Rody i Rodziny Mazowsza

Rody i rodziny Mazowsza: Starzeńscy ze Strabli, Pietkowa i Nowodworów

  • Piotr Szymon Łoś

  • 08.04.2018

Krótki opis odcinka

Gdy w 1944 roku Aleksandrę Starzeńską wyganiano z Rudy, dwór był już okradziony. Przez swoich. Zapewne tych samych, którym w spadku historia zostawiła: stawy, szkołę i kościół w Dębem Wielkim… Po dworze nie ma ani śladu, a trzy filary bramy wjazdowej straszą, przypominając dawne dzieje. Elżbieta z Komarów Krasicka w 1941 roku przyjechała do Pietkowa. Chciała żyć i pracować dalej, mimo sędziwego już wieku. Co zastała? Ograbiony dwór. Poszła na wieś, wchodząc do poszczególnych czworaków. Widząc swoje rzeczy z domu, wskazywała: „to moje”. W jednym z nich, u Gąsowskich nie znalazła nic. No tak, jak się spodziewałam, że Gąsowski to porządny człowiek i on nic nie weźmie – powiedziała, wychodząc z izby. Niemcy jednak już objęli majątek, nie miała w nim co robić. Wróciła do życzliwych Panien Kanoniczek, gdzie w osamotnieniu i tęsknocie za rodzinnym domem, zmarła. Resztę historii dopisali Niemcy i tzw. reforma rolna 1944 roku. Po pietkowskim dworze także nie ma śladu… W narodowej i społecznej sprawie Rodzina Starzeńskich była znaczącą w przedrozbiorowej historii Podlasia, Mazowsza, Polski, jak i później. Praktycznie jednak niewiele osób podejmowało się badania jej dziejów. Było tak aż do początku lat 2000. Mnie zainteresowała ta rodzina także z tej racji, że Muzeum Rolnictwa, w którym pracuję, znajduje się w pałacu i na terenie parku dworskiego, stanowiących własność jednej z gałęzi podlaskiej linii tej rodziny – wyjaśnił Eryk Kotkowicz, historyk z Muzeum Rolnictwa im. ks. K. Kluka w Ciechanowcu (pow. wysokomazowiecki, woj. podlaskie), doktorant na Wydziale Socjologiczno-Historycznym Uniwersytetu w Białymstoku. - Gdy przystępowałem do pisania książki o historii Pietkowa, pamięć o Starzeńskich była już mniejsza. Ostatnimi właścicielami dóbr pietkowskich byli potomkowie Starzeńskich, rodzina Krasickich. O nich mieszkańcy wypowiadają się z wielkim szacunkiem, choć relacje między dworem a wsią bywały różne, co wymaga jeszcze dalszych badań – mówił z kolei w „Rodach…” Piotr Sobieszczak, nauczyciel historii w Szkole Podstawowej im. B. Prusa w Poświętnem (pow. białostocki, woj. podlaskie), autor opracowania pt.: Pietkowo. Miedzy dworem a wsią. Starzeńscy – podkreślił E. Kotkowicz – byli oddani sprawie narodowej i zagadnieniom społecznym. Dobrym przykładem zaangażowania w nurt niepodległościowy jest Wiktor Wacław Starzeński (1826-1882) ze Strabli, zwolennik umiarkowanego podejścia do walki zbrojnej (nazywany podlasko-litewskim Wielopolskim), ale jednocześnie uczestnik powstania styczniowego i za to zesłany do Rosji. Represją w stosunku do niego była też konfiskata rodzinnej Strabli. Nie można zapomnieć o Józefie Starzeńskim (ok. 1710 – 1785) z linii wielkopolskiej, kasztelanie gnieźnieńskim, który wraz z synem Krzysztofem przystąpił do konfederacji barskiej. Osobnego podkreślenia wymaga rok 1918, kiedy to na terenie majątku pietkowskiego u Gabrieli ze Starzeńskich Komarowej formował się 10 Pułk Ułanów Litewskich. Z kolei tragiczny był los jej wnuka, Jerzego Krasickiego, który zginął z rąk sowieckich. Kolejny przykład: w powstaniu warszawskim walczył Jan Kazimierz Starzeński z Nowodworów. Starzeńscy dbali nie tylko o rozwój swoich majątków, ale działali np. w Towarzystwie Rolniczym, na początku lat 60. XIX wieku w swych dobrach zaprowadzili oczynszowanie chłopów, ograniczając im pańszczyznę. W niektórych folwarkach przeprowadzili sami uwłaszczenie, jeszcze przed ukazem carskim, zawierając z chłopami prywatne umowy. Znani są też jako ogrodnicy; największą sławą okryły się ogrody pietkowskie. Podobnie w Klukowie, gdzie hodowano oryginalne gatunki kwiatów, drzewka pomarańczowe i inne rośliny, co zauważył w swych pismach Zygmunt Gloger. Hodowlane osiągnięcia obu majątków były wielokrotnie wysoko nagradzane na wystawach ogrodniczych. Powtórka z historii przodków Starzeńscy pochodzą ze Starzenic koło Wielunia (pierwsza wzmianka 1395, Maciej ze Starzenic – protoplasta), z czasem osiedli w Galicji (galicyjski tytuł hrabiowski 1780 rok), na Podlasiu i na Litwie, a część z nich, mniej zamożna i wpływowa, pozostała w Wielkopolsce. Wydaje się, że linia podlaska, ze względu na znaczenie społeczno-polityczne oraz status majątkowy, osiągnęła najwięcej. Z gałęzi tzw. starościńskiej pochodzą: Maciej Maurycy (1717-1787), Michał Hieronim (1757-1816/1823), Kazimierz Władysław (1816-1899), Maciej Ignacy (1791-1845) i Wiktor Wacław (1826-1882).  Początkiem awansu rodziny była pozycja Macieja Maurycego Starzeńskiego, starosty brańskiego, związanego z Janem Klemensem Branickim (h. Gryf) z Białegostoku, którego był sekretarzem. Syn tegoż, Michał Hieronim był nie tylko starostą brańskim, ale także członkiem Komisji Wojskowej Obojga Narodów, uczestnikiem Sejmu Wielkiego, zwolennikiem Konstytucji 3 Maja i powstańcem kościuszkowskim (1794). Po upadku Rzeczypospolitej, będąc zniechęconym sytuacją kraju, zaangażował się w organizację Obwodu Białostockiego, o czym szerzej mówi w audycji E. Kotkowicz. Dla historii rodziny Michał Hieronim jest o tyle ważny, że napisał pamiętniki, pozwalające poznać dzieje jego własne i rodu na tle wydarzeń ogólnych. Władał on dobrami posagowymi żony, zaś z interesujących nas majątków Starzeńskich, w 1798 roku od Dominika Kuczyńskiego (swego przyjaciela i bliskiego krewnego małżonki) kupił dobra ziemskie Pietkowo. Po śmierci żony Barbary z Kuczyńskich w 1805 roku, w imieniu małoletniego syna Macieja Ignacego sam gospodarował. Aby uniknąć waśni wśród dzieci, majątki podzielił: Józef Leon otrzymał Pietkowo, Klukowo, Kuczyn i Baczki (pow. węgrowski), zaś Maciej Ignacy pozostał w rodowej Strabli. Trzej wnukowie Michała Hieronima, a więc synowie Józefa oraz Macieja, zapoczątkowali podlaskie gałęzie rodziny, a byli to: Kazimierz Władysław z Pietkowa, Michał Konstanty (1818-1884) z Nowodworów, Wiktor Wacław (1826-1882) ze Strabli [Dzieje linii ze Strabli i Rudy Mazowieckiej] Radziwiłł z Białej i pani Józefowa Starzeńska Wyobraźmy sobie człowieka zamożnego, właściciela jednej z największych w kraju magnackich fortun (choć podupadającej), jak musiał krążyć po korytarzach domu, wchodząc do komnat zarówno żony, jak… i kochanki. Obie miał koło siebie, ale – jak podawali pamiętnikarze – każda z nich mieszkała w oddzielnym skrzydle pałacu. Ich ukochany zaś dbał o to, aby księżna z hrabiną przypadkiem nie spotkały się… Trwało to jakiś czas, ale trzy rodziny powiedziały dość! Ani Radziwiłłom, ani Starzeńskim ani Morawskim sprawa nie mogła się podobać, szukano więc jakiegoś rozwiązania. Ono z czasem przyszło właściwie samo, bo zrezygnowany Starzeński ze smutkiem, ale w zawierzeniu Bogu, małżeńskie obrączki umieścił pod wizerunkiem swego patrona w kościele w Strabli. Dominik Hieronim Radziwiłł (1786-1813), XI ordynat nieświeski i ołycki oraz posiadacz nie ordynackich Birż, Dubinek i Białej [Radziwiłłowie z Białej] był pułkownikiem w wojsku Księstwa Warszawskiego, uczestnikiem napoleońskiej bitwy pod Hanau. Ranny, zmarł w wieku 27 lat, pozostawiając po sobie sławę żołnierza i… zadłużonego magnata. Ten radziwiłłowski młodzian zdążył również w krótkim czasie poprzewracać życie osobiste sobie, jak i rodzinie Starzeńskich. Wydarzenia, określane mianem skandalu, zazwyczaj trafiają pod pióro pamiętnikarzy, ale – jak zauważa Eryk Kotkowicz – na te relacje spisane przez różne osoby, należy brać poprawkę. Genealogia jest tu jednak bezlitosna i mówi o faktach. Po kolei więc. W lipcu 1805 roku umiera Barbara z Kuczyńskich Starzeńska (1753-1805), dziedziczka m.in. Kuczyna (i rodzinnego archiwum, o czym będzie jeszcze mowa), wywodząca się z kolejnego, obok Ossolińskich najznaczniejszego rodu Podlasia. Jej dziedzictwo trafia do rąk dwóch synów. Jeden z nich, Józef Starzeński już w październiku tego samego roku bierze ślub z Teofilą z Morawskich h. Dąbrowa. Młoda pani Starzeńska jest prawnuczką Kuczyńskiej, a swoje piękne imię Teofila nosi po babce Radziwiłłównie. Dla ciągle budujących swoją pozycję Starzeńskich, jest więc doskonałą partią, a do tego wnosi spory majątek. Małżeństwo wydaje się być udane. Dwa lata później w 1807 roku Starzeńscy zostają zaproszeni na ślub w rodzinie Teofili – z Izabelą Mniszchówną żenił się bowiem tenże Dominik Hieronim Radziwiłł, najlepsza wtedy partia małżeńska. Partia doskonała, choć majątki już podupadłe, toczyły się o nie zresztą rodzinne walki, gdy Dominik był jeszcze niepełnoletni. Podczas wesela Dominik i Teofila opuszczają uroczystość, a po jej zakończeniu ona zostaje już w Nieświeżu. Trochę jak z Zygmuntem Augustem i Barbarą: na Wawelu Austriaczka, a w Wilnie… Nie od razu, ale ostatecznie Teofila z Morawskich rozwodzi się z Józefem Starzeńskim, wychodząc za Dominika. Jeszcze przed ślubem wydaje na świat syna Aleksandra Dominika Radziwiłła (1808 – 1859), który jako potomek nieślubny przez członków rodu Radziwiłłów w linii kleckiej został pozbawiony dóbr ordynackich. Jego młodsza siostra Stefania, urodzona w legalnym związku, została ostatnią właścicielką Białej i przynależnego do tych dóbr klucza sławatyckiego. Wracając do Starzeńskich. Uzyskanie rozwodu Józefa z Teofilą nie było łatwe. Władze kościelne, w zamian za jego udzielenie, nakazały Józefowi Starzeńskiemu ufundowanie kościoła. Co też się stało, już po jego śmierci spadkobiercy wybudowali świątynię rzymsko-katolicką w Klukowie. Zapomniany Józef Starzeński i jego potomkowie Józef Leon Starzeński (1784-1831), wspomniany wyżej, był wychowywany u boku matki, ojciec zajmował się działalnością publiczną. Przez to pierwsze, niefortunne małżeństwo Józef był mocno przez życie doświadczony. Los wynagrodził mu krzywdy w drugim małżeństwie: jego żoną została Karolina z Benkinów (1789-1834/36, c. Jana i Marianny, 1° Janowa Szczepanowska), wspierająca męża na każdym kroku; stworzyli szczęśliwą rodzinę. Postać Józefa Leona jest w historii zapomniana. Jest też mało danych biograficznych. Chciałbym pamięć o nim przywrócić, stąd w mojej pracy doktorskiej Józef Leon znajdzie szczególne miejsce – wyjaśnił Eryk Kotkowicz. Faktyczne gospodarowanie w Pietkowie i innych dobrach rozpoczął po śmierci ojca w 1823 roku. Był posłem na sejm z obwodu tykocińskiego (1830), a zmarł w okresie powstania listopadowego jako rosyjski więzień stanu w 1831 roku. Z małżeństwa z Karoliną z Benkinów miał czworo dzieci. Córka Zofia (1828-1867), była zamężna za Adamem Aleksandrem Ronikierem (1818-1873) z Korytnicy w pow. węgrowskim, oryginałem, jasnowidzem, ale i dobrym gospodarzem (wytwórnia sera śmietankowego, zwanego „ronikierowskim”), dziadkiem Adama Ronikiera (1881-1952) z Ząbek [Ronikierowie z Ząbek] działacza politycznego i społecznego, dwukrotnego prezesa Rady Głównej Opiekuńczej (RGO). Synowie zaś to Henryk Leon, Kazimierz