Biegli o próbie wysadzenia bloku: można było zrobić to zdalnie

  • 24.03.2020 15:14

  • Aktualizacja: 01:38 26.07.2022

Biegli informatycy ustalili, że system podłączony do pojemników z materiałami wybuchowymi, które zgromadził w swym mieszkaniu w jednym z bloków w Płocku (Mazowieckie) 47-letni Krzysztof P., pozwalał na zdalną detonację. Mężczyznę zatrzymano w listopadzie 2019 r., w ramach wspólnej akcji CBŚP i ABW.
Jak poinformowała we wtorek rzeczniczka płockiej Prokuratury Okręgowej Iwona Śmigielska-Kowalska, w ramach prowadzonego tam śledztwa wpłynęła opinia biegłych z badań informatycznych, którymi objęto system podłączony do pojemników ze środkami wybuchowymi, które Krzysztof P. zgromadził w swym mieszkaniu, znajdującym się w 11-piętrowym bloku.

- Chodziło o sprawdzenie, czy znajdujące się w mieszkaniu Krzysztofa P. środki wybuchowe można było zdetonować zdalnie. Biegli potwierdzili, że tak, że można było zdalnie spowodować wybuch – powiedziała Śmigielska-Kowalska.

Dodała, że płocka Prokuratura Okręgowa czeka na pozostałe opinie biegłych, zlecone w postępowaniu, w tym dotyczące mocy materiałów wybuchowych, które zgromadził podejrzany. Jak przyznała, po otrzymaniu tej opinii, wydana zostanie decyzja o uzyskanie opinii biegłego z zakresu budownictwa, której celem będzie m.in. ustalenie czy detonacja materiałów wybuchowych w mieszkaniu Krzysztofa P. mogłaby doprowadzić do katastrofy całego bloku.

W styczniu rzeczniczka płockiej Prokuratury Okręgowej informowała, że biegli psychiatrzy, którzy badali Krzysztofa P., stwierdzili jego niepoczytalność w chwili popełnienia czynu. Śmigielska-Kowalska dodała we wtorek, że biegli w opinii uzupełniającej potwierdzili swe wcześniejsze ustalenia.

Ewakuowano w sumie 430 osób

Śledztwo płockiej Prokuratury Okręgowej ma związek z wydarzeniami z 15 listopada 2019 r., gdy policja ewakuowała na pięć godzin mieszkańców bloku przy ul. Kossobudzkiego w tym mieście, gdzie mieszkał 47-letni Krzysztof P., a także znajdujące się w pobliżu przedszkole i szkołę - w sumie ponad 430 osób.

Ewakuację przeprowadzono z uwagi na odkryte w mieszkaniu mężczyzny niebezpieczne materiały i substancje chemiczne. Substancje takie, mogące służyć do wyrobu materiałów wybuchowych, zabezpieczono też na działce, z której korzystał Krzysztof P.

Tego samego dnia, już po wywiezieniu z bloku niebezpiecznych materiałów i chemikaliów, rzecznik Komendy Głównej Policji (KGP) Mariusz Ciarka ujawnił, że w mieszkaniu Krzysztofa P. była duża ilość materiałów wybuchowych i były one przygotowane do detonacji.

Na wniosek płockiej Prokuratury Okręgowej sąd aresztował Krzysztofa P. Mężczyzna usłyszał zarzuty nielegalnego gromadzenia materiałów wybuchowych i sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach w postaci eksplozji materiałów wybuchowych.

Nie przyznał się do zamiaru detonacji

W trakcie przesłuchania mężczyzna nie przyznał się do tego zamiaru. Przyznał się natomiast do pierwszego zarzutu, czyli gromadzenia materiałów wybuchowych.

Jak informowała wówczas płocka Prokuratura Okręgowa, przesłuchiwany Krzysztof P. podał informacje dotyczące miejsc i okoliczności nabywania komponentów do produkcji materiałów wybuchowych, ujawnił także miejsce, gdzie przeprowadzał eksperymenty z tymi materiałami wybuchowymi, a także "wyjaśnił, że od dłuższego czasu planował popełnienie samobójstwa przy użyciu wyprodukowanych przez siebie materiałów, w tym przy wykorzystaniu nitroglikolu".

Wkrótce po wszczęciu śledztwa prokuratura podała, iż przeprowadzony został eksperyment procesowy z udziałem biegłego, który potwierdził, że zabezpieczone substancje stanowiły materiały wybuchowe.

Wcześniej - po wywiezieniu materiałów niebezpiecznych z bloku przy ul. Kossobudzkiego w Płocku - rzecznik KGP, powołując się na opinie ekspertów, podkreślił, że wybuch mieszkania w 11-piętrowym budynku doprowadziłby do tragedii "niewyobrażalnych rozmiarów", mogącej skutkować śmiercią setek osób. Zwrócił przy tym uwagę, że zapobiegły temu wspólne działania ABW oraz policji.

Źródło:

PAP

Autor:

mnd