowiązkowo musiał być polonez i mazur - dodał.


Rymarz przyznał, że ma sentyment do przełomu XIX i XX wieku. - W czasie okupacji Niemcy zakazali tańca w nie tylko w lokalach, ale też prywatnych domach. Mało kto się do tego stosował - mówił w RDC. - Takich balów już nie ma. Zaraz po wojnie ludzie się bawili, nie było problemu z zapełnieniem widowni - opowiadał.


Jak mówił, w latach 70-tych, zazwyczaj w połowie grudnia nie było już miejsc na bale sylwestrowe.


Striptiz


Lata  70-te to również moment, w którym w Polsce pojawił się striptiz. - Wszystkie lokale upierały się, żeby był striptiz. Pierwsze striptizerki były z Czechosłowacji, później to były Polki - wspominał pianista. W audycji opowiadał również o sytuacjach, kiedy okazywało się, że striptizerką jest... mężczyzna. - Najpierw podchodził do stolika, podawał rękę do całowania, a potem okazywało się, że to mężczyzna. I nie mógł już oficjalnie wyjść frontowym wejściem, bo wszyscy chcieli go pobić - opowiadał Rymarz.


Źródło:

RDC

Autor:

gk