Władysław i Michał Konstanty Starzeńscy. Kazimierz Władysław Starzeński (1816-1899), właściciel Pietkowa, Łukawicy i Wilkowa, cieszył się powszechnym szacunkiem, czego dowodem była – jak podaje Piotr Sobieszczak w swojej książce – honorowa pięcioletnia funkcja marszałka szlachty augustowskiej i sędziego pokoju w Tykocinie. Był członkiem Rady Stanu, Rady Nadzorczej Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego w Warszawie, a w samorządzie należał do rady powiatu łomżyńskiego. W 1861 roku, na znak sprzeciwu wobec zastrzelenia przez zaborcę pięciu polskich protestujących, zrezygnował z funkcji marszałka guberni augustowskiej, później również odrzucił propozycję objęcia stanowiska prezydenta Warszawy. Form działalności społeczno-politycznej Kazimierza było znacznie więcej. Był lojalny wobec caratu, ale postępowy w kwestiach społecznych. To właśnie on oczynszował chłopów w swoich majątkach, a po uwłaszczeniu tychże w 1864 roku ziemianom służył radami i zachęcał do dalszych reform w gospodarstwach. Jak często bywało, także na terenie dóbr pietkowskich kłopotu przysporzyła możliwość korzystania gospodarzy wiejskich z dworskich serwitutów. W chwili wydzierżawienia jednego z folwarków, prawo to zostało chłopom odebrane, o co mieli oni żal do Kazimierza Starzeńskiego jeszcze przez lata. Prawdziwy cel pozostawienia serwitutów przez zaborcę, został w jakiejś mierze osiągnięty – było nim bowiem skłócenie wsi z dworem. Kazimierz Władysław ożeniony był z Zofią z Ożarowskich (1825-1898), o której – jak mówi Eryk Kotkowicz – pozostała pamięć osoby ciepłej, spokojnej i o koncyliacyjnym usposobieniu. Z małżeństwa tego były dwie córki: Gabriela Anna i Maria (1850-1897). Starsza z nich, Gabriela była zamężna za Józefem Komarem (1840-1886) z Bejsagoły, synem właściciela Poniemunia na Litwie Kowieńskiej. Panie na włościach i wojenne opuszczenie pietkowskiej Arkadii - Przeglądając przed audycją swoją książkę, skonstatowałem, że od chwili śmierci Kazimierza Władysława Starzeńskiego, w Pietkowie nastały rządy kobiet – mówi Piotr Sobieszczak, opowiadając o dwóch z nich: Gabrieli i Elżbiecie. Gabriela Karolina ze Starzeńskich Komarowa (1845-1930), wcześnie owdowiała, przyczyniła się walnie do rozwoju społecznego Pietkowa i gminy Poświętne. Przez lata wzorowo i z innowacyjnymi pomysłami prowadziła dobra pietkowskie (oraz rodzinne w Poniemuniu na Litwie). W roku 1930, jak podają T. Epsztein i Sł. Górzyński, a de facto w latach 20. XX wieku, liczyły one 3623 ha. Niektóre folwarki wydzierżawiła, co dawało dochód. W ludzkiej pamięci pozostały liczne działania Gabrieli Komarowej, jak np. utworzenie szkoły tkackiej, rozwój koszykarstwa czy zainicjowanie uprawy lnu. Komarowa czynnie uczestniczyła w powstaniu Towarzystwa Ochotniczych Straży Pożarnych w Pietkowie (1912) oraz Towarzystwa Spożywców. Jej działania ukierunkowane były nie tylko na dochodowość majątku, ale i na rozwój wsi poprzez wytwórczość, która mieszkańcom przysparzała dodatkowych funduszy. W 1914 roku na czas wielkiej wojny właściciele Pietkowa utworzyli lazaret na 50 łóżek. Bezwzględnie jednak – o czym opowiedział Piotr Sobieszczak – wydarzeniem najwyższej rangi w 1918 roku był udział Gabrieli Komarowej w powstaniu 10 pułku ułanów litewskich, którego formowanie odbyło się w Pietkowie. Żołnierzom udostępniła ona nie tylko majątek, ale cały dom. Zapewniła pełne wyżywienie, a na terenie folwarku odbywały się szkolenia i ćwiczenia wojskowe. Jeszcze za swego życia, w 1923 roku Gabriela Komarowa dobra pietkowskie sprzedała formalnie w rodzinie: młodszej córce Elżbiecie i wnukowi Ludwikowi Górskiemu. Elżbieta z Komarów Krasicka (1874-1943), urodzona w Poniemuniu, w 1898 roku w Pietkowie poślubiła Witolda Franciszka Krasickiego (1859-1902) z linii wołyńsko-litewskiej, inż. komunikacji, z którym (w krótko trwającym małżeństwie) miała dwóch synów. Jak wyjaśnił Piotr Sobieszczak, Elżbieta Krasicka borykała się z kłopotami finansowymi i nie był to już dobry czas dla dóbr pietkowskich. Po zniszczeniach wojennych, tuż po I wojnie św. majątek został zadłużony, czego przykładem może być niedopłacenie połowy podatku dochodowego, zaległości w podatku gruntowym i innych. Sytuację pogarszała nikła dochodowość, spowodowana m.in. niskimi cenami produktów rolnych, a później także kryzysem przełomu lat 20. i 30. Areał ziemi zmniejszał się poprzez prywatną parcelację. Nie bez znaczenia w tych kłopotach był fakt, że nie wszyscy administratorzy dóbr pietkowskich potrafili je należycie prowadzić, a nawet – co zapamiętali mieszkańcy wsi – oszukiwali oni właścicieli majątku. Pierwsza połowa lat 30. to dla Elżbiety z Komarów Krasickiej okres najtrudniejszy. Poza negocjacjami z wierzycielami i innymi działaniami, jednym ze sposobów polepszenia sytuacji – bardzo typowym dla dworów ziemiańskich tego okresu – było uruchomienie pensjonatu dla gości. Stąd też, oprócz najbliższych, dom pietkowski przyjmował licznych przybyszów, także spoza kręgu rodzinnego. W latach późniejszych, jak podaje autor książki o Pietkowie i gość „Rodów…”, o stanie ekonomicznym majątku wiadomo niewiele. W audycji radiowej przed laty Anna z Dzieduszyckich Szeptycka mówiła, że w roku 1937 wraz z mężem Janem Kazimierzem odetchnęli. Majątki zaczęły przynosić dochód, wyraźnie poprawiła się ich sytuacja, a rodzina – wobec rozwoju polskiej gospodarki, w tym rolnictwa – w przyszłość patrzyła z nadzieją. Może i w Pietkowie nastały lepsze czasy i dlatego źródła milczą? Niezależnie od zapisów w księgach gospodarczych, wydarzenia 1939 roku zmieniły wszystko i zniszczyły ostatnie dwa lata poprawy kondycji polskiego ziemiaństwa. Pomimo trudności finansowych, Krasiccy z Pietkowa, pomni także tradycji przodków Starzeńskich, nadal służyli lokalnej społeczności, m.in. w dziedzinie oświaty: Częstymi gośćmi byli tam [tj. we dworze] m.in. uczniowie z lokalnej szkoły powszechnej. Była to niewątpliwie zasługa hrabiny Elżbiety Krasickiej, zwłaszcza jej postawy prospołecznej. Krasicka angażowała się czynnie w działalność lokalnych stowarzyszeń świeckich i religijnych, zainicjowała m.in. powstanie przytułku (domu noclegowego) przy kościele parafialnym. Była wyczulona na krzywdę ludzką i w miarę własnych możliwości pomagała innym. (…) Dzięki niej wrócił obraz Matki Boskiej Hodyszewskiej, który był w Rosji. Była bardzo skromna, schludnie ubrana, drobna, gdyby szła ulicą, to nikt by nie poznał, że szła hrabina. (P. Sobieszczak, Pietkowo..., s. 195-196). Dobrą opinią cieszyli się też synowie Elżbiety Krasickiej. Młodszy z nich, Witold Marian Krasicki (1902-1982) przez pewien czas administrator Pietkowa, był ppor. 7 pułku ułanów lubelskich, brał udział w kampanii wrześniowej 1939 roku. Niemal całą wojnę spędził w oflagu w Murnau. Po uwolnieniu był oficerem łącznościowym przy naczelnym dowództwie okupacyjnym armii francuskiej w Austrii. Resztę życia przebywał na emigracji w Argentynie, przyjeżdżając kilka razy do Pietkowa. Na kilka lat przed śmiercią, pragnął wrócić do Pietkowa na stałe, na co nie zezwoliły władze PRL. Zmarł w Buenos Aires, pochowany został na cmentarzu w Pietkowie. Starszy brat Witolda, Jerzy Antoni Krasicki (1899-1939) był prawnikiem, sędzią Sądu Okręgowego w Białymstoku, potem w Warszawie, mimo swoich lewicowych sympatii, po przybyciu do matki we wrześniu 1939 roku, został aresztowany w Pietkowie, a następnie stracony przez sowietów między 20 września a 10 października, być może w Białymstoku lub w innych okolicznościach i miejscu. Po wycofaniu się Niemców, po 20 września 1939 roku do Pietkowa weszli sowieci. Elżbieta Krasicka z obecną dalszą rodziną, została wyprowadzona ze dworu i – jak wspominała Danuta Sulistrowska (1921-2015), córka Kazimierza, byłego prezydenta Grodna i Jadwigi z Olizarów – wraz z innymi miała być rozstrzelana. Sowieccy żołnierze jednak wycofali się z tej decyzji i wszystkich wywieźli do Białegostoku. Po uratowaniu się z aresztowania, Elżbieta Krasicka wyjechała do Warszawy. Na chwilę powróciła do Pietkowa w 1941 roku. Przyjechała wówczas z nowym administratorem, mając nadzieję na dalsze gospodarowanie w majątku. Dobra jednak objęli Niemcy. Nie mając środków do życia, pozbawiona opieki syna z racji jego uwięzienia w oflagu, wróciła do Warszawy, gdzie dachu nad głową nadal użyczały jej Panny Kanoniczki; u nich w domu zmarła. Zofia z Komarów Górska (1869-1916), starsza siostra Elżbiety Krasickiej, przez 12 lat sama prowadziła dobra ceranowskie (pow. sokołowski) po przedwczesnej śmierci męża, Franciszka Górskiego (1858-1904), syna Stanisława, a wnuka gen. Franciszka Borgiasza Górskiego z Woli Pękoszewskiej na Mazowszu [Górscy z Woli Pękoszewskiej]. Tak jak siostra, w Ceranowie zajęła się pracą społeczną, tworząc ochronkę dla dzieci folwarcznych, dwuklasową szkołę wiejską, organizując kursy dla nauczycieli. Ponadto za jej czasów w Ceranowie powstało kąpielisko, ambulatorium dla chorych, herbaciarnia, dom starców, biblioteka i sklep. Na początku I wojny św. założyła również lazaret. Poza zmarłą w niemowlęctwie córką Anną, Franciszkowie Górscy pozostawili dwóch synów: Józefa (1891-1961), ostatniego właściciela Ceranowa oraz Ludwika. Ludwik Kazimierz Górski (1894-1945) był przede wszystkim naukowcem, specjalistą ekonomii politycznej i historii ekonomii (KUL). Początkowo zajął się Ceranowem, który to majątek z czasem przekazał bratu Józefowi. Z powodów zdrowotnych w 1933 roku osiadł w zakupionych Myślętach (pow. działdowski), dojeżdżając na wykłady do Lublina. Zainteresowania badawcze prof. Ludwika Górskiego przydały się tajnemu Stronnictwu Pracy, na zlecenie którego podczas okupacji przygotował projekt kierunków powojennej polityki agrarnej przyszłej niepodległej Polski. Opracowanie to, nie zastosowane oczywiście przez komunistów, znalazło się w Bibliotece Narodowej. Od roku 1923, w wyniku wspomnianej transakcji kupna-sprzedaży dóbr pietkowskich, wraz z ciotką Elżbietą Krasicką stał się ich współwłaścicielem. Po śmierci Gabrieli Anny Komarowej, oboje właściciele dzielili się obciążeniami, związanymi z gospodarstwem. Na co dzień Ludwik (ożeniony z Marią ze Światopełk-Mirskich) z rodziną mieszkał w Myślętach. Od Klukowa do Nowodworów Henryk Leon Starzeński (1821-1896), brat Kazimierza z Pietkowa, po ojcu Józefie Leonie był właścicielem Klukowa, które weszło do rodziny Starzeńskich jako dobra dziedziczne wspomnianej już Barbary z Kuczyńskich. Jak podaje PSB, Henryk Leon w Augustowskiem należał do ścisłego grona przywódców stronnictwa „Białych”, był współwydawcą dwutygodnika „Niwa”, członkiem honorowym Deputacji szlacheckiej guberni augustowskiej, współzałożycielem Tow. Rolniczego w Warszawie (1858), radcą Dyrekcji Głównej TKZ. Tak jak brat w Pietkowie, tak Henryk w Klukowie wprowadził oczynszowanie chłopów. Ożeniony z Julią Trawną, zmarł bezpotomnie. Po nim dziedziczył bratanek Adam. Adam Starzeński (1846-1917) z