- Podstawa programowa to, jak się wydaje, jest sedno problemu. Nic o niej nie wiemy, poza tym, że na pewno będą nowe podstawy do wszystkich typów szkół - tak zapowiadane zmiany w systemie edukacji ocenia dr Piotr Laskowski - historyk idei i pedagog, współtwórca i pierwszy dyrektor Wielokulturowego Liceum Humanistycznego w Warszawie. - Sposób tworzenia podstaw programowych w Polsce jest karygodny - dodała w "Niedzielnym Poranku" Dorota Obidniak ze Związku Nauczycielstwa Polskiego.
W minionym tygodniu minister edukacji Anna Zalewska przedstawiła założenia reformy edukacji. Rząd chce likwidacji gimnazjów i wprowadzenia systemu 8+4 - osiem lat szkoły podstawowej i cztery liceum albo szkoły branżowej lub pięć lat technikum.
– To będzie szkoła nowoczesna, oparta o wartości i tożsamość – przekonywała w RDC minister Zalewska. – Będzie czteroletnie liceum, w którym zadbają o ucznia, będzie miał wiele przedmiotów ogólnokształcących. Szczególnie zależy nam na historii, bo to budowanie tożsamości. To szkoła nowoczesna, oparta o wartości, o tożsamość, bo tak funkcjonuje cywilizowany świat – zapewniała.
Sedno problemu
- Podstawa programowa to, jak się wydaje, jest sedno problemu - ocenił w "Niedzielnym Poranku" dr Laskowski. - Nic o niej nie wiemy, poza tym, że na pewno będą nowe podstawy do wszystkich typów szkół. W zasadzie wydawałoby się, że kluczowe i podstawowe pytanie, jakie trzeba sobie zadać, kiedy się przeprowadza reformę szkolną brzmi "czemu ma ona służyć" - mówił.
Jak powiedział, jakieś cele pedagogiczne i oświatowe znajdują wyraz w podstawie programowej. - A my nie wiemy, jaki jest zamiar. Wiemy tylko tyle, że historii będzie dużo. Mnie się wydaje, że to nie najlepiej - ocenił gość RDC. - Podstawowe pytanie jest takie - jaka to będzie historia, czego się będzie uczyć, w jakiej proporcji do innych przedmiotów - wyliczał.
Upolitycznienie
W ocenie Doroty Obidniak, sposób tworzenia podstaw programowych w Polsce jest "karygodny". - Piszą ją bardzo dziwni ludzie, o nie do końca dla mnie rozpoznanych kompetencjach, którzy nie zawsze pracowali w szkole, to nie są specjaliści pedagodzy - przekonywała w RDC. - Ale to na pewno dobrzy znajomi ministrów, którzy podzielają ich wizję. To szalenie upolitycznione - uważa. Dodatkowo, w ocenie gościa RDC, pół roku na ułożenie nowej podstawy programowej, która ma wszystko zmienić, to zdecydowania za mało czasu.
Podziały
Goście "Niedzielnego Poranka" zwracali również uwagę na to, że typy i cele szkół, do których dzieci pójdą po podstawówce, nie są jasno zdefiniowane. Dr Laskowski obawia się również, że doprowadzi to do umocnienia podziałów w społeczeństwie. - Dzieci inteligencji pójdą do liceum, dzieci robotników do techników czy szkół branżowych - argumentował. - Będziemy produkować z jednej strony ludzi powołanych do tego, żeby być elitą, a z drugiej ludzi, co do których się sądzi, że jeśli mają się zajmować pracą techniczną czy fizyczną, to jak już trafią do tej szkoły, nie mają żadnej szansy, żeby to zmienić - tłumaczył.