Doradca prezydenta Zełenskiego: rosyjska mobilizacja Tatarów krymskich to ludobójstwo

  • 25.09.2022 14:06

  • Aktualizacja: 14:26 30.09.2022

Masowe mobilizowanie przez Rosję Tatarów krymskich na wojnę przeciwko Ukrainie to ludobójstwo według kryterium etnicznego; jest to wielka tragedia dla tego narodu - oświadczył w niedzielę Mychajło Podolak, doradca prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. Piątek to 214. dzień wojny w Ukrainie.

"Zmuszanie obywateli, by szli na wojnę na terytoriach okupowanych jest niczym innym, jak prowadzoną przez Moskwę próbą oczyszczania terytorium z nielojalnej ludności" - napisał Podolak na Twitterze.

"To wielka tragedia dla całego narodu" - podkreślił, odnosząc się do Tatarów krymskich, w przeszłości deportowanych przez władze sowieckie z ich ziem.

 

 

Władze Ukrainy poinformowały w sobotę, że w poprzednich dniach w miejscowościach zamieszkanych przez Tatarów na Krymie okupanci wręczali wezwania do wojska. Często także wsadzali ludzi do samochodów i zawozili do komisji uzupełnień. Przedstawicielka prezydenta Ukrainy na Krymie Tamiła Taszewa określiła to jako "pokazową akcję ukarania ze strony okupacyjnej administracji i Kremla Tatarów krymskich, którzy nie popierali okupantów przez wszystkie te lata, a teraz aktywnie popierali działania Sił Zbrojnych Ukrainy i opowiadali się przeciwko wojnie"

Wicepremier: w rosyjskiej niewoli jest kilka tysięcy naszych obywateli

W rosyjskiej niewoli jest kilka tysięcy Ukraińców - poinformowała wicepremier Ukrainy Iryna Wereszczuk, cytowana w niedzielę przez BBC. Jak podkreśliła, są wśród nich cywile, w tym wiele kobiet.

"Kilka tysięcy. Mówimy o 2,5 tys. jeńców. Ludzie pozostają w niewoli i, co jest najgorsze, pozostają tam cywile" - podkreśliła wicepremier. Zaznaczyła, że przez kilka wymian z rzędu strona rosyjska nie wypuściła na wolność cywilów.

"Cywile mają być zwróceni, a nie wymienieni" - oznajmiła Wereszczuk. Poinformowała też, że wśród więzionych jest wiele kobiet. Na razie wrócić na Ukrainę udało się tylko kilku Ukrainkom.

"Trzeba uwalniać kobiety, strasznie je traktują. Znęcają się nad nimi, biją nasze kobiety, torturują. Świat nie może w milczeniu patrzeć i obserwować, kiedy zabijane są nasze kobiety w więzieniu" - dodała wicepremier. 

Media: w jednej z wiosek na Syberii zmobilizowano na wojnę wszystkich mężczyzn

We wsi Tiumieniewo w obwodzie kemerowskim w Rosji zmobilizowani na wojnę z Ukrainą zostali wszyscy mężczyźni - napisała niezależna Nowaja Gazieta. Jewropa, powołując się na źródło. Rozmówca portalu poinformował o zmobilizowaniu 59 osób.

"Dzisiaj chodzili po podwórzach i rozdawali wezwania. W poniedziałek trzeba stawić się na komendzie wojskowej" - przekazał w sobotę rozmówca Nowej Gaziety. Jewropy. Według niego w okolicznych wioskach na Syberii jest praktycznie taka sama sytuacja.

Portal pisał też wcześniej o tym, że w liczącej ok. 300 mieszkańców miejscowości Kisliakowka w Kraju Krasnodarskim nad Morzem Czarnym tylko jednego dnia zmobilizowano 22 mężczyzn. Wszyscy z nich są w wieku ponad 40 lat, mają doświadczenie wojskowe.

Według portalu Meduza Rosja planuje zmobilizować 1,2 mln ludzi, głównie spoza dużych miast. Oficjalnie władze mówią o 300 tys. osób.

Media i analitycy podkreślają, że po ogłoszeniu "częściowej mobilizacji" zaczęły pojawiać się doniesienia o mobilizowaniu osób, które nie spełniają kryteriów określonych przez resort obrony, np. wezwania otrzymują starsi mężczyźni, cywile bez doświadczenia bojowego, osoby z chorobami przewlekłymi.

Władze: okupanci fałszują dane o frekwencji na tzw. referendum

Rosyjscy okupanci twierdzą, że na tzw. referendum w zniszczonych miastach na wschodzie Ukrainy frekwencja sięga 45 proc., mimo tego, że nawet nie posiadają spisu mieszkańców - pisze w niedzielę szef władz obwodu ługańskiego Serhij Hajdaj.

"Rosjanie nie mają spisu mieszkańców, którzy pozostali w okupowanych miastach, ale jest już frekwencja na poziomie 45 proc." - podkreśla Hajdaj na Telegramie.

"Podczas gdy pierwszego dnia tzw. referendum uzbrojeni wojskowi chodzili po mieszkaniach i zmuszali do głosowania na podwórzach, to w weekendy osoby z automatami są w miejscach masowego nagromadzenia ludzi", np. na bazarach - czytamy. Mieszkańcom sprawdzane są dokumenty, a następnie prowadzi się ich do "komisji wyborczych".

Hajdaj zaznacza, że nigdzie nie są podawane informacje w sprawie liczby oddanych głosów, a jedynie dane procentowe. "W zniszczonych prawie doszczętnie miastach Lisiczańsk, Siewierodonieck, Rubiżne okupanci informują o frekwencji od 41 do 46 proc." - wskazuje.

Od piątku władze okupacyjne w zajętych częściowo przez wojska rosyjskie czterech obwodach na wschodzie i południu Ukrainy przeprowadzają pseudoreferenda aneksyjne. Głosowania na okupowanych terytoriach obwodów donieckiego, ługańskiego, chersońskiego i zaporoskiego mają potrwać do wtorku.

Czytaj też: Ukraińcy przymuszani do udziału w pseudoreferendach. W Iziumie ekshumowano blisko 450 ciał

Źródło:

PAP

Autor:

fp

Kategorie: