Jesteśmy uzależnieni od ustawy - mówi rzeczniczka warszawskiego ratusza Karolina Gałecka. Chodzi o przyjęty wczoraj system naliczania opłat za odbiór odpadów. Wynika z niego, że osoba produkująca dużo śmieci, a nie używająca wody zapłaci za nie mniej, niż ta, która stara się ograniczać odpady, ale dba o higienę i chce np. pić kranówkę.
RDC
Podobnie jak poprzedni system, spotkał się on z krytyką mieszkańców.
- Pamiętajmy, że w przepisach prawa obecnie nie ma tak na prawdę metody, która byłaby uzależniona od liczby wyprodukowanych śmieci. Nie ma sprawiedliwej metody naliczania opłat za gospodarowanie odpadami - mówi Karolina Gałecka z ratusza
- Obecny system także jest niesprawiedliwy - dodaje Gałecka. - Uprzywilejowuje rodzinę 3, 4, 5-osobową, a z drugiej strony jest bardzo niekorzystna dla gospodarstw jednoosobowych, dla osób samotnych, dla osób starszych, którzy produkują znacznie mniej śmieci. Niemniej jednak płacą taką samą opłatę stałą - wyjaśnia.
- W tej nowej sytuacji możemy mieć jednak większą kontrolę - tłumaczy rzeczniczka. - To jest z pewnością korzystna czy pozytywna metoda, ponieważ sami możemy kształtować nasze rachunki za gospodarowanie odpadami i możemy mieć wpływ na to, ile wody zużyjemy - mówi.
Zgodnie z nowym systemem za odpady zapłacimy na podstawie mnożnika: 12,73zł razy ilość zużytych m3 wody na osobę. Niepodłączeni do systemu będą mieli stałą wynikającą ze statystyk GUS - 4m3 na osobę.