Klukowa i Nowodworów, syn Michała Konstantego (1818-1884) i Elżbiety z Ożarowskich, był ciekawą postacią. Studiował na Uniwersytecie Jagiellońskim i zdaniem Józefa Włodka, ziemianina i pamiętnikarza, gospodarzem był dobrym. Pod koniec XIX i na początku XX wieku w dobrach nowodworskich (które Adam objął w 1884 roku) uprawiano zboża i ziemniaki, a Starzeńscy inwestowali również w inne dziedziny, m.in. byli udziałowcami cegielni w Warszawie i Ciechanowcu. Od 1950 roku działał młyn, który w okresie dwudziestolecia międzywojennego był nieczynną już ozdobą parku dworskiego. Dzieje Nowodworów ściśle wiążą się z historią Klukowa. – Nie wiemy dobrze, od kiedy dobra nowodworskie weszły w posiadanie Starzeńskich – wyjaśnia Eryk Kotkowicz. Dodaje jednak, że po okresie właścicieli cząstkowych, pod koniec lat 40. lub 50. XIX wieku od przedstawicieli rodu Szczuków Nowodwory kupił Michał Konstanty Starzeński z Klukowa (1818-1884). Był on ożeniony z rodzoną siostrą swej bratowej, Elżbietą z Ożarowskich, diametralnie różniącą się charakterem. Ona silną ręką zaprowadziła nowe rządy w Nowodworach, zaczynając od wystawienia obiektów gospodarczych w obrębie założenia pałacowo-parkowego (oficyna, stajnie i in.), a następnie zainicjowała upiększenie samego parku i planowała rozbudowę dworu. Niestety, na tym tle doszło do rodzinnej waśni. Syn Adam sprzeciwił się inwestowaniu w nowy dom i dobra, za co spotkała go kara w postaci wydziedziczenia. Majątek objęła siostra Adama, Maria (1860-1908), zamężna za Edmundem Szczuką. Siedziba rodzinna według projektu Juliana Ankiewicza została rozbudowana, ale gospodarczo majątek zaczął podupadać, ze względu na skłonność do hazardu Edmunda Szczuki. Dopiero w latach 20. XX wieku, część utraconych przez Szczukę dóbr nowodworskich Michał Henryk Starzeński odkupił na spółkę wraz z zamożnym sąsiadem z Gródka, Józefem Maruszewskim. W późniejszym okresie formalnie właścicielką Nowodworów była Irena Starzeńska (1888-1975), niezamężna córka Adama, zaś Klukowem władał Michał Henryk Starzeński (1884-1946), jej brat, który jak chce J. Włodek, miał też swoje udziały w samych Nowodworach. Początkowy okres rządów Starzeńskich w Nowodworach był bardzo korzystny. Później jednak, co nastąpiło być może od chwili małżeństwa Marii ze Starzeńskich z Edmundem Szczuką, rozpoczęły się trudności z utrzymaniem rozległych dóbr. Już na przełomie XIX i XX wieku w nowodworskim pałacu otworzono pensjonat, do którego goście przyjeżdżali z powodu walorów uzdrowiskowych Ciechanowca. Niemniej, nawet po zniszczeniach wojennych i w okresie kłopotów, Starzeńscy założyli ochronkę dla dzieci, a sam ośrodek dworski, jak zawsze tętnił życiem i promieniował kulturą. Warto dodać, że na kilka lat przed I wojną św. Michał Henryk Starzeński w Nowodworach założył teatr amatorski, który był de facto tajnym zgromadzeniem osób, działających na rzecz niepodległości. Wracając do Adama Starzeńskiego. Poza zdolnościami gospodarskimi, był on bibliofilem i miłośnikiem historii. Jego szacunkowi do rodzinnej przeszłości, Podlasie zawdzięcza kilka ważnych źródeł historycznych, na czele z pamiętnikiem Wiktoryna Kuczyńskiego (1668-1737), kasztelana podlaskiego, którego Starzeńscy ze Strabli, Klukowa, Pietkowa i Nowodworów (ale także Ostrowscy z Korczewa nad Bugiem, Ciecierscy z Ciechanowca, Bacików i Pobikrów) są bezpośrednimi potomkami. Oryginał pamiętnika znajdował się w Korczewie u Krystyna Ostrowskiego, ale spłonął wraz z biblioteką podczas II wojny św. Poszukujący jednak archiwaliów rodzinnych, rozumiejący ich wagę historyczną, a nie partykularnie, Adam Starzeński skopiował dzieło Kuczyńskiego z korczewskiego oryginału, przekazując wraz z innymi materiałami do lwowskiego Ossolineum. Tekst ten stał się podstawą wydania pamiętnika w 1999 roku. Inna część zbiorów Starzeńskich (przechowana m.in. przez Barbarę z Kuczyńskich), już za czasów Michała Henryka Starzeńskiego, trafiła – za pośrednictwem Jana Glinki – do Grodna. W Almanachu Woreyda z 1928 roku, wydawnictwie będącym księgą adresową, bardziej towarzyską niż źródłem naukowym, przy osobach Michała Henryka i jego żony Eugenii z Brońskich, podane są dwie siedziby: Klukowo i Nowodwory. W Klukowie oprócz ziemi były wiatraki, gorzelnia, ale mimo, że w jakimś stopniu majątek był uprzemysłowiony, działo się z nim źle. Zdaniem J. Włodka, Michał Henryk Starzeński nie odziedziczył po ojcu Adamie gospodarskich zdolności. Nazwał go wręcz bankrutem. Dodał jednak, że winę główną za pogarszający się stan Klukowa ponosili źle dobierani administratorzy. Michał musiał to wszystko widzieć, bo jak z kolei pisze Piotr Sobieszczak, całymi miesiącami przebywał on u kuzynki Elżbiety Krasickiej w Pietkowie. Stamtąd zresztą też pochodzą pisane przez niego listy w sprawach Archiwum Starzeńskich. Na kilka lat przed II wojną św. ostatnią część dóbr klukowskich, wraz z dworem, od Michała Starzeńskiego nabył Wacław Żytyński, dotychczasowy dzierżawca jednego z folwarków. Na Michała Starzeńskiego spadła jeszcze jedna tragedia, w 1937 roku zmarła jego żona Eugenia. Wraz z czternastoletnim wówczas synem Janem Kazimierzem przeniósł się do swojej siostry Ireny w Nowodworach, których część przecież wcześniej wykupił i miał w nich swoje udziały. Jan Kazimierz Starzeński (1923-2010) urodził się w Nowodworach i w nich spędził lwią część dzieciństwa i młodości. Uczył się w gimnazjum w Wilnie, a wakacje 1939 roku spędzał właśnie w Nowodworach. Sowieci, gdy zajęli pałac, próbowali go przekonać do tego, aby pojechał z nimi do Rosji, gdzie zrobią z niego prawdziwego komunistę… Z pomocą dobrych ludzi przedostał się do Generalnego Gubernatorstwa. Mieszkając w Warszawie u rodziny, zaangażował się w konspirację, wchodząc w struktury Armii Krajowej, jak sam jednak wspominał, munduru nigdy nie nosił. Wziął udział w powstaniu warszawskim. Po wojnie ukończył Politechnikę Warszawską, pracował jako geodeta. W małżeństwie z Jolantą z Halka-Ledóchowskich miał czworo dzieci: Marię, Magdalenę, Macieja i Marka. Przez wiele lat kontaktował się z Kazimierzem Uszyńskim, twórcą i dyrektorem Muzeum Rolnictwa w Ciechanowcu. Ostatni raz wraz z córką i synem, Jan Kazimierz Starzeński odwiedził Nowodwory w 2009 roku, przekazując cenne informacje z historii rodziny. Łańcuch dziejów… Począwszy od Macieja Maurycego (1717-1787), starosty brańskiego, a skończywszy na Janie Kazimierzu, Starzeńscy na Podlasiu byli przez ponad 150 lat. I choć XX-wieczna historia obeszła się z nimi okrutnie (panie Starzeńskie, opuszczające ze smutkiem swoje domy!), pozostawili trwałe ślady: w gospodarce, kulturze, oświacie i polityce. Dzisiejsi ich potomkowie – zarówno po mieczu, jak i kądzieli, udostępniając resztki rodzinnych zbiorów na ile mogą, pomagają tym, których te stare dzieje coraz bardziej interesują. Nie dziwi już fakt, że o tej historii coraz więcej się pisze (przykłady lektur poniżej), bo komuś i czemuś ona służy. Przeszłość takiego rodu, jak Starzeńscy, czasami sielankowa, innym znów razem szorstka i do bólu prawdziwa, mówi nie tylko o kraju czy narodzie, ale jest również częścią tożsamości lokalnej. Korzenie natomiast, to nie tylko powikłana genealogia, ale może przede wszystkim świadomość, że my współcześni jesteśmy tylko drobnym paciorkiem w tym długim łańcuchu dziejów. PŁ, 10 kwietnia 2018 [audioplayer file="http://www.rdc.pl/wp-content/uploads/2018/03/Rody-i-rodziny-31-03-2018-15_06_55.mp3" naglowek="Posłuchaj" float="left" szerokosc="100%"] [audioplayer file="http://www.rdc.pl/wp-content/uploads/2018/04/Rody-2-kwiecień-2018-15_09_05.mp3" naglowek="Posłuchaj" float="left" szerokosc="100%"] [audioplayer file="http://www.rdc.pl/wp-content/uploads/2018/04/Rody-i-Rodziny-Mazowsza-07-04-18-15_05_30.mp3" naglowek="Posłuchaj" float="left" szerokosc="100%"] [gallery ids="225647,225648,225649,225650,225651,225652,225653,225654,225655,225656,225657,225658,225659,225660,225661,225662,225663,225664,225665,225666,225667,225668,225669,225670,225671,225672,225673,225674,225675,225676"] ---------------------- Lit.: Almanach Woreyd 1928, Warszawa 1928, s. 360 (reprint); A. Dobroński, Starzeński Kazimierz Władysław (1816-1899), PSB, T. XLII, Warszawa-Kraków 2003-2004, s. 407-408; T. Epsztein, Sł. Górzyński, Spis ziemian Rzeczypospolitej Polskiej w roku 1930; województwo białostockie, Warszawa 1990, s. 21; K. W. Gańko, Hrabia Marian Starzeński i jego rodzina w dobrach Ruda, Warszawa 2015, s. 45; K. Górska-Gołaska, Górscy herbu Boża Wola, Poznań 2000, s. 101-104, 118-122; Sł. Górzyński, Arystokracja polska w Galicji, Warszawa 2009, s. 356-357; J. Hościłowicz, Zespół pałacowy w Strabli, jego dzieje i konserwacja, „Biuletyn konserwatorski województwa białostockiego”, Białystok 1996, s. 7-8; K. Jasiewicz, Lista strat ziemiaństwa polskiego 1939-1956, Warszawa 1995, s. 523; http://klukowo.pl/nasza-gmina/historia-gminy/historia-miejscowosci.html - dostęp 10.04.2018; A. Kołodziejczyk, Dzieje Korytnicy i ziemi korytnickiej, Korytnica 2007, s. 99; S. Konarski, Górski Ludwik Kazimierz i Górska Zofia z Komarów (biogramy), „Ziemianie polscy XX wieku”, Warszawa 1994, s. 47, 50-52; E. Kotkowicz, Michał Starzeński a upadłość banków Piotra Fergusona Teppera i Karola Schultza, „Ciechanowiecki Rocznik Muzealny”, t. XI, Ciechanowiec 2015, s. 41; tenże: Maciej i Michał Starzeńscy jako kolatorzy kościoła w Strabli, „Ciechanowiecki Rocznik Muzealny”, t. XII, Ciechanowiec 2016, s. 29 i 33; W. Kuczyński, Pamiętnik 1668-1737 [oprac., wstęp, przyp. J. Maroszek i in.], Białystok 1999, s. 14-15, 132-133; T. Lenczewski, Genealogie rodów utytułowanych w Polsce, Warszawa 1996, s. 132-133; P. Sz. Łoś, Szkice do portretu ziemian polskich XX wieku, Warszawa 2006, s. 246; http://www.muzeumrolnictwa.pl/aktualnosci/archiwum/rok-2010/jan-kazimierz-michal-hr-starzenski-h-lis-1923-2010 - dostęp 10.04.2018; S. J. Rostworowski, Monografia rodziny Rostworowskich. Lata 1386-2012, Warszawa 2013, s. 387; P. Sobieszczak, Pietkowo. Pomiędzy dworem a wsią, Łapy 2014, s. 32, 81-85; V. Urbaniak, Sł. Górzyński i in., Radziwiłłowie herbu Trąby, Warszawa 1996, s. 22-23; www.wielcy.pl [Baza dr-a M. Minakowskiego – dostęp 10.04.2018]; J. Włodek, Pamiętniki historyczne, tom I, Dzieje zagłady ziemiaństwa polskiego południowo-zachodniej Białostocczyzny w latach 1939-1944, Ciechanowiec 2005, s. 55, 172; inf. pp. Mirosława Korzunowicza, Alicji Lutostańskiej i Pawła Górskiego. Prezentowane w galerii zdjęcia archiwalne pochodzą z pierwotnych zbiorów pp. Macieja Starzeńskiego, Bruce Starzeńskiego, Krystyny Górskiej-Gołaskiej, Zbigniewa Grzegorza Lassoty, a udostępnione zostały przez p. Piotra Sobieszczaka z jego książki „Pietkowo. Między dworem a wsią” (Łapy 2014). Fot. Nowodworów pochodzą ze zbiorów Muzeum Rolnictwa w Ciechanowcu, a udostępnione zostały za zgodą p. Macieja Starzeńskiego. Wszystkim Państwu serdecznie dziękujemy!  

