14-latkowie z Wilanowa oszukali seniorów metodą "na policjanta"
Policjanci z warszawskiego Wilanowa zatrzymali dwóch 14-latków podejrzanych o udział w oszustwach metodą "na policjanta" - powiedział rzecznik mokotowskiej policji podkomisarz Robert Koniuszy. Dodał, że nastolatkowie wyłudzili od jednego pokrzywdzonego 23 tys. złotych.
Podkomisarz Robert Koniuszy poinformował, że kryminalni z warszawskiego Wilanowa mieli informację o tym, że 14-latkowie mają na koncie kilka przestępstw, których dopuścili się także na warszawskim Żoliborzu. -
Do pracy przy oszustwach "na policjanta" miał ich pozyskać pełnoletni kolega, który został już wcześniej zatrzymany przez żoliborskich funkcjonariuszy, a następnie tymczasowo aresztowany przez sąd - tłumaczył policjant.
-
Policjanci ustalili, że do tego rodzaju procederu celowo werbowani są nieletni, ponieważ w mniemaniu przestępców trudniących się oszustwami "na policjanta", nieletni podlegają innej odpowiedzialności za tego rodzaju przestępstwa niż dorośli - wyjaśnił Koniuszy.
Nieletni o wyglądzie dorosłychWskazał, że zaangażowani do odbierania pieniędzy lub kart bankomatowych od pokrzywdzonych swoim wyglądem muszą jednak sprawiać wrażenie, że są dorośli. -
W tym przypadku obaj zatrzymani przez policjantów nieletni mieli ponad 186 cm wzrostu - podał.
-
Kiedy nastolatkowie przychodzili do mieszkań pokrzywdzonych, ci byli tak przestraszeni zaistniałą sytuacją, że nawet nie zapytali o legitymacje służbowe ani w żaden inny sposób nie zweryfikowali, czy młodzi mężczyźni, którym dają w ręce karty bankomatowe, to funkcjonariusze CBŚP - przekazał Koniuszy.
Zaznaczył, że w taki sposób 14-latkowie otrzymali od pokrzywdzonych dwie karty płatnicze. -
Łącznie przeprowadzili nimi sześć transakcji, wybierając z kont osobistych 23 tys. zł. Pieniądze zostawili w miejscu wyznaczonym przez osobę kierującą oszustwami - powiedział.
Dodał, że obaj 14-latkowie kilka dni temu zostali zatrzymani i trafili do policyjnej izby dziecka. Po przesłuchaniu w mokotowskim wydziale do spraw nieletnich i patologii policjanci skierowali sprawę do sądu rodzinnego i nieletnich, który zadecyduje o ich dalszym losie.
-
W przypadku dorosłych tego rodzaju przestępstwo zagrożone jest karą do 8 lat więzienia. Nieletni natomiast mogą trafić do zakładu poprawczego - tłumaczył policjant.