Opis odcinka

Gdy w 1944 roku Aleksandrę Starzeńską wyganiano z Rudy, dwór był już okradziony. Przez swoich. Zapewne tych samych, którym w spadku historia zostawiła: stawy, szkołę i kościół w Dębem Wielkim… Po dworze nie ma ani śladu, a trzy filary bramy wjazdowej straszą, przypominając dawne dzieje. Elżbieta z Komarów Krasicka w 1941 roku przyjechała do Pietkowa. Chciała żyć i pracować dalej, mimo sędziwego już wieku. Co zastała? Ograbiony dwór. Poszła na wieś, wchodząc do poszczególnych czworaków. Widząc swoje rzeczy z domu, wskazywała: „to moje”. W jednym z nich, u Gąsowskich nie znalazła nic. No tak, jak się spodziewałam, że Gąsowski to porządny człowiek i on nic nie weźmie – powiedziała, wychodząc z izby. Niemcy jednak już objęli majątek, nie miała w nim co robić. Wróciła do życzliwych Panien Kanoniczek, gdzie w osamotnieniu i tęsknocie za rodzinnym domem, zmarła. Resztę historii dopisali Niemcy i tzw. reforma rolna 1944 roku. Po pietkowskim dworze także nie ma śladu… W narodowej i społecznej sprawie Rodzina Starzeńskich była znaczącą w przedrozbiorowej historii Podlasia, Mazowsza, Polski, jak i później. Praktycznie jednak niewiele osób podejmowało się badania jej dziejów. Było tak aż do początku lat 2000. Mnie zainteresowała ta rodzina także z tej racji, że Muzeum Rolnictwa, w którym pracuję, znajduje się w pałacu i na terenie parku dworskiego, stanowiących własność jednej z gałęzi podlaskiej linii tej rodziny – wyjaśnił Eryk Kotkowicz, historyk z Muzeum Rolnictwa im. ks. K. Kluka w Ciechanowcu (pow. wysokomazowiecki, woj. podlaskie), doktorant na Wydziale Socjologiczno-Historycznym Uniwersytetu w Białymstoku. - Gdy przystępowałem do pisania książki o historii Pietkowa, pamięć o Starzeńskich była już mniejsza. Ostatnimi właścicielami dóbr pietkowskich byli potomkowie Starzeńskich, rodzina Krasickich. O nich mieszkańcy wypowiadają się z wielkim szacunkiem, choć relacje między dworem a wsią bywały różne, co wymaga jeszcze dalszych badań – mówił z kolei w „Rodach…” Piotr Sobieszczak, nauczyciel historii w Szkole Podstawowej im. B. Prusa w Poświętnem (pow. białostocki, woj. podlaskie), autor opracowania pt.: Pietkowo. Miedzy dworem a wsią. Starzeńscy – podkreślił E. Kotkowicz – byli oddani sprawie narodowej i zagadnieniom społecznym. Dobrym przykładem zaangażowania w nurt niepodległościowy jest Wiktor Wacław Starzeński (1826-1882) ze Strabli, zwolennik umiarkowanego podejścia do walki zbrojnej (nazywany podlasko-litewskim Wielopolskim), ale jednocześnie uczestnik powstania styczniowego i za to zesłany do Rosji. Represją w stosunku do niego była też konfiskata rodzinnej Strabli. Nie można zapomnieć o Józefie Starzeńskim (ok. 1710 – 1785) z linii wielkopolskiej, kasztelanie gnieźnieńskim, który wraz z synem Krzysztofem przystąpił do konfederacji barskiej. Osobnego podkreślenia wymaga rok 1918, kiedy to na terenie majątku pietkowskiego u Gabrieli ze Starzeńskich Komarowej formował się 10 Pułk Ułanów Litewskich. Z kolei tragiczny był los jej wnuka, Jerzego Krasickiego, który zginął z rąk sowieckich. Kolejny przykład: w powstaniu warszawskim walczył Jan Kazimierz Starzeński z Nowodworów. Starzeńscy dbali nie tylko o rozwój swoich majątków, ale działali np. w Towarzystwie Rolniczym, na początku lat 60. XIX wieku w swych dobrach zaprowadzili oczynszowanie chłopów, ograniczając im pańszczyznę. W niektórych folwarkach przeprowadzili sami uwłaszczenie, jeszcze przed ukazem carskim, zawierając z chłopami prywatne umowy. Znani są też jako ogrodnicy; największą sławą okryły się ogrody pietkowskie. Podobnie w Klukowie, gdzie hodowano oryginalne gatunki kwiatów, drzewka pomarańczowe i inne rośliny, co zauważył w swych pismach Zygmunt Gloger. Hodowlane osiągnięcia obu majątków były wielokrotnie wysoko nagradzane na wystawach ogrodniczych. Powtórka z historii przodków Starzeńscy pochodzą ze Starzenic koło Wielunia (pierwsza wzmianka 1395, Maciej ze Starzenic – protoplasta), z czasem osiedli w Galicji (galicyjski tytuł hrabiowski 1780 rok), na Podlasiu i na Litwie, a część z nich, mniej zamożna i wpływowa, pozostała w Wielkopolsce. Wydaje się, że linia podlaska, ze względu na znaczenie społeczno-polityczne oraz status majątkowy, osiągnęła najwięcej. Z gałęzi tzw. starościńskiej pochodzą: Maciej Maurycy (1717-1787), Michał Hieronim (1757-1816/1823), Kazimierz Władysław (1816-1899), Maciej Ignacy (1791-1845) i Wiktor Wacław (1826-1882).  Początkiem awansu rodziny była pozycja Macieja Maurycego Starzeńskiego, starosty brańskiego, związanego z Janem Klemensem Branickim (h. Gryf) z Białegostoku, którego był sekretarzem. Syn tegoż, Michał Hieronim był nie tylko starostą brańskim, ale także członkiem Komisji Wojskowej Obojga Narodów, uczestnikiem Sejmu Wielkiego, zwolennikiem Konstytucji 3 Maja i powstańcem kościuszkowskim (1794). Po upadku Rzeczypospolitej, będąc zniechęconym sytuacją kraju, zaangażował się w organizację Obwodu Białostockiego, o czym szerzej mówi w audycji E. Kotkowicz. Dla historii rodziny Michał Hieronim jest o tyle ważny, że napisał pamiętniki, pozwalające poznać dzieje jego własne i rodu na tle wydarzeń ogólnych. Władał on dobrami posagowymi żony, zaś z interesujących nas majątków Starzeńskich, w 1798 roku od Dominika Kuczyńskiego (swego przyjaciela i bliskiego krewnego małżonki) kupił dobra ziemskie Pietkowo. Po śmierci żony Barbary z Kuczyńskich w 1805 roku, w imieniu małoletniego syna Macieja Ignacego sam gospodarował. Aby uniknąć waśni wśród dzieci, majątki podzielił: Józef Leon otrzymał Pietkowo, Klukowo, Kuczyn i Baczki (pow. węgrowski), zaś Maciej Ignacy pozostał w rodowej Strabli. Trzej wnukowie Michała Hieronima, a więc synowie Józefa oraz Macieja, zapoczątkowali podlaskie gałęzie rodziny, a byli to: Kazimierz Władysław z Pietkowa, Michał Konstanty (1818-1884) z Nowodworów, Wiktor Wacław (1826-1882) ze Strabli [Dzieje linii ze Strabli i Rudy Mazowieckiej] Radziwiłł z Białej i pani Józefowa Starzeńska Wyobraźmy sobie człowieka zamożnego, właściciela jednej z największych w kraju magnackich fortun (choć podupadającej), jak musiał krążyć po korytarzach domu, wchodząc do komnat zarówno żony, jak… i kochanki. Obie miał koło siebie, ale – jak podawali pamiętnikarze – każda z nich mieszkała w oddzielnym skrzydle pałacu. Ich ukochany zaś dbał o to, aby księżna z hrabiną przypadkiem nie spotkały się… Trwało to jakiś czas, ale trzy rodziny powiedziały dość! Ani Radziwiłłom, ani Starzeńskim ani Morawskim sprawa nie mogła się podobać, szukano więc jakiegoś rozwiązania. Ono z czasem przyszło właściwie samo, bo zrezygnowany Starzeński ze smutkiem, ale w zawierzeniu Bogu, małżeńskie obrączki umieścił pod wizerunkiem swego patrona w kościele w Strabli. Dominik Hieronim Radziwiłł (1786-1813), XI ordynat nieświeski i ołycki oraz posiadacz nie ordynackich Birż, Dubinek i Białej [Radziwiłłowie z Białej] był pułkownikiem w wojsku Księstwa Warszawskiego, uczestnikiem napoleońskiej bitwy pod Hanau. Ranny, zmarł w wieku 27 lat, pozostawiając po sobie sławę żołnierza i… zadłużonego magnata. Ten radziwiłłowski młodzian zdążył również w krótkim czasie poprzewracać życie osobiste sobie, jak i rodzinie Starzeńskich. Wydarzenia, określane mianem skandalu, zazwyczaj trafiają pod pióro pamiętnikarzy, ale – jak zauważa Eryk Kotkowicz – na te relacje spisane przez różne osoby, należy brać poprawkę. Genealogia jest tu jednak bezlitosna i mówi o faktach. Po kolei więc. W lipcu 1805 roku umiera Barbara z Kuczyńskich Starzeńska (1753-1805), dziedziczka m.in. Kuczyna (i rodzinnego archiwum, o czym będzie jeszcze mowa), wywodząca się z kolejnego, obok Ossolińskich najznaczniejszego rodu Podlasia. Jej dziedzictwo trafia do rąk dwóch synów. Jeden z nich, Józef Starzeński już w październiku tego samego roku bierze ślub z Teofilą z Morawskich h. Dąbrowa. Młoda pani Starzeńska jest prawnuczką Kuczyńskiej, a swoje piękne imię Teofila nosi po babce Radziwiłłównie. Dla ciągle budujących swoją pozycję Starzeńskich, jest więc doskonałą partią, a do tego wnosi spory majątek. Małżeństwo wydaje się być udane. Dwa lata później w 1807 roku Starzeńscy zostają zaproszeni na ślub w rodzinie Teofili – z Izabelą Mniszchówną żenił się bowiem tenże Dominik Hieronim Radziwiłł, najlepsza wtedy partia małżeńska. Partia doskonała, choć majątki już podupadłe, toczyły się o nie zresztą rodzinne walki, gdy Dominik był jeszcze niepełnoletni. Podczas wesela Dominik i Teofila opuszczają uroczystość, a po jej zakończeniu ona zostaje już w Nieświeżu. Trochę jak z Zygmuntem Augustem i Barbarą: na Wawelu Austriaczka, a w Wilnie… Nie od razu, ale ostatecznie Teofila z Morawskich rozwodzi się z Józefem Starzeńskim, wychodząc za Dominika. Jeszcze przed ślubem wydaje na świat syna Aleksandra Dominika Radziwiłła (1808 – 1859), który jako potomek nieślubny przez członków rodu Radziwiłłów w linii kleckiej został pozbawiony dóbr ordynackich. Jego młodsza siostra Stefania, urodzona w legalnym związku, została ostatnią właścicielką Białej i przynależnego do tych dóbr klucza sławatyckiego. Wracając do Starzeńskich. Uzyskanie rozwodu Józefa z Teofilą nie było łatwe. Władze kościelne, w zamian za jego udzielenie, nakazały Józefowi Starzeńskiemu ufundowanie kościoła. Co też się stało, już po jego śmierci spadkobiercy wybudowali świątynię rzymsko-katolicką w Klukowie. Zapomniany Józef Starzeński i jego potomkowie Józef Leon Starzeński (1784-1831), wspomniany wyżej, był wychowywany u boku matki, ojciec zajmował się działalnością publiczną. Przez to pierwsze, niefortunne małżeństwo Józef był mocno przez życie doświadczony. Los wynagrodził mu krzywdy w drugim małżeństwie: jego żoną została Karolina z Benkinów (1789-1834/36, c. Jana i Marianny, 1° Janowa Szczepanowska), wspierająca męża na każdym kroku; stworzyli szczęśliwą rodzinę. Postać Józefa Leona jest w historii zapomniana. Jest też mało danych biograficznych. Chciałbym pamięć o nim przywrócić, stąd w mojej pracy doktorskiej Józef Leon znajdzie szczególne miejsce – wyjaśnił Eryk Kotkowicz. Faktyczne gospodarowanie w Pietkowie i innych dobrach rozpoczął po śmierci ojca w 1823 roku. Był posłem na sejm z obwodu tykocińskiego (1830), a zmarł w okresie powstania listopadowego jako rosyjski więzień stanu w 1831 roku. Z małżeństwa z Karoliną z Benkinów miał czworo dzieci. Córka Zofia (1828-1867), była zamężna za Adamem Aleksandrem Ronikierem (1818-1873) z Korytnicy w pow. węgrowskim, oryginałem, jasnowidzem, ale i dobrym gospodarzem (wytwórnia sera śmietankowego, zwanego „ronikierowskim”), dziadkiem Adama Ronikiera (1881-1952) z Ząbek [Ronikierowie z Ząbek] działacza politycznego i społecznego, dwukrotnego prezesa Rady Głównej Opiekuńczej (RGO). Synowie zaś to Henryk Leon, Kazimierz Władysław i Michał Konstanty Starzeńscy. Kazimierz Władysław Starzeński (1816-1899), właściciel Pietkowa, Łukawicy i Wilkowa, cieszył się powszechnym szacunkiem, czego dowodem była – jak podaje Piotr Sobieszczak w swojej książce – honorowa pięcioletnia funkcja marszałka szlachty augustowskiej i sędziego pokoju w Tykocinie. Był członkiem Rady Stanu, Rady Nadzorczej Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego w Warszawie, a w samorządzie należał do rady powiatu łomżyńskiego. W 1861 roku, na znak sprzeciwu wobec zastrzelenia przez zaborcę pięciu polskich protestujących, zrezygnował z funkcji marszałka guberni augustowskiej, później również odrzucił propozycję objęcia stanowiska prezydenta Warszawy. Form działalności społeczno-politycznej Kazimierza było znacznie więcej. Był lojalny wobec caratu, ale postępowy w kwestiach społecznych. To właśnie on oczynszował chłopów w swoich majątkach, a po uwłaszczeniu tychże w 1864 roku ziemianom służył radami i zachęcał do dalszych reform w gospodarstwach. Jak często bywało, także na terenie dóbr pietkowskich kłopotu przysporzyła możliwość korzystania gospodarzy wiejskich z dworskich serwitutów. W chwili wydzierżawienia jednego z folwarków, prawo to zostało chłopom odebrane, o co mieli oni żal do Kazimierza Starzeńskiego jeszcze przez lata. Prawdziwy cel pozostawienia serwitutów przez zaborcę, został w jakiejś mierze osiągnięty – było nim bowiem skłócenie wsi z dworem. Kazimierz Władysław ożeniony był z Zofią z Ożarowskich (1825-1898), o której – jak mówi Eryk Kotkowicz – pozostała pamięć osoby ciepłej, spokojnej i o koncyliacyjnym usposobieniu. Z małżeństwa tego były dwie córki: Gabriela Anna i Maria (1850-1897). Starsza z nich, Gabriela była zamężna za Józefem Komarem (1840-1886) z Bejsagoły, synem właściciela Poniemunia na Litwie Kowieńskiej. Panie na włościach i wojenne opuszczenie pietkowskiej Arkadii - Przeglądając przed audycją swoją książkę, skonstatowałem, że od chwili śmierci Kazimierza Władysława Starzeńskiego, w Pietkowie nastały rządy kobiet – mówi Piotr Sobieszczak, opowiadając o dwóch z nich: Gabrieli i Elżbiecie. Gabriela Karolina ze Starzeńskich Komarowa (1845-1930), wcześnie owdowiała, przyczyniła się walnie do rozwoju społecznego Pietkowa i gminy Poświętne. Przez lata wzorowo i z innowacyjnymi pomysłami prowadziła dobra pietkowskie (oraz rodzinne w Poniemuniu na Litwie). W roku 1930, jak podają T. Epsztein i Sł. Górzyński, a de facto w latach 20. XX wieku, liczyły one 3623 ha. Niektóre folwarki wydzierżawiła, co dawało dochód. W ludzkiej pamięci pozostały liczne działania Gabrieli Komarowej, jak np. utworzenie szkoły tkackiej, rozwój koszykarstwa czy zainicjowanie uprawy lnu. Komarowa czynnie uczestniczyła w powstaniu Towarzystwa Ochotniczych Straży Pożarnych w Pietkowie (1912) oraz Towarzystwa Spożywców. Jej działania ukierunkowane były nie tylko na dochodowość majątku, ale i na rozwój wsi poprzez wytwórczość, która mieszkańcom przysparzała dodatkowych funduszy. W 1914 roku na czas wielkiej wojny właściciele Pietkowa utworzyli lazaret na 50 łóżek. Bezwzględnie jednak – o czym opowiedział Piotr Sobieszczak – wydarzeniem najwyższej rangi w 1918 roku był udział Gabrieli Komarowej w powstaniu 10 pułku ułanów litewskich, którego formowanie odbyło się w Pietkowie. Żołnierzom udostępniła ona nie tylko majątek, ale cały dom. Zapewniła pełne wyżywienie, a na terenie folwarku odbywały się szkolenia i ćwiczenia wojskowe. Jeszcze za swego życia, w 1923 roku Gabriela Komarowa dobra pietkowskie sprzedała formalnie w rodzinie: młodszej córce Elżbiecie i wnukowi Ludwikowi Górskiemu. Elżbieta z Komarów Krasicka (1874-1943), urodzona w Poniemuniu, w 1898 roku w Pietkowie poślubiła Witolda Franciszka Krasickiego (1859-1902) z linii wołyńsko-litewskiej, inż. komunikacji, z którym (w krótko trwającym małżeństwie) miała dwóch synów. Jak wyjaśnił Piotr Sobieszczak, Elżbieta Krasicka borykała się z kłopotami finansowymi i nie był to już dobry czas dla dóbr pietkowskich. Po zniszczeniach wojennych, tuż po I wojnie św. majątek został zadłużony, czego przykładem może być niedopłacenie połowy podatku dochodowego, zaległości w podatku gruntowym i innych. Sytuację pogarszała nikła dochodowość, spowodowana m.in. niskimi cenami produktów rolnych, a później także kryzysem przełomu lat 20. i 30. Areał ziemi zmniejszał się poprzez prywatną parcelację. Nie bez znaczenia w tych kłopotach był fakt, że nie wszyscy administratorzy dóbr pietkowskich potrafili je należycie prowadzić, a nawet – co zapamiętali mieszkańcy wsi – oszukiwali oni właścicieli majątku. Pierwsza połowa lat 30. to dla Elżbiety z Komarów Krasickiej okres najtrudniejszy. Poza negocjacjami z wierzycielami i innymi działaniami, jednym ze sposobów polepszenia sytuacji – bardzo typowym dla dworów ziemiańskich tego okresu – było uruchomienie pensjonatu dla gości. Stąd też, oprócz najbliższych, dom pietkowski przyjmował licznych przybyszów, także spoza kręgu rodzinnego. W latach późniejszych, jak podaje autor książki o Pietkowie i gość „Rodów…”, o stanie ekonomicznym majątku wiadomo niewiele. W audycji radiowej przed laty Anna z Dzieduszyckich Szeptycka mówiła, że w roku 1937 wraz z mężem Janem Kazimierzem odetchnęli. Majątki zaczęły przynosić dochód, wyraźnie poprawiła się ich sytuacja, a rodzina – wobec rozwoju polskiej gospodarki, w tym rolnictwa – w przyszłość patrzyła z nadzieją. Może i w Pietkowie nastały lepsze czasy i dlatego źródła milczą? Niezależnie od zapisów w księgach gospodarczych, wydarzenia 1939 roku zmieniły wszystko i zniszczyły ostatnie dwa lata poprawy kondycji polskiego ziemiaństwa. Pomimo trudności finansowych, Krasiccy z Pietkowa, pomni także tradycji przodków Starzeńskich, nadal służyli lokalnej społeczności, m.in. w dziedzinie oświaty: Częstymi gośćmi byli tam [tj. we dworze] m.in. uczniowie z lokalnej szkoły powszechnej. Była to niewątpliwie zasługa hrabiny Elżbiety Krasickiej, zwłaszcza jej postawy prospołecznej. Krasicka angażowała się czynnie w działalność lokalnych stowarzyszeń świeckich i religijnych, zainicjowała m.in. powstanie przytułku (domu noclegowego) przy kościele parafialnym. Była wyczulona na krzywdę ludzką i w miarę własnych możliwości pomagała innym. (…) Dzięki niej wrócił obraz Matki Boskiej Hodyszewskiej, który był w Rosji. Była bardzo skromna, schludnie ubrana, drobna, gdyby szła ulicą, to nikt by nie poznał, że szła hrabina. (P. Sobieszczak, Pietkowo..., s. 195-196). Dobrą opinią cieszyli się też synowie Elżbiety Krasickiej. Młodszy z nich, Witold Marian Krasicki (1902-1982) przez pewien czas administrator Pietkowa, był ppor. 7 pułku ułanów lubelskich, brał udział w kampanii wrześniowej 1939 roku. Niemal całą wojnę spędził w oflagu w Murnau. Po uwolnieniu był oficerem łącznościowym przy naczelnym dowództwie okupacyjnym armii francuskiej w Austrii. Resztę życia przebywał na emigracji w Argentynie, przyjeżdżając kilka razy do Pietkowa. Na kilka lat przed śmiercią, pragnął wrócić do Pietkowa na stałe, na co nie zezwoliły władze PRL. Zmarł w Buenos Aires, pochowany został na cmentarzu w Pietkowie. Starszy brat Witolda, Jerzy Antoni Krasicki (1899-1939) był prawnikiem, sędzią Sądu Okręgowego w Białymstoku, potem w Warszawie, mimo swoich lewicowych sympatii, po przybyciu do matki we wrześniu 1939 roku, został aresztowany w Pietkowie, a następnie stracony przez sowietów między 20 września a 10 października, być może w Białymstoku lub w innych okolicznościach i miejscu. Po wycofaniu się Niemców, po 20 września 1939 roku do Pietkowa weszli sowieci. Elżbieta Krasicka z obecną dalszą rodziną, została wyprowadzona ze dworu i – jak wspominała Danuta Sulistrowska (1921-2015), córka Kazimierza, byłego prezydenta Grodna i Jadwigi z Olizarów – wraz z innymi miała być rozstrzelana. Sowieccy żołnierze jednak wycofali się z tej decyzji i wszystkich wywieźli do Białegostoku. Po uratowaniu się z aresztowania, Elżbieta Krasicka wyjechała do Warszawy. Na chwilę powróciła do Pietkowa w 1941 roku. Przyjechała wówczas z nowym administratorem, mając nadzieję na dalsze gospodarowanie w majątku. Dobra jednak objęli Niemcy. Nie mając środków do życia, pozbawiona opieki syna z racji jego uwięzienia w oflagu, wróciła do Warszawy, gdzie dachu nad głową nadal użyczały jej Panny Kanoniczki; u nich w domu zmarła. Zofia z Komarów Górska (1869-1916), starsza siostra Elżbiety Krasickiej, przez 12 lat sama prowadziła dobra ceranowskie (pow. sokołowski) po przedwczesnej śmierci męża, Franciszka Górskiego (1858-1904), syna Stanisława, a wnuka gen. Franciszka Borgiasza Górskiego z Woli Pękoszewskiej na Mazowszu [Górscy z Woli Pękoszewskiej]. Tak jak siostra, w Ceranowie zajęła się pracą społeczną, tworząc ochronkę dla dzieci folwarcznych, dwuklasową szkołę wiejską, organizując kursy dla nauczycieli. Ponadto za jej czasów w Ceranowie powstało kąpielisko, ambulatorium dla chorych, herbaciarnia, dom starców, biblioteka i sklep. Na początku I wojny św. założyła również lazaret. Poza zmarłą w niemowlęctwie córką Anną, Franciszkowie Górscy pozostawili dwóch synów: Józefa (1891-1961), ostatniego właściciela Ceranowa oraz Ludwika. Ludwik Kazimierz Górski (1894-1945) był przede wszystkim naukowcem, specjalistą ekonomii politycznej i historii ekonomii (KUL). Początkowo zajął się Ceranowem, który to majątek z czasem przekazał bratu Józefowi. Z powodów zdrowotnych w 1933 roku osiadł w zakupionych Myślętach (pow. działdowski), dojeżdżając na wykłady do Lublina. Zainteresowania badawcze prof. Ludwika Górskiego przydały się tajnemu Stronnictwu Pracy, na zlecenie którego podczas okupacji przygotował projekt kierunków powojennej polityki agrarnej przyszłej niepodległej Polski. Opracowanie to, nie zastosowane oczywiście przez komunistów, znalazło się w Bibliotece Narodowej. Od roku 1923, w wyniku wspomnianej transakcji kupna-sprzedaży dóbr pietkowskich, wraz z ciotką Elżbietą Krasicką stał się ich współwłaścicielem. Po śmierci Gabrieli Anny Komarowej, oboje właściciele dzielili się obciążeniami, związanymi z gospodarstwem. Na co dzień Ludwik (ożeniony z Marią ze Światopełk-Mirskich) z rodziną mieszkał w Myślętach. Od Klukowa do Nowodworów Henryk Leon Starzeński (1821-1896), brat Kazimierza z Pietkowa, po ojcu Józefie Leonie był właścicielem Klukowa, które weszło do rodziny Starzeńskich jako dobra dziedziczne wspomnianej już Barbary z Kuczyńskich. Jak podaje PSB, Henryk Leon w Augustowskiem należał do ścisłego grona przywódców stronnictwa „Białych”, był współwydawcą dwutygodnika „Niwa”, członkiem honorowym Deputacji szlacheckiej guberni augustowskiej, współzałożycielem Tow. Rolniczego w Warszawie (1858), radcą Dyrekcji Głównej TKZ. Tak jak brat w Pietkowie, tak Henryk w Klukowie wprowadził oczynszowanie chłopów. Ożeniony z Julią Trawną, zmarł bezpotomnie. Po nim dziedziczył bratanek Adam. Adam Starzeński (1846-1917) z Klukowa i Nowodworów, syn Michała Konstantego (1818-1884) i Elżbiety z Ożarowskich, był ciekawą postacią. Studiował na Uniwersytecie Jagiellońskim i zdaniem Józefa Włodka, ziemianina i pamiętnikarza, gospodarzem był dobrym. Pod koniec XIX i na początku XX wieku w dobrach nowodworskich (które Adam objął w 1884 roku) uprawiano zboża i ziemniaki, a Starzeńscy inwestowali również w inne dziedziny, m.in. byli udziałowcami cegielni w Warszawie i Ciechanowcu. Od 1950 roku działał młyn, który w okresie dwudziestolecia międzywojennego był nieczynną już ozdobą parku dworskiego. Dzieje Nowodworów ściśle wiążą się z historią Klukowa. Nie wiemy dobrze, od kiedy dobra nowodworskie weszły w posiadanie Starzeńskich – wyjaśnia Eryk Kotkowicz. Dodaje jednak, że po okresie właścicieli cząstkowych, pod koniec lat 40. lub 50. XIX wieku od przedstawicieli rodu Szczuków Nowodwory kupił Michał Konstanty Starzeński z Klukowa (1818-1884). Był on ożeniony z rodzoną siostrą swej bratowej, Elżbietą z Ożarowskich, diametralnie różniącą się charakterem. Ona silną ręką zaprowadziła nowe rządy w Nowodworach, zaczynając od wystawienia obiektów gospodarczych w obrębie założenia pałacowo-parkowego (oficyna, stajnie i in.), a następnie zainicjowała upiększenie samego parku i planowała rozbudowę dworu. Niestety, na tym tle doszło do rodzinnej waśni. Syn Adam sprzeciwił się inwestowaniu w nowy dom i dobra, za co spotkała go kara w postaci wydziedziczenia. Majątek objęła siostra Adama, Maria (1860-1908), zamężna za Edmundem Szczuką. Siedziba rodzinna według projektu Juliana Ankiewicza została rozbudowana, ale gospodarczo majątek zaczął podupadać, ze względu na skłonność do hazardu Edmunda Szczuki. Dopiero w latach 20. XX wieku, część utraconych przez Szczukę dóbr nowodworskich Michał Henryk Starzeński odkupił na spółkę wraz z zamożnym sąsiadem z Gródka, Józefem Maruszewskim. W późniejszym okresie formalnie właścicielką Nowodworów była Irena Starzeńska (1888-1975), niezamężna córka Adama, zaś Klukowem władał Michał Henryk Starzeński (1884-1946), jej brat, który jak chce J. Włodek, miał też swoje udziały w samych Nowodworach. Początkowy okres rządów Starzeńskich w Nowodworach był bardzo korzystny. Później jednak, co nastąpiło być może od chwili małżeństwa Marii ze Starzeńskich z Edmundem Szczuką, rozpoczęły się trudności z utrzymaniem rozległych dóbr. Już na przełomie XIX i XX wieku w nowodworskim pałacu otworzono pensjonat, do którego goście przyjeżdżali z powodu walorów uzdrowiskowych Ciechanowca. Niemniej, nawet po zniszczeniach wojennych i w okresie kłopotów, Starzeńscy założyli ochronkę dla dzieci, a sam ośrodek dworski, jak zawsze tętnił życiem i promieniował kulturą. Warto dodać, że na kilka lat przed I wojną św. Michał Henryk Starzeński w Nowodworach założył teatr amatorski, który był de facto tajnym zgromadzeniem osób, działających na rzecz niepodległości. Wracając do Adama Starzeńskiego. Poza zdolnościami gospodarskimi, był on bibliofilem i miłośnikiem historii. Jego szacunkowi do rodzinnej przeszłości, Podlasie zawdzięcza kilka ważnych źródeł historycznych, na czele z pamiętnikiem Wiktoryna Kuczyńskiego (1668-1737), kasztelana podlaskiego, którego Starzeńscy ze Strabli, Klukowa, Pietkowa i Nowodworów (ale także Ostrowscy z Korczewa nad Bugiem, Ciecierscy z Ciechanowca, Bacików i Pobikrów) są bezpośrednimi potomkami. Oryginał pamiętnika znajdował się w Korczewie u Krystyna Ostrowskiego, ale spłonął wraz z biblioteką podczas II wojny św. Poszukujący jednak archiwaliów rodzinnych, rozumiejący ich wagę historyczną, a nie partykularnie, Adam Starzeński skopiował dzieło Kuczyńskiego z korczewskiego oryginału, przekazując wraz z innymi materiałami do lwowskiego Ossolineum. Tekst ten stał się podstawą wydania pamiętnika w 1999 roku. Inna część zbiorów Starzeńskich (przechowana m.in. przez Barbarę z Kuczyńskich), już za czasów Michała Henryka Starzeńskiego, trafiła – za pośrednictwem Jana Glinki – do Grodna. W Almanachu Woreyda z 1928 roku, wydawnictwie będącym księgą adresową, bardziej towarzyską niż źródłem naukowym, przy osobach Michała Henryka i jego żony Eugenii z Brońskich, podane są dwie siedziby: Klukowo i Nowodwory. W Klukowie oprócz ziemi były wiatraki, gorzelnia, ale mimo, że w jakimś stopniu majątek był uprzemysłowiony, działo się z nim źle. Zdaniem J. Włodka, Michał Henryk Starzeński nie odziedziczył po ojcu Adamie gospodarskich zdolności. Nazwał go wręcz bankrutem. Dodał jednak, że winę główną za pogarszający się stan Klukowa ponosili źle dobierani administratorzy. Michał musiał to wszystko widzieć, bo jak z kolei pisze Piotr Sobieszczak, całymi miesiącami przebywał on u kuzynki Elżbiety Krasickiej w Pietkowie. Stamtąd zresztą też pochodzą pisane przez niego listy w sprawach Archiwum Starzeńskich. Na kilka lat przed II wojną św. ostatnią część dóbr klukowskich, wraz z dworem, od Michała Starzeńskiego nabył Wacław Żytyński, dotychczasowy dzierżawca jednego z folwarków. Na Michała Starzeńskiego spadła jeszcze jedna tragedia, w 1937 roku zmarła jego żona Eugenia. Wraz z czternastoletnim wówczas synem Janem Kazimierzem przeniósł się do swojej siostry Ireny w Nowodworach, których część przecież wcześniej wykupił i miał w nich swoje udziały. Jan Kazimierz Starzeński (1923-2010) urodził się w Nowodworach i w nich spędził lwią część dzieciństwa i młodości. Uczył się w gimnazjum w Wilnie, a wakacje 1939 roku spędzał właśnie w Nowodworach. Sowieci, gdy zajęli pałac, próbowali go przekonać do tego, aby pojechał z nimi do Rosji, gdzie zrobią z niego prawdziwego komunistę… Z pomocą dobrych ludzi przedostał się do Generalnego Gubernatorstwa. Mieszkając w Warszawie u rodziny, zaangażował się w konspirację, wchodząc w struktury Armii Krajowej, jak sam jednak wspominał, munduru nigdy nie nosił. Wziął udział w powstaniu warszawskim. Po wojnie ukończył Politechnikę Warszawską, pracował jako geodeta. W małżeństwie z Jolantą z Halka-Ledóchowskich miał czworo dzieci: Marię, Magdalenę, Macieja i Marka. Przez wiele lat kontaktował się z Kazimierzem Uszyńskim, twórcą i dyrektorem Muzeum Rolnictwa w Ciechanowcu. Ostatni raz wraz z córką i synem, Jan Kazimierz Starzeński odwiedził Nowodwory w 2009 roku, przekazując cenne informacje z historii rodziny. Łańcuch dziejów… Począwszy od Macieja Maurycego (1717-1787), starosty brańskiego, a skończywszy na Janie Kazimierzu, Starzeńscy na Podlasiu byli przez ponad 150 lat. I choć XX-wieczna historia obeszła się z nimi okrutnie (panie Starzeńskie, opuszczające ze smutkiem swoje domy!), pozostawili trwałe ślady: w gospodarce, kulturze, oświacie i polityce. Dzisiejsi ich potomkowie – zarówno po mieczu, jak i kądzieli, udostępniając resztki rodzinnych zbiorów na ile mogą, pomagają tym, których te stare dzieje coraz bardziej interesują. Nie dziwi już fakt, że o tej historii coraz więcej się pisze (przykłady lektur poniżej), bo komuś i czemuś ona służy. Przeszłość takiego rodu, jak Starzeńscy, czasami sielankowa, innym znów razem szorstka i do bólu prawdziwa, mówi nie tylko o kraju czy narodzie, ale jest również częścią tożsamości lokalnej. Korzenie natomiast, to nie tylko powikłana genealogia, ale może przede wszystkim świadomość, że my współcześni jesteśmy tylko drobnym paciorkiem w tym długim łańcuchu dziejów. PŁ, 10 kwietnia 2018 [audioplayer file="http://www.rdc.pl/wp-content/uploads/2018/03/Rody-i-rodziny-31-03-2018-15_06_55.mp3" naglowek="Posłuchaj" float="left" szerokosc="100%"] [audioplayer file="http://www.rdc.pl/wp-content/uploads/2018/04/Rody-2-kwiecień-2018-15_09_05.mp3" naglowek="Posłuchaj" float="left" szerokosc="100%"] [audioplayer file="http://www.rdc.pl/wp-content/uploads/2018/04/Rody-i-Rodziny-Mazowsza-07-04-18-15_05_30.mp3" naglowek="Posłuchaj" float="left" szerokosc="100%"] [gallery ids="225647,225648,225649,225650,225651,225652,225653,225654,225655,225656,225657,225658,225659,225660,225661,225662,225663,225664,225665,225666,225667,225668,225669,225670,225671,225672,225673,225674,225675,225676"] ----------------------

Lit.: Almanach Woreyd 1928, Warszawa 1928, s. 360 (reprint); A. Dobroński, Starzeński Kazimierz Władysław (1816-1899), PSB, T. XLII, Warszawa-Kraków 2003-2004, s. 407-408; T. Epsztein, Sł. Górzyński, Spis ziemian Rzeczypospolitej Polskiej w roku 1930; województwo białostockie, Warszawa 1990, s. 21; K. W. Gańko, Hrabia Marian Starzeński i jego rodzina w dobrach Ruda, Warszawa 2015, s. 45; K. Górska-Gołaska, Górscy herbu Boża Wola, Poznań 2000, s. 101-104, 118-122; Sł. Górzyński, Arystokracja polska w Galicji, Warszawa 2009, s. 356-357; J. Hościłowicz, Zespół pałacowy w Strabli, jego dzieje i konserwacja, „Biuletyn konserwatorski województwa białostockiego”, Białystok 1996, s. 7-8; K. Jasiewicz, Lista strat ziemiaństwa polskiego 1939-1956, Warszawa 1995, s. 523; http://klukowo.pl/nasza-gmina/historia-gminy/historia-miejscowosci.html - dostęp 10.04.2018; A. Kołodziejczyk, Dzieje Korytnicy i ziemi korytnickiej, Korytnica 2007, s. 99; S. Konarski, Górski Ludwik KazimierzGórska Zofia z Komarów (biogramy), „Ziemianie polscy XX wieku”, Warszawa 1994, s. 47, 50-52; E. Kotkowicz, Michał Starzeński a upadłość banków Piotra Fergusona Teppera i Karola Schultza, „Ciechanowiecki Rocznik Muzealny”, t. XI, Ciechanowiec 2015, s. 41; tenże: Maciej i Michał Starzeńscy jako kolatorzy kościoła w Strabli, „Ciechanowiecki Rocznik Muzealny”, t. XII, Ciechanowiec 2016, s. 29 i 33; W. Kuczyński, Pamiętnik 1668-1737 [oprac., wstęp, przyp. J. Maroszek i in.], Białystok 1999, s. 14-15, 132-133; T. Lenczewski, Genealogie rodów utytułowanych w Polsce, Warszawa 1996, s. 132-133; P. Sz. Łoś, Szkice do portretu ziemian polskich XX wieku, Warszawa 2006, s. 246; http://www.muzeumrolnictwa.pl/aktualnosci/archiwum/rok-2010/jan-kazimierz-michal-hr-starzenski-h-lis-1923-2010 - dostęp 10.04.2018; S. J. Rostworowski, Monografia rodziny Rostworowskich. Lata 1386-2012, Warszawa 2013, s. 387; P. Sobieszczak, Pietkowo. Pomiędzy dworem a wsią, Łapy 2014, s. 32, 81-85; V. Urbaniak, Sł. Górzyński i in., Radziwiłłowie herbu Trąby, Warszawa 1996, s. 22-23; www.wielcy.pl [Baza dr-a M. Minakowskiego – dostęp 10.04.2018]; J. Włodek, Pamiętniki historyczne, tom I, Dzieje zagłady ziemiaństwa polskiego południowo-zachodniej Białostocczyzny w latach 1939-1944, Ciechanowiec 2005, s. 55, 172; inf. pp. Mirosława Korzunowicza, Alicji Lutostańskiej i Pawła Górskiego.

Prezentowane w galerii zdjęcia archiwalne pochodzą z pierwotnych zbiorów pp. Macieja Starzeńskiego, Bruce Starzeńskiego, Krystyny Górskiej-Gołaskiej, Zbigniewa Grzegorza Lassoty, a udostępnione zostały przez p. Piotra Sobieszczaka z jego książki „Pietkowo. Między dworem a wsią” (Łapy 2014). Fot. Nowodworów pochodzą ze zbiorów Muzeum Rolnictwa w Ciechanowcu, a udostępnione zostały za zgodą p. Macieja Starzeńskiego. Wszystkim Państwu serdecznie dziękujemy!

 

Kategorie:

OGÓLNY OPIS PODCASTU

Rody i Rodziny Mazowsza

Mamy w Polsce i na Mazowszu całą mozaikę rodzin. Są rody wielkie, możne i zasłużone, które przez wieki miały znaczenie polityczne, wsławiały się mecenatem kulturalnym i szeroką działalnością filantropijną. O wszystkich tych rodach staramy się mówić w tej audycji, najczęściej z udziałem ich członków lub z pomocą historyków.

Odcinki podcastu (480)

  • Śladami Zamoyskich po Mazowszu i Podlasiu

    • 23.03.2024

    • 50 min 26 s

  • Raczyńscy z Zawałowa

    • 09.03.2024

    • 47 min 07 s

  • Rzepeccy z Polichna i ze Lwowa

    • 02.03.2024

    • 51 min 30 s

  • Sługoccy z Iwonicza

    • 24.02.2024

    • 50 min 15 s

  • Zanowie z Dukszt, cz. 2

    • 17.02.2024

    • 49 min 43 s

  • 03.02.2024

    • 03.02.2024

    • 49 min 05 s

  • Czartoryscy z Pełkiń

    • 27.01.2024

    • 50 min 25 s

  • Zanowie z Dukszt, cz. 1

    • 20.01.2024

    • 51 min 31 s

  • 13.01.2024

    • 13.01.2024

    • 52 min 47 s

  • Orsettiowie z Ujazdu i Cichowscy z Raju

    • 06.01.2024

    • 53 min 49 s

1
2
3
...
46
